Pamiętajcie! Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
Jak nie wiecie o co chodzi…
„Dwukrotny mistrz Polski, srebrny i brązowy medalista naszego kraju. Zdobywca Pucharu i dwóch Superpucharów Polski. Jeden z najlepszych lubelskich koszykarzy ostatnich lat zostaje na dłużej w rodzinnym mieście! Jakub Karolak podpisał nowy kontrakt z Polskim Cukrem Startem Lublin (…) Nowa umowa będzie obowiązywać przez dwa nadchodzące sezony. Cieszymy się, że zostajesz w domu, Kuba!” – informował z dumą jeszcze w maju 2024 roku Start Lublin na swojej oficjalnej stronie internetowej.
Nieco ponad rok później po zdobyciu sensacyjnego wicemistrzostwa prezes Startu Arkadiusz Pelczar został zapytany przez dziennikarza „Dziennika Wschodniego” o ważne kontrakty graczy na kolejny sezon.
Na kolejny sezon ważną umowę ma tylko Michał Krasuski?
Michał i Bartek (Pelczar, prywatnie syn prezesa klubu – przyp. red.). Nowy, dwuletni kontrakt podpisał też właśnie Filip Put.
A co z Kubą Karolakiem?
Trudno w tej chwili powiedzieć, kiedy będzie mógł wrócić do treningów. Wiadomo, że jest po drugiej operacji.
Sugestia, że jego dwuletni kontrakt z klubem z rodzinnego miasta w międzyczasie przestał obowiązywać ewidentnie zdziwiła leczącego obecnie kontuzję kolana koszykarza. Kilka godzin po opublikowaniu wywiadu z prezesem klubu Jakub Karolak postanowił się do sprawy odnieść.

Dziwne? Bardzo. Gdy nie wiesz o co chodzi, najczęściej chodzi o pieniądze.
Czy podobnie jest w tym przypadku? Chyba nie tylko.
O ile sytuacja sportowa Startu Lublin w trakcie ostatniego sezonu się znacząco zmieniła, to obecnie nie sposób wykluczyć, że jedno w przypadku tego klubu niezmienne pozostanie – jego prezes wdający się w awantury ze swoimi polskimi koszykarzami.
Pamiętacie poprzednie przypadki z ostatnich lat? Te legendarne taśmy z nagraniami ws. Kacpra Młynarskiego czy też doszczętnie spalone mosty w przypadku Mateusza Dziemby?
Dobre wieści dla kibiców z Lublina!
W przerwie siódmego meczu Start – Legia zamieniliśmy kilka słów z pochodzącym z Lublina dyrektorem ds. wsparcia i rozwoju reprezentacji Polski Michałem Ignerskim.
– Ten Lacomte jest naprawdę dobry. Będziemy musieli na niego uważać także podczas fazy grupowej EuroBasketu 2025 w Katowicach, szykując się do meczu z Belgią – rzucił.
Faktycznie, choć lider Startu w G7 finału PLK nie zdołał przechylić szali na stronę Startu, grał znakomicie (25 punktów, 8/12 z gry). Belg latem skończy 30 lat. Po wyleczeniu poważnej kontuzji wydaje się mieć wciąż kilka sezonów gry na bardzo wysokim poziomie przed sobą. Można było zakładać, że koszykarz mający w CV grę lub przynajmniej epizody w ligach hiszpańskiej, francuskiej, izraelskiej czy niemieckiej będzie chciał latem poszukać sobie nowego pracodawcy.
Tymczasem jak słychać, po kilkuletniej tułaczce po całej Europie Lecomte wraz ze swoją małżonką na tyle dobrze czują się w Lublinie, że są gotowi zostać w tym mieście dłużej. Jeśli niebawem dowiecie się o tym, że Belg w kolejnym sezonie także będzie prowadził grę Startu, nie bądźcie zaskoczeni.
Fajnie, gdyby tak świetny koszykarz został w PLK. Przecież Manu w tym sezonie wracał do gry po dłuższej przerwie. W kolejnym powinien być jeszcze lepszy!
Jak bardzo mistrzostwo zmieni Legię?
Trudno się dziwić, że Legia postanowiła się związać z trenerem, który zapewnił jej pierwsze od 56 lat mistrzostwo Polski na kolejne trzy lata.
