Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Transfer Josha Bostica okazał się być niewypałem. Amerykanin nie był w stanie nawiązać do formy sprzed kilku lat i niestety, głównie pod względem fizycznym, był cieniem gracza jakiego zapamiętaliśmy z Arki Gdynia. Anwil trochę nie miał wyjścia, musiał się z nim pożegnać i poszukać zawodnika, który da zespołowi więcej jakości po obu stronach parkietu.
Bostic trafił do rumuńskiej Oradei, w której wcale statystycznie nie wygląda lepiej niż we Włocławku. Anwil za to sięgnął po Victora Sandersa i teraz może się bardzo cieszyć z tej decyzji. Amerykanin w lidze jest już trzecim najlepszym strzelcem w drużynie (średnio 12,9 punktu), trafia 49,3% rzutów z gry i rozdaje 2 asysty.
Sanders do zespołu wniósł pierwiastek szaleństwa i nieprzewidywalności. W porównaniu do Bostica jest w stanie grać sporo minut na piłce, kreować rzuty dla siebie lub innych (nie jest samolubny) i jest w tym bardzo skuteczny (uwalnianiu się od rywali), a zarazem efektowny. W ostatnim meczu swoim rajdem poderwał z krzesełek kibiców w Hali Mistrzów.
On nie odpuszcza, zawsze gra na 100%, czasami wpada w problemy z faulami, ale ma niesamowity wachlarz zagrań i myślę, że takiego gracza nam było trzeba. Aczkolwiek dobrze jest, jak w drużynie jest paru graczy, którzy potrafią wziąć na siebie kreowanie – dla siebie lub dla innych. My tu mamy kilku takich zawodników, którzy potrafią wziąć na siebie grę, ale też do kompletu potrzebni są gracze, którzy potrafią zrobić coś z niczego. (…) Sanders to na pewno taki X Factor, który może przechylić szalę na nasza korzyść, ale też nie popadajmy w jakiś huraoptymizm, bo liczy się przede wszystkim zespół – komplementował po ostatnim meczu z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz, trener Przemysław Frasunkiewicz.
Jakoś Sandersa dała Anwilowi także bardzo wiele w FIBA Europe Cup. Amerykanin w półfinałowej rywalizacji z Karhu Basket był najlepszym zawodnikiem zespołu z Włocławka – w sumie zdobył w dwumeczu 31 punktów. Sanders zwłaszcza w pierwszym spotkaniu był „on fire”, cały swój dorobek uzbierał praktycznie w jednej kwarcie.
Victora można chwalić za atak, za widowiskowość i umiejętności, choć to też nie jest tak, że on przejął zespół i jest jego liderem, że dominuje grę. Amerykanin się odpowiednio wpasował i kiedy trzeba, to jest w stanie przejąć grę na siebie, a kiedy zespół potrzebuje od niego innych rzeczy, to może zamienić się na przykład w czołowego defensora ligi, który jest w stanie uprzykrzyć życie każdemu kozłującemu.
Określenie “X Factor” użyte przez trenera Frasunkiewicza idealnie pasuje do Sandersa. Jest tym elementem ekstra dorzuconym do zespołu i jest w stanie wejść w rolę, która jest w konkretnym match upie pożądana. Anwil potrzebował takiego czarodzieja na obwodzie i ostatnia dyspozycja drużyny z Włocławka, to spora zasługa właśnie Victora Sandersa.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>