Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
Gigant Michał Sokołowski
Na wstępie, zanim jeszcze zerkniemy na pomysły trenera na ograniczenie Luki Doncicia, trzeba wystawić laurkę Michałowi Sokołowskiemu. Polski skrzydłowy jest kapitalnym obrońcą – to wiemy, ale na takim poziomie, przeciwko najlepszemu zawodnikowi na świecie (OK, jednemu z pięciu), w meczu o taką stawkę, weryfikacji jeszcze przecież nie było.
„Sokół” poradził sobie, to mało powiedziane. Michał doskonale wiedział, co lubi Luka robić i jak gra, wiedział, że nie może dać mu się minąć i nie reagował na zwody Słoweńca. Jeśli Luka weźmie Cię na plecy – game over, można tylko faulować. Było w tym meczu kilka posiadań, gdzie praca w defensywie na nogach Michała była podręcznikowym przykładem, jak bronić.
Czy pamiętacie wiele skutecznych wjazdów Doncicia na kosz? Wydarzył się tylko jeden – albo musiał rzucać, albo pozbywać się piłki. Wielki mecz Sokołowskiego, naprawdę, a Luki – 14 punktów, 11 zbiórek, 7 asyst – bywało lepiej, choć te liczby nadal są świetne.
Spójrzcie na idealny przykład:
Jednak podwojenia
W przypadku takich zawodników jak Doncić i takich drużyn jak Słowenia, trzeba wybrać „mniejsze zło”. Damage Control. Szczerze mówiąc, to sądziłem, że będziemy unikać podwojeń na Donciciu i będziemy chcieli za wszelką cenę pilnować reszty zawodników, a Luka niech się męczy z Sokołowskim.
Trener Igor Milicić wraz ze sztabem opracowali jednak inny pomysł – Luka miał pozbywać się piłki i do tego go zachęcaliśmy.
Doncić w ostatnich trzech meczach na tej imprezie oddawał 25 rzutów z gry. W meczu przeciwko Polsce było to już „tylko” 15 (z czego trafił 5) i to wcale nie były łatwe dla niego próby (no może kilka znajdziemy). Ten punkt planu odhaczony – Luka rzucał mniej i nieskutecznie.
W przypadku gry Doncicia z zasłoną stawianą przez wysokiego atakowaliśmy Doncicia podwojeniem, z którego Luka najczęściej wychodził podaniem – inaczej mówiąc, zmuszaliśmy go do pozbycia się piłki. Na screenach niżej widać, jak Dziewa i Balcerowski reagowali w tych sytuacjach.
Kluczowa jednak w tym wszystkie była postawa pozostałej trójki naszych obrońców, która de facto musiała przez chwilę zająć się czterema przeciwnikami.
Bardzo istotna była tu koncentracja i czytanie gry – przez większość meczu dobrze reagowaliśmy i dobrze wybieraliśmy strefy, w które trzeba było się przesuwać. Najczęściej zawodnikiem przejmującym (w zamyśle bumpującym i czekającym na powrót centra) wysokiego miała być nasza czwórka, która bardzo głęboko pomagała od swojego zawodnika, choć to nie była reguła.
Na screenie niżej widać, jak daleko od Cancara jest Cel, a na screenie wyżej Michalak od Blazicia.
Wszyscy śledzący PLK wiemy, że zespoły Igora Milicicia często pomagały bardzo głęboko i zostawiały słynne wolne rogi. W tym meczu Blazić także ukąsił nas kilka razy z narożnika, ale sumarycznie taka strategia przyniosła nam pożądany efekt, czyli wygrany mecz.
Kulisy tego zwycięstwa opublikowane na kanale Koszkadra i przemowa Milicicia z przerwy pokazały kolejną bardzo ciekawą rzecz, którą nasz sztab musiał wypatrzeć podczas godzin oglądania gry Słoweńców.
Nasza taktyka z podwojeniami i głęboką pomocą przewróciłaby się gdyby nie to, że Doncić podawał tam, gdzie myśleliśmy, że będzie podawał.
Brzmi to może głupio, wiem, ale spójrzcie na screeny niżej. Doncić ma podanie, nietrudne, do wolnego Cancara, który przecież rzucać potrafi, ale mimo to wybiera trudniejsze dogranie do Tobeya, z którym zwłaszcza w pierwszej kwarcie bardzo chciał grać. Nasi ryzykowali, ale mieli ku temu przesłanki, by taką obronę stosować.
Atakować go!
Luka gra dużo – pewnie gdyby nie piąty faul, to w tym meczu na parkiecie spędziłby jakieś 37 minut. Widać było, że chcemy, aby był zmęczony – nie tylko naciskaliśmy go fizycznymi obrońcami w obronie, ale też chcieliśmy go atakować w akcjach ofensywnych.
Zmuszaliśmy Doncicia do pracy, chcieliśmy, aby to on był naprzeciwko Mateusza Ponitki czy innego gracza z piłką. Na screenie niżej dobrze widać, jak Milicić przegania wszystkich na parkiecie, by A.J. mógł grać 1 na 1 przeciwko Donciciowi.
Trzy akcje (dwie bliźniacze) zostały mi w pamięci z tego zapraszania Luki do bronienia – koniec pierwszej i drugiej kwarty, A.J. ma piłkę i gra do końca – na zasłonę przybiega zawodnik, którego kryje Doncić, bo chcemy wymusić zmianę krycia. Nawet dużo mniejszy Slaughter miał grać z Luką 1 na 1, zmuszać go do pracy.
No i oczywiście profesura Ponitki, czyli wymuszenie piątego faulu lidera Słowenii. Ręce same składały się do oklasków. Doncić zirytowany, w decydujących minutach siedzący na ławce – czy mogliśmy zrobić więcej?
Michał Sokołowski w wywiadzie po meczu powiedział uśmiechając się, że nie wie jak zatrzymać Lukę, ale wie jak go ograniczyć – trzeba mu to przyznać. Patent był ryzykowny, do tego Doncić grał nie w pełni sił – ale teraz to nie znaczenia, bo się po prostu udało.
Grzegorz Szybieniecki
Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
1 komentarz
[…] dzięki kolektywnej współpracy, zaangażowaniu i taktyce. Pisał o tym Grzegorz Szybieniecki (https://super-basket.pl/jak-zatrzymalismy-luke-doncicia-analiza/). Idealnie było widać to w pierwszej połowie meczu ze Słowenią, jak reagowaliśmy, jak nie […]