Pamiętajcie! Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
#Nizioł2027
Najświeższy przykład na to, że w każdej plotce może się kryć nieco prawdy? Nowy kontrakt Jakuba Nizioła z WKS Śląskiem Wrocław.
„Nie bylibyśmy w szoku, gdyby – o ile tylko szefowie niemalże pogodzonego ze spadkiem LaRochelle faktycznie pozwolą swojemu koszykarzowi odejść – Nizioł związał się ze Śląskiem dłuższą umową. Taką co najmniej do 2027 roku” – donosiła wasza ulubiona rubryka plotkarska 29 marca 2025 roku o godzinie 11.57.
Potwierdzenie otrzymaliśmy 83 dni później. „Jakub Nizioł zostaje w Śląsku Wrocław!” – poinformował klub ze stolicy Dolnego Śląska 20 czerwca 2025. „Skrzydłowy podpisał nowy kontrakt z Trójkolorowymi na najbliższe dwa sezony” – dodano.
Cóż, zdziwieni nie jesteśmy. Nie będziemy już nawet wnikać w szczegóły na ile ten nowy kontrakt jest efektem zapisów opcji przy umowie z marca 2025 roku, gdy reprezentant Polski wracał do PLK z ligi francuskiej, a na ile kompletnie nowych ustaleń. Zazwyczaj w takich sytuacjach prawda leży gdzieś pośrodku.
Przypomnijmy – w międzyczasie zniesiony został przez władze ligi przepis nakazujący każdej drużynie posiadania jednego polskiego zawodnika na boisku podczas każdej sekundy meczu.
We Wrocławiu trzeba jak najszybciej zapomnieć o fatalnej końcówce poprzedniego sezonu, gdy Jakub Nizioł nie był zauważany nawet na końcu ławki rezerwowych przez trenera Lykogiannisa. EuroCup czeka!
#Michalak2026 a „sprawa Victora Sandersa”
Różnie można sobie tłumaczyć to dlaczego Kamil Łączyński nie zagra w kolejnym sezonie w barwach Anwilu, sprawami rodzinnymi też. Tak naprawdę kluczowe było jednak to, że doświadczonego koszykarza mocno zabolał fakt, że mimo świetnej gry nie doczekał się jeszcze w trakcie sezonu propozycji przedłużenia kontraktu.
Szefowie Anwilu próbowali ratować sytuację w ostatniej chwili, składając ofertę dwuletniej umowy, ale mleko się już rozlało wcześniej.
Co szefowie klubu z Włocławka mogliby zrobić, by wynagrodzić swoim kibicom stratę jednej legendy? Najłatwiej byłoby sprowadzić inną. Najlepiej – sportowo lepszą.
Victor Sanders?
Z tego co słychać z obozu gracza, który w sezonie 2023/24 w barwach Anwilu sięgnął po tytuł MVP – Sanders naprawdę byłby gotów wrócić do Włocławka. Po sezonie spędzonym w dalekim Krasnojarsku (14.1 pkt w lidze VTB) w wieku 30 lat wciąż byłby niewątpliwie niekwestionowaną gwiazdą PLK.
Wciąż przed oczyma mamy jego krokodyle łzy po przegranym wiosną 2024 roku ćwierćfinale playoff ze Spójnią, więc trudno mieć wątpliwości, że pochodzący z Portland i mocno zżyty z kibicami Anwilu Amerykanin czuje, że zostawił w Polsce sprawy wymagające dokończenia.
Skoro Sanders chciałby, a Anwil mógłby być chętny – w czym problem?
Widzimy dwa:
– na biurkach menedżerów klubów ligi tureckiej oferta zatrudnienia Victora Sandersa na sezon 2025/26 wylądowała wraz z proponowaną ceną koszykarskich usług: 250 tys. dol.
– Anwil ma w składzie na kolejny sezon na gwiazdorskim kontrakcie – przy obecnym kursie dolara bardziej zbliżonym do 200 niż 150 tys. dol. – Michała Michalaka
Sanders i Michalak to gracze o zbyt podobnej charakterystyce, by podpisywać z nimi dwa najwyższe kontrakty z zespole, prawda?
Milczenie w sprawie Ernaka – o czym świadczy?
Skoro już jesteśmy przy Anwilu, a przed chwilą byliśmy przy dawniejszej plotce, która okazała się faktem, – czas wspomnieć o drugiej nieoficjalnej informacji, która przeżyła podobną, choć nieco krótszą drogę i właśnie wpada na linię mety.
„Selcuk Ernak bliski podpisania kontraktu na kolejny sezon – daleko od Włocławka” – informowaliśmy 4 czerwca.
Dzień później turecki trener w specjalnym oświadczeniu na stronie internetowej klubu zapewniał, że „nie wyobraża sobie prowadzenia innego zespołu niż Anwil Włocławek w kolejnych rozgrywkach„.
Aha.
Ponieważ akurat w tureckiej koszykówce znamy kilka osób, od początku w te doniesienia nieprzesadnie mocno wierzyliśmy.
W okolicach wtorku z okolic Hali Mistrzów dochodziły do nas głosy, że losy Ernaka powinny zostać rozstrzygnięte do końca tygodnia. Choć niedziela wciąż przed nami, milczenie w tej sprawie może nieco dziwić. Z naszych informacji wynika, że już we wtorek turecki szkoleniowiec poinformował przedstawicieli Anwilu, że chce odejść. Szefowie włocławskiego klubu rozpoczęli już poszukiwania jego następcy. Nie można wykluczyć, że jego nazwisko poznamy całkiem niebawem.
Skąd więc brak oficjalnej informacji o tym, że Ernak nie poprowadzi zespołu w kolejnym sezonie?
Przypomnijmy nasze spekulacje z 4 czerwca:
Ponieważ jednak Ernak po awansie do półfinału playoff ma ważną umowę z Anwilem, niewykluczone, że zespół z Kujaw na zapisie automatycznie przedłużającym okres jej trwania po prostu… zarobi.
Buyouty płacone przez kluby z bogatszych lig zespołom z tych biedniejszych, gdy chcą od nich pozyskać najlepszych graczy są dużo częściej spotykane od tych uiszczanych za trenerów – ale niewykluczone, że sytuacja Selcuka Ernaka oraz jego umowy z Anwilem właśnie tak się może skończyć.
– Anwil może liczyć na buyout nawet w wysokości ok. 50 tysięcy dolarów – słyszymy nieoficjalnie od osoby świetnie zorientowanej w realiach europejskiego basketu.
Pamiętajcie! Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część.
Zyskowski w Arce
Oficjalnie umowy z zespołem z Gdyni na sezon 2025/26 jeszcze reprezentant Polski i jednocześnie daleki rezerwowy Trefla Sopot z kilku ostatnich tygodni kończącego się sezonu jeszcze nie podpisał, ale – zdziwilibyśmy się, gdyby kolejnego sezonu nie spędził reprezentując barwy z Trójmiasta.
Przecież, skoro Jakub Nizioł został w Śląsku, stało się jasne, że dla Zyskowskiego po raz kolejny w klubie z rodzinnego miasta zabraknie miejsca.