piątek, 11 października 2024
Strona główna » Tomasik: List w obronie Marka Popiołka

Tomasik: List w obronie Marka Popiołka

2 komentarze
Pytanie główne, konkretne: czy trener Astorii zasłużenie stracił posadę? Pytanie pomocnicze, natury ogólnej: kiedy prezes klubu powinien rozliczać trenera z wykonanej pracy? O jednoznaczne odpowiedzi w obu przypadkach trudniej niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać.

CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Kiedy wiesz, że trener dobrze pracuje? Jeśli nie rozmawiamy o NBA, tylko o europejskiej koszykówce – to proste. Wtedy, gdy jego zespół w ligowej tabeli jest wyżej niż w zestawieniu pokazującym wysokość budżetów poszczególnych klubów, a trener ma na tyle dobre relacje z dyrektorem sportowym i/lub prezesem klubu, że agenci reprezentujący innych szkoleniowców nie dzwonią – usłyszałem niedawno od jednego z agentów koszykarskich.

Ewidentnie Marek Popiołek nie miał wystarczająco dobrych relacji z prezesem klubu Bartłomiejem Dzedzejem. Agenci dzwonili. Ten reprezentujący byłego trenera reprezentacji Grecji Thanasisa Skourtopoulosa ubił interes.

Popiołek po kilku miesiącach pracy nie potrafił przekonać prezesa klubu, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Astoria dysponuje najmniejszym budżetem w PLK, ale w tabeli zajmuje przedostatnie miejsce. Zerojedynkowo, według wspomnianej powyżej teorii: Popiołek w Bydgoszczy nie zawiódł. 

Sport to jednak ostatecznie bardziej burzliwe emocje niż czysta matematyka. Większość kibiców w Bydgoszczy żądała głowy trenera. Wywodzący się z ruchu kibicowskiego prezes klubu postanowił im ją na tacy podać.

Czy słusznie? I jak do tego doszło?

Akt oskarżenia: W obliczu wyników

Aby bronić podejrzanego, trzeba najpierw oddać głos oskarżającemu. Z prezesem Astorii rozmawiałem w sobotę o powodach zdymisjonowania Marka Popiołka dwukrotnie. Łącznie pewnie kilkanaście minut. Niestety, jak się okazało, później spisując kilka jego wypowiedzi doznałem nagłego zaćmienia, wypaczając ich sens. Ostatecznie, po fazie autoryzacji wszystko co do przekazania nt. powodów zmiany na stanowisku trenera miał naszym czytelnikom prezes Dzedzej zawiera się w trzech punktach przesłanego, lakonicznego aktu oskarżenia.

Cytuję:

1. W obliczu wyników drużyny i mając na uwadze duże korekty w składzie na przełomie listopada i grudnia uznaliśmy, że chcąc odmienić oblicze drużyny musimy dokonać zmiany na stanowisku trenera.

2. Byliśmy rozczarowani, że zespół nadal jest najgorzej broniąca drużyną w lidze. Uznaliśmy, że drużynie potrzebny jest nowy impuls.

3. Początek roku nie był zadawalający, z 4 spotkań domowych w każdym uznaliśmy wyższość gości, co było głównym powodem decyzji o zakończeniu współpracy z trenerem Markiem Popiołkiem.

Oskarżony: Odmowa składania zeznań

Popiołek nie chciał podczas minionego weekendu rozmawiać o okolicznościach rozstania z dotychczasowym pracodawcą.  

– Potrzebuję kilku dni spokoju, wyciszenia. Muszę ostudzić emocje – poprosił, gdy do niego zadzwoniłem.

Trudno się dziwić. Żadnego porozumienia stron nie było. Jednostronne wypowiedzenie umowy.

A skoro Astoria zwolniła Marka Popiołka, to może warto też przypomnieć sobie wydarzenia z wiosny 2022 roku, gdy go w roli pierwszego trenera zatrudniała?

