CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Legia pokonała w niedzielę Anwil 97:91 na wyjeździe i było to – licząc z ubiegłoroczną fazą play-off – już piąte kolejne zwycięstwo warszawskiego zespołu w starciu z zespołem z Włocławka.
– Zwycięstwo cieszy nas tym bardziej, że tuż przed meczem na rozgrzewce kontuzji doznał Grzegorz Kulka. Przy próbie wsadu naciągnął lub też naderwał – co się dokładnie stało, pokażą dopiero badania – mięsień w nodze. To był dla nas duży problem. Na szczęście Janis Bierzins i Grzegorz Kamiński dobrze go zastąpili – cieszył się trener Legii Wojciech Kamiński, ale jednocześnie pocieszał też pokonanych rywali.
– My rok temu, grając bardzo długo w europejskich pucharach, zbieraliśmy tego owoce w drugiej części sezonu. Przygoda Anwilu w FIBA Europe Cup też powinna procentować w play-off. Nie widzę drużyny, która będzie chciała trafić na zespół z Włocławka w ćwierćfinale play-off – prorokował Kamiński.
Dużo bardziej zafrasowany był szkoleniowiec Anwilu Przemysław Frasunkiewicz. Nic dziwnego. Jego zespół ma w tym momencie na koncie więcej porażek (10) niż zwycięstw (9) i zajmuje dopiero dziewiąte miejsce w tabeli PLK.
– Najpierw musimy się do play-off dostać – zauważył Frasunkiewicz, ustosunkowując się do proroctwa Kamińskiego. – Teraz mieliśmy terminarz taki – że tak powiem, fajny. Później będzie nam dużo łatwiej. Na pewno pomoże przerwa na mecze reprezentacji, bo będziemy mieli trochę czasu, by wkomponować do zespołu nowych graczy. Dzisiaj graliśmy bez chorego Kamila Łączyńskiego i to było widać. Nikt tak jak on nie potrafi uruchomić Luke’a Petraska i Josipa Sobina. Ale prawda jest też taka, że Victor Sanders zdążył dotychczas poznać pięć naszych zagrywek, a Malik Williams siedem i to utrudnia nam grę – tłumaczył trener Anwilu.
Na niektóre pytania – na przykład o kulejącą w meczu z Legią na rzadko spotykanym w przypadku Anwilu poziomie defensywę – trener Frasunkiewicz odpowiadał wyjątkowo jak na siebie lakonicznie.
Nie ukrywał też, że trudno mu cokolwiek więcej powiedzieć na temat czekającego Anwil w najbliższą środę meczu z Bambergiem, który zdecyduje o tym, która z tych drużyn zajmie pierwsze miejsce w grupie FIBA Europe Cup.
– Nie mam zielonego pojęcia w jakim składzie zagramy. Wszystkie kontuzje i choroby spadają na nas niczym grom z jasnego nieba. Powiem szczerze, że nie myślałem jeszcze o tym, co będzie w środę. Nie wiem co się wydarzy w ciągu trzech najbliższych dni – mówił Frasunkiewicz.
CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!