Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
W poprzedniej edycji najlepszych europejskich rozgrywek Żalgiris nieco nawiązał do czasów, kiedy trenerem był Sarunas Jasikewicius. Litewska drużyna po świetnym sezonie awansowała do fazy play-off. W niej przegrała z Barceloną, prowadzoną przez wyżej wymienionego Jasikewiciusa.
Wreszcie udało się wszystko uporządkować. Jeszcze w sezonie 2021/22 litewskiego jedynaka w Eurolidze prowadziło aż trzech szkoleniowców – Martin Schiller, Jure Zdovc i Kazys Maksvytis. Ten ostatni, również trener reprezentacji Litwy, wreszcie doprowadził najlepszą drużynę swojego kraju do topowej ósemki i będzie także prowadził Żalgiris w nadchodzącym sezonie..
Mocni Litwini zostają
Przed nowym sezonem nie dojdzie do rewolucji w składzie mistrza Litwy. W kluczowych momentach walki o play-off ważne role odgrywali lokalni zawodnicy. W zespole pozostali m.in. Lukas Lekavicius, Tomas Dimsa, Ignas Brazdeikis, Edgaras Ulanovas i Laurynas Birutis.
Żalgiris zachował także rozgrywającego Keenana Evansa, który musiał wcześniej zakończyć sezon z powodu kontuzji odniesionej w styczniu. Jednak wcześniej, w 17 meczach notował rewelacyjne średnie na poziomie prawie 16 punktów na mecz ze skutecznością 56.6% za 2 punkty oraz 45.8% za 3 punkty. Dodatkowo, kontrakt ważny do 2026 roku ma łotewski skrzydłowy, Rolands Smits.
Evansa zastępował Isaiah Taylor, który miał duży wkład na awans do fazy play-off. Taylor nie będzie kontynuował swojej przygody z Żalgirisem, a na jego miejsce wejdzie obwodowy Kandyjczyk Naz Mitrou-Long. W poprzednim sezonie w barwach EA7 Emporio Armani Mediolan zdobył w Eurolidze ponad 7 punktów na mecz.
Do Kowna przyszło dwóch skrzydłowych. Dużą niewiadomą jest to, jak w Eurolidze poradzi sobie Brady Manek. 24-letni Amerykanin (206 cm) w poprzednim sezonie grał w Perth Wildcats oraz w Tofasie Bursa. W lidze tureckiej zanotował 15.4 punktu na mecz przy skuteczności 57.6% za 2 punkty oraz 34.3% za 3 punkty.
Żalgiris pozyskał także innego 24-latka, Litwina Danieliusa Lavrinoviciusa (206 cm). W poprzednim sezonie w barwach Nevezis-Optibet Kiejdany w krajowej lidze zdobywał średnio 10.8 punktu na spotkanie.
Bardzo trudne zadanie
Transfery Żalgirisu, przy odejściu Achille Polonary oraz Tylera Cavanaugha, nie wyglądają jakoś imponująco. Ale przecież już w poprzednim sezonie, nie stawiano go w gronie zespołów, które mają szanse awansować do fazy play-off. Dużą różnicę zrobił, mający w swoim CV grę w NBA, skrzydłowy Ignas Brazdeikis. Miał prawie 50% skuteczności za dwa punkty i ponad 30% za 3, zdobywał średnio 11.6 punktu na mecz i brał na siebie dużo odpowiedzialności.
Możemy być pewni, że grę Żalgirisu, szczególnie przy wspaniałej atmosferze w hali w Konwie, będzie się oglądać z dużą przyjemnością. Atutami tej drużyny, w dużym stopniu złożonej z krajowych zawodników, znów będą: gra zespołowa, walka o każdy punkt i olbrzymie zaangażowanie przeciw każdemu rywalowi. W poprzednim sezonie Litwini potrafili wygrać u siebie z Barceloną, EA7 Emporio Armani Mediolan, Realem Madryt, Fenerbahce, Cazoo Baskonia, AS Monako i Maccabi Tel Awiw. Robi wrażenie. W Kownie wierzą, że mogą ponownie walczyć z drużynami o większym budżecie. W poprzednim sezonie budżet Żalgirisu wynosił 11.3 miliona euro, z czego 7.2 miliona euro na wypłaty.
Pierwszy mecz we własnej hali, zapewne jak zwykle wypełnionej po brzegi, zagra 13 października z Crveną Zvezdą Belgrad. Na początku grudnia będzie okazja, aby w Kownie zobaczyć AS Monako z Mikiem Jamesem i Kembą Walkerem oraz Partizan Belgrad z Mateuszem Ponitką.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>