Okoliczności kontraktowe: odrzucona oferta Spójni

Popiołek, choć warszawiak, do Bydgoszczy wracał wówczas prawie jak do siebie. Przecież w barwach Astorii w sezonie 2020/21 był tam już asystentem innego szkoleniowca pochodzącego ze stolicy – Artura Gronka

Po zakończeniu pierwszego sezonu nad Brdą skusił się jednak na ofertę samodzielnej pracy. Zadzwonili szefowie szykującego się do walki o utrzymanie w PLK HydroTrucku Radom. Który asystent trenera w PLK tuż po skończeniu 30 lat nie skusiłby się na taką propozycję?

W przypadku Popiołka to nie był jednak tak udany początek samodzielnej pracy trenerskiej, jaki notuje obecnie w Ostrowie Wielkopolskim Andrzej Urban. Z Radomia został zwolniony już na początku listopada. Choć drużyna z wynikiem 3-8 zajmowała wówczas bezpieczne, 12. miejsce w lidze.

Główny powód? Siedem kolejnych porażek na własnym parkiecie na pewno nie pomogło. Czy coś to komuś przypomina?

Popiołek dokończył tamten sezon, prowadząc I-ligowy SKS Starogard Gdański. W 11 meczach poprowadził zespół do 8 zwycięstw. Choć Kociewskie Diabły ostatecznie nie zdołały awansować do play-off, po zakończeniu sezonu młody trener znów mógł przebierać w ofertach pracy. 

Tylko z PLK otrzymał dwie propozycje.

Szefowie Astorii już rok wcześniej obiecywali, że jeśli tylko Gronek zwolni stanowisko trenera, w pierwszej kolejności zaproponują je Popiołkowi. Gronek skorzystał z intratnej propozycji bogatego klubu z Lublina. Prezes Dzedzej słowa dotrzymał – od razu zadzwonił do Popiołka. 

Ale zaledwie 33-letniego trenera, który już od kilku sezonów uchodził za jednego z najzdolniejszych w Polsce, chcieli zatrudnić też szefowie Spójni. Dopiero gdy warszawianin odmówił, w Stargardzie wpadli na pomysł sprowadzenia Sebastiana Machowskiego. 

O bydgoskim klubie już późną wiosną w środowisku koszykarskich agentów było głośno, że będzie się ratował przed spadkiem. Gdy Nathan Cayo podpisywał umowę o wartości nie przekraczającej 2,5 tys. dol. miesięcznie stało się jasne – w Bydgoszczy przelewać się nie będzie.

Za to w Stargardzie, dzięki potężnemu zastrzykowi gotówki z PGE, ambicje były zdecydowanie większe. Przed trenerem stawiano za cel miejsce w pierwszej szóstce. Czyżby Popiołek się wystraszył?

– Nie sądzę. Nie wnikając w szczegóły, bo to jego prywatne sprawy, zadecydowały kwestie rodzinne – mówi nam osoba świetnie znające realia stargardzkiego klubu. 

Okoliczności budżetowe: 3,5 miliona, czyli 13-15. budżet w lidze. Obecnie 16?

O tym, że w klubie z Bydgoszczy nie ma wielkich pieniędzy, raptem kilkanaście dni temu opowiadał w szczerej rozmowie z kibicami sam prezes klubu. 

– W tym sezonie nasz budżet to 3,5 miliona złotych. To moje domysły, ale wydaje mi się, że jest to trzynasty, może piętnasty budżet ligi – mówił Dzedzej. 

Kto mógł mieć mniej pieniędzy do wydania? W grę przed sezonem mogły wchodzić kluby z Łańcuta i Torunia, ale one w ostatnich tygodniach pozyskały nowych sponsorów, więc pod względem wysokości budżetu mogły już zdystansować Astorię. 

Zresztą, w to że sąsiedzi z Torunia wydali w tym sezonie mniej pieniędzy niż Astoria po prostu nie wierzę. Przecież z czterech najlepszych polskich graczy Twardych Pierników (Aaron Cel, Bartosz Diduszko, Kacper Gordon, Wojciech Tomaszewski) każdy w zespole z Bydgoszczy odgrywałby pierwszoplanową rolę.