Heiko Rannula cztery kolejne sezony zakończył z mistrzostwem – trzy poprzednie w Estonii i ostatni w PLK. Niesamowita seria, nawet jeśli dominacja jego BC Kalev/Cramo w rodzimej lidze nie była żadną niespodzianką.
Pytania związane z Rannulą i jego przyszłością w Legii? Do redakcji wpłynęły w ostatnich dniach dwa.
Pierwsze z Estonii: Kiedy Heiko Rannula poinformuje o podpisaniu przez Legię umowy z jednym z jego podopiecznych z reprezentacji Estonii?
Drugie z Polski od byłego osoby nieźle orientującej się w realiach klubu z Bemowa: Czy to mistrzostwo zmienia wszystko i naprawdę wierzymy już, że jeśli w kolejnym sezonie drużynie powinie się noga i skończy na przykładowym piątym miejscu to Rannula bez problemów doczeka w roli pierwszego trenera Legii gry w nowej hali w Warszawie?
Jak bardzo Anwil zarobi na Ernaku?
Oczywiście, powyższe pytanie nieco obrazoburcze, biorąc pod uwagę ogromne rozczarowanie, które wciąż towarzyszy wszystkim związanym z klubem z Włocławka po poprzednim sezonie. Faktem jest jednak, że Anwil najpewniej na rozstaniu z tureckim szkoleniowcem ostatecznie faktycznie trochę zarobi.
Zaskoczeniem dla nas nie jest to żadnym. Przecież o tym, że odejście Ernaka z Włocławka jest przesądzone, a Anwil będzie się starał w związku z tym o buyout, gdyż umowa trenera obowiązywała także na kolejny sezon, informowaliśmy już na początku czerwca.
Późniejsze zapewnienia Turka, jakoby nigdzie się nie wybiera można było od początku jedynie wkładać między bajki i przyjmować z uśmiechem na ustach. Ostatecznie chwilę po zakończeniu (przegranej) walki o brązowy medal Ernak faktycznie poinformował szefów Anwilu, że chce odejść, choć nie przyznał, że ma na stole propozycję z Trabzonsporu. Prosząc o rozwiązanie kontraktu, zasłaniał się zmęczeniem.
– Anwil może liczyć na buyout nawet w wysokości ok. 50 tysięcy dolarów – słyszeliśmy na początku czerwca od osoby świetnie zorientowanej w realiach europejskiego basketu.
O tym, że przeciągające się milczenie w sprawie rozwiązania kontraktu Turka wskazywało na to, że Anwil powinien uzyskać odszkodowanie za zerwanie przez trenera kontraktu sugerowaliśmy kilka dni temu, gdy sprawa się przedłużała. W piątek Anwil te doniesienia oficjalnie potwierdził.
„Po kilku dniach negocjacji, doszło do rozwiązania umowy za porozumieniem stron, wraz z zabezpieczeniem finansowym dla Klubu w sytuacji, gdy trener Ernak będzie chciał związać się kontraktem z innym klubem przed sezonem 2025/2026” – głosi komunikat na stronie internetowej.
Na konto włocławskiego klubu w momencie, gdy Ernak podpisze kontrakt z Trabzonsporem (lub innym klubem) wpłynie całkiem pokaźna suma. Niewykluczone, że taka, która pozwoli na opłacenie znacznej części pensji nowego trenera.
Konopczyński to przewidział? „Ten moment” Kożana?
Umówmy się: gdyby faktycznie nowym trenerem Anwilu został będący obecnie poważnie rozważany przez szefów klubu wieloletni asystent Grzegorz Kożan, nie zostanie on z miejsca jednym z najlepiej opłacanych trenerów PLK.
Roman Konopczyński, którego żadnemu z kibiców Anwilu specjalnie przedstawiać nie trzeba, rocznik 1931, będący legenda włocławskiego środowiska koszykarskiego, już jesienią 2022 roku przekonywał nas, że Kożan prędzej czy później w tym klubie swoją szansę dostanie. Asystent Igora Milicicia z reprezentacji Polski nigdy nie był jej równie blisko jak obecnie.
Jak Ernak zostanie powitany w Hali Mistrzów, jeśli kiedykolwiek pojawi się w niej z inną drużyną? Nikt pewnie gwizdał nie będzie, lecz kwiatów powitalnych Turek też spodziewać się nie powinien.
Abstrahując od buyoutu i pieniędzy – trochę słabo to wszystko wyszło.