Jest jeszcze klub z Zielonej Góry – ale ciężko na poważnie rozmawiać o całościowym budżecie Zastalu, w momencie gdy jego trener deklaruje, że może prowadzić zespół za darmo. Zdaniem przedstawicieli innych drużyn, w tym sezonie Janusz Jasiński tym razem obiecał wypłacić zawodnikom, których zatrudnił, 2-2,2 mln zł. 

Astoria swoim więcej raczej nie wypłaci. Takie GTK, które też może do końca drżeć o utrzymanie, z samego miasta otrzymuje dotację wyższą od całego budżetu Astorii. Łącznie w Gliwicach w tym sezonie na funkcjonowanie klubu jego szefowie mogą wydać nawet 6 mln zł.

Okoliczności sportowe: Lista błędów i wypaczeń

Astoria pechowo rozpoczęła ten sezon – od porażki po dogrywce w Lublinie i przegranego jednym punktem meczu ze Spójnią. Pod koniec listopada jednego dnia doszło do małej rewolucji – zwolniono dwóch zawodników: Eddy’ego Polanco i Nicka Muszyńskiego. Zastąpili ich – odpowiednio – Mike Henry i Paulius Petrilevicius. Dodatkowo za Michała Kołodzieja zatrudniono, dużo bardziej obytego na boiskach PLK, Daniela Szymkiewicza.

– Jak masz tak słaby zestaw Polaków to musisz trafić z obcokrajowcami. Markowi się to w tym sezonie średnio udało. O ile to on podejmował ostateczne decyzje ws. transferów – mówi jeden z trenerów pracujących w PLK. 

– Bardzo lubię prezesa Astorii, ale nie chciałbym u niego pracować. Należy mu się duży szacunek, bo to dzięki niemu klub w Bydgoszczy wrócił do PLK, ale słyszałem, że lubi mieć głos decydujący przy składzie – dodaje inny polski szkoleniowiec. 

Nawet, jeśli to prawda i prezesi Astorii gmerali przy składzie klubu aż zanadto, to nie jest to żadna okoliczność łagodząca. Skoro Marek Popiołek, ustalając na początku warunki kontraktu i zasady współpracy nie wywalczył sobie odpowiedniej autonomii w tym zakresie, to jest to problem Marka Popiołka. I obciąża głównie jego.

Próba odparcia trzech postawionych zarzutów

1. Czy dokonane wcześniej korekty w składzie nie poprawiły wyników drużyny?

Zerojedynkowo – poprawiły.

Z ostatnich 9 meczów w składzie – już z Henrym, Petrileviciusem i Szymkiewiczem Astoria wygrała 4. To 44 procent zwycięstw.

Z poprzednich 10 – zdołała wygrać zaledwie 1. To 10 procent zwycięstw.

Spora różnica. W ostatnich 10 latach nigdy ostatniego miejsca w PLK nie zajęła drużyna, która wygrywała co najmniej co czwarty mecz.

Werdykt: dokonane wcześniej korekty w składzie poprawiły wyniki drużyny.

2. Rozczarowanie z najgorszej defensywy i potrzeba nowego impulsu

Z faktami nie ma co dyskutować – Astoria faktycznie ma najgorszą defensywę w PLK. Nawet, jeśli nieznacznie (na 100 posiadań traci 116,7 punktu, Twarde Pierniki – 116,4) – to wciąż.

Z pierwszych 10 meczach sezonu Astoria traciła średnio 91,1 punktu.

W 9 ostatnich, już z Henrym, Petrileviciusem i Szymkiewiczem – 90,4

Faktycznie, progres niewielki.

Werdykt: korekty w składzie poprawiły defensywę drużyny, lecz w tak niewielkim stopniu, że szefowie klubu mogli czuć rozczarowanie

3. Ostatecznie o dymisji zadecydowały cztery kolejne porażki we własnej hali

Jeśli to faktycznie koronny argument oskarżenia, to jako samozwańczy obrońca Marka Popiołka uśmiecham się szeroko i zacieram ręce!

Fakt, mój „klient” nie potrafi w PLK wygrywać meczów przed własnymi kibicami. Nawet biorąc pod uwagę niewielkie możliwości budżetowe prowadzonych przez siebie drużyn – nie potrafi tego w skali zawstydzającej. Kibice w halach w Radomiu i Bydgoszczy nie należą do najgłośniejszych w lidze, ale wynik, który młody trener osiągnął z HydroTruckiem i Astorią w domowych spotkaniach w PLK – 3 zwycięstwa w 19 (!) meczach – jest zatrważający. 15.8 proc. zwycięstw.

Za to już wyjazdach drużyny pod jego wadzą spisywały się nieporównywalnie lepiej. 5 zwycięstw w 11 meczach to jak na możliwości kadrowe ekip z Radomia i Bydgoszczy wynik więcej niż przyzwoity. 45,4 procent wygranych spotkań!

Teraz czas na podstawowe pytanie – czy fakt, że 11 z pozostałych do rozegrania meczów Astoria rozegra w tym sezonie ż 8 na wyjeździe był argumentem za zwolnieniem trenera, który ewidentnie częściej wygrywa mecze w halach przeciwników? Czy wręcz przeciwnie?

Werdykt: Porażki we własnej hali nie powinny być czynnikiem decydującym o zwolnieniu – akurat tego! – trenera.

Mowa końcowa

Nie wiem czy Astoria pod wodzą Marka Popiołka zdołałaby się utrzymać w PLK. Nie wiem też czy Thanasis Skourtopoulos okaże się lepszym trenerem od młodszego o prawie ćwierć wieku Polaka. Nie sposób tego wykluczyć, nawet jeśli były trener reprezentacji Grecji faktycznie nie lubi pracować pod presją.

Wiem natomiast, że chciałbym, aby w kolejnym sezonie Marek Popiołek jeszcze raz otrzymał szansę poprowadzenia niskobudżetowego klubu w PLK i by tym razem szefowie tego klubu okazali się nieco bardziej cierpliwi. Do trzech razy sztuka.

Oprócz, wzmiankowanej na samym początku, zasady wedle której można ocenić jak dobry jest trener, przyrównując jego wyniki do wysokości budżetu słyszałem ostatnio jeszcze jedną, mało odkrywczą właściwie, ale słuszną tezę. Dotyczy trenerów, którzy tracą posadę w trakcie rozgrywek.

„Jeśli jesteś w takiej sytuacji i chcesz się przekonać czy coś schrzaniłeś bardzo, czy tylko trochę, nie trzeba robić zbyt wiele. by się o tym przekonać. Wystarczy wygodnie usiąść w fotelu i obserwować losy swojej niedawnej drużyny pod wodzą twojego następcy. Zacznie z podobnym składem osobowym znacząco częściej wygrywać – znaczy się, że zawiodłeś. Nie zacznie – znaczy się, że zawiedli ci, którzy cię zwolnili”.

Szefowie Astorii ewidentnie nie są przesądni. W Radomiu o „klątwie Popiołka” do tej pory dobrze pamiętają – z nim na ławce Hydrotruck zaliczył z poprzednim sezonie wynik 3-8, bez niego – 2-17.

Zerojedynkowo – bydgoszczanie sporo ryzykują. Racjonalnych podstaw do zwolnienia trenera – poza emocjonalnym rozczarowaniem wynikającym w dużej mierze z narzekań kibiców – zbyt wielu tak naprawdę nie mieli.

Werdykt: niewinny!

CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

2 komentarze

Michał 7 lutego, 2023 - 10:33 - 10:33

Jesli trenerów oceniamy za to jakie wyniki osiągają to prezesi klubów powinni być oceniani za to jaki budżet są w stanie zebrać. Jeżeli mówi się, że Astoria prawdopodobnie ma najniższy budżet w EBL oznacza to dla mnie, że prezes/zarząd również jest jednym z najgorszych w EBL.

Odpowiedz
Olo 10 lutego, 2023 - 19:17 - 19:17

Jestem jak najbardziej za tym, żeby w przyszłym sezonie znów ktoś zatrudnił Popiołka. Przynajmniej o utrzymanie rywalom będzie łatwiej.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet