Strona główna » Dziewa i Śląsk – tu miłości już nie będzie. Słodka zemsta byłej gwiazdy WKS
PLK

Dziewa i Śląsk – tu miłości już nie będzie. Słodka zemsta byłej gwiazdy WKS

17 komentarzy
Kibice Śląska u Aleksandra Dziewy dopatrywali się gestów, których nie chcieliby widzieć. Aleksander Dziewa słyszał okrzyki, których nie chciałby słyszeć. Na koniec to były koszykarz wrocławskiego klubu, który dorastał w nim koszykarsko i zdobył z nim komplet medali mistrzostw Polski śmiał się ostatni. To Dziewa zdobył zwycięskie punkty dla Kinga i zespół ze Szczecina wygrał piątkowy szlagier PLK 67:66.

– Na pewno było to nowe przeżycie dla mnie, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem. Wracałem tu z sentymentem, bo spędziłem we Wrocławiu wiele sezonów i odnosiliśmy mnóstwo sukcesów. Dużo rzeczy się przypominało. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się (po kibicach we Wrocławiu – przyp. red.) więcej – mówił Dziewa.

Podczas pomeczowej konferencji prasowej miał powody do zadowolenia i uśmiechu, bo chwilę wcześniej, w samej końcówce spotkania zapewnił swojej nowej drużynie równie ważną, co prestiżową wygraną w Hali Stulecia.

Cały mecz Dziewa zakończył z dorobkiem 9 punktów, ale trzy ostatnie miały ogromną wagę.

Śląsk grał lepiej niż ostatnio i był na prowadzeniu przez zdecydowaną większość meczu. W ostatniej kwarcie jego ofensywa znów zaliczyła jednak nagły zawał i wrocławianie przez 10 minut uciułali zaledwie 9 punktów. Gdy zespół kończy mecz z większą liczbą start (16) niż asyst (15) nietrudno dojść do wniosku, że jego organizacja gry wciąż kuleje. Chaotyczna jest też rotacja stosowana przed trenera Miodraga Rajkovicia. Ostatnio od serbskiego szkoleniowca najwięcej cierpkich słów usłyszał Jeremy Senglin, a tym razem tylko 7 minut gry dostał Reggie Lynch i w końcówce środkowym Śląska był mający momentami spore problemy ze chwytem piłki Adrian Bogucki (3 punkty i 4 zbiórki w 18 minut).

Z trójki combo-guardów WKS tym razem najlepiej zaprezentował się Marcel Ponitka (13 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty). Obaj Amerykanie przewidziani przez trenera Rajkovicia do wymiennego pełnienia roli rozgrywających grali poprawnie, lecz też niczym szczególnym nie zachwycali – wspomniany Senglin do 9 punktów dołożył 5 zbiórek, a Isaiah Whithead do 10 punktów po 4 asysty i zbiórki.

Ten ostatni mógł jeszcze zapewnić Śląskowi zwycięstwo w ostatniej akcji. Korzystając z tego, że zegar został uruchomiony przez sędziów ewidentnie z lekkim opóźnieniem, mógł spróbować zaatakować kosz rywali i wymusić faul, ale zdecydował się – niewykluczone, że zgodnie z planem trenera – na rzut z dystansu.

Piłka nie wpadła do kosza i po czterech meczach ligowych nowego sezonu Śląsk jest w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Bilans 1-3 i odległe miejsce w ligowej tabeli już na samym starcie rozgrywek, a także fakt, że w drużynie wciąż nie ma klasycznego rozgrywającego powoduje, że wielu kibicom z Wrocławia przed oczyma stają wielomiesięczne problemy zespołu z poprzedniego sezonu. Wówczas zakończyły się aż dwiema zmianami trenera.

– Szkoda, że szczególnie w drugiej połowie popełniliśmy wiele błędów i zaliczyliśmy 10 strat, ale dzisiaj mogę być dumny ze swojej drużyny. To nie był już tak słaby mecz w naszym wykonaniu jak ten z Rytas, czy z Treflem. Walczyliśmy twardo, na końcu nam czegoś zabrakło – trudno. Wierzę, że w każdym kolejnym meczem będziemy robili postępy – mówi Rajković.

– Rywal zrewanżował nam się za porażkę w finale Superpucharu Polski. Szkoda, że w drugiej połowie pozwoliliśmy sobie narzucić preferowany przez King styl gry – komentował Ponitka.

Dla Kinga najwięcej punktów zdobył wracający do gry po zaleczeniu urazu pachwiny James Woodard (12 punktów). 11 dodał Andrzej Mazurczak (także 4 asysty, 3 zbiórki), a 10 Kassim Nicholson. Najważniejsze były jednak trzy Dziewy.

– Byłem tu tyle lat, a teraz zostałem wybuczany. Szczerze mówiąc, myślałem, że to będzie wyglądało inaczej. Czy kibice szybko zapominają? Ta sytuacja to pokazuje – śmiał się po meczu skrzydłowy Kinga.

Dziewa był zawodnikiem Śląska w latach 2016-23. Wystąpił w 186 meczach ligowych wrocławskiego klubu, zdobywając dla niego 2321 punktów. W 2017 roku zdobył z WKS mistrzostwo Polski juniorów starszych, a pięć lat później u boku Travisa Trice’a świętował mistrzostwo kraju seniorów. Latem tego roku, gdy po rocznej przerwie postanowił wrócić do PLK, miał na stole intratną propozycję dłuższej umowy od szefów Śląska. Zdecydował się jednak podpisać kontrakt z Kingiem Szczecin.

Wygląda na to, że tej zdrady kibice Śląska mu długo nie zapomną, tu miłości już raczej nie będzie.

https://twitter.com/bartekmuller/status/1849918445674168478

17 komentarzy

Tomecki 25 października, 2024 - 23:50 - 23:50

Oj tam… Mecz typowo siatkarski, błąd za błąd. Czwartą kwartę raczej nam położył Bogucki, aniżeli ją wygrał Olek, który miał słaby mecz. Nadal niezrozumiałe decyzje trenera Śląska. Whitehead pół meczu ignoruje Senglina i podaje do Kulikowskiego. Trener trzyma Ponitke na ławce przez większość drugiej polowy. Centrzy powolni. Strzelcy w drugiej połowie przestali rzucać trójki, a za to Kennan rzucał na pałę (i nawet coś trafił!). Wciąż przypadkowość. Nie spodziewałem się, że tak świetnie zapowiadający się październik w Ludowej będzie w realu tak wyglądać. Bo we wtorek Włosi na kolanach też grać nie będą i wynik raczej będzie łatwy do wytypowania. Duże rozczarowanie generalnie.

Odpowiedz
Prof. Miodek 25 października, 2024 - 23:50 - 23:50

Nie spodziewałem się takiego bydła we Wrocławiu. Trochę kultury

Odpowiedz
Tomek 26 października, 2024 - 00:16 - 00:16

Bogucki gra jak przewidywałem czyli drewno, natomiast niezrozumiałe są decyzje Jugola żeby go tyle trzymać na boisku i jeszcze kazać na niego grać kilka akcji z rzędu. Rudy nie potrafi nawet złapac piłki, o reszcie koszykarskiego rzemiosła nawet nie wspominam. Ja tu widzę do wymiany Senglina na jakiegoś rozgrywacza i chyba trenera trzeba pogonić tylko pytanie czy mózgi decyzyjne potrafią znalezc kogoś lepszego i to w trakcie sezonu.

Odpowiedz
Tomek 26 października, 2024 - 02:38 - 02:38

Mysle, ze Slask robi postepy ale nie bilansu 1-3 i 0-2, nie tego oczekiwano na starcie sezonu. Szokująco zawodzi TRENER.

Odpowiedz
Szymon Pułkownik 26 października, 2024 - 08:09 - 08:09

Oszustwo z tym zegarem, ustawka, nie ma czegoś takiego jak przypadek.

Odpowiedz
Paweł 26 października, 2024 - 08:39 - 08:39

Po moim poprzednim komentarzu wiem jedno. Trener nadal nie widzi Senglina na 2-ce. Była chyba tylko jedna akcja, gdzie Senglin dostał pass w tempo na obwodzie i zapalił 3-kę. Panowie włodarze, zrozumcie że bez 1-ki daleko nie zajedziecie. No chyba, że interesuje was środek tabeli, a być może nawet jego dolna część…. Gwizdanie i buczenie na Olka? Bo wybrał inny klub, czy o co wam chodzi? Miał do tego prawo. Jego wybór, jego decyzja. Prawda jest taka, że takich ikon jak Zielony, Oława, Domino..już długo nie będzie… choć chętnie zobaczyłbym Marcela jako kandydata. Mecz z Kingiem zacięty, walka do końca, ale jedno rzucało się w oczy. Gracze ze Szczecina dużo łatwiej dochodzili do pozycji strzeleckich na obwodzie. Pomimo, iż w 1 połowie wpadła im tylko jedna trójka. To w jaki sposób zniwelowali straty zaraz po przerwie…toż to koszykarski kryminał w obronie. Spójrzcie jak ciężko jest graczom z Wrocławia znaleźć czystą pozycję do rzutu zza łuku…. Coś tu nie gra, serio.

Odpowiedz
Paweł J 26 października, 2024 - 09:02 - 09:02

A na twiterze pisałem, że po październiku będzie 1:3 i niestety się sprawdziło…
Gra na pewno wygląda lepiej ale jest sporo do poprawy. Kryminał to jest niewykorzystanie takiego strzelca jak Senglin. Zamiast kozłować powinien grać na „2” i rzucać.

Odpowiedz
też Paweł 26 października, 2024 - 11:16 - 11:16

pełna zgoda, Pawle

Odpowiedz
Paweł 26 października, 2024 - 09:39 - 09:39

Wrocław to jednak stan umysłu, wyżej srają niż dupę mają

Odpowiedz
Pawel J 26 października, 2024 - 10:28 - 10:28

4 ostatnie sezony na podium więc myślę, że uzasadnione są wysokie oczekiwania tymbardziej że eksperci z poza Wro też mówili że skali silny. Superpuchar wygrany, więc dlaczego nie miało być optymizmu?

Odpowiedz
Jeszcze inny Paweł 26 października, 2024 - 11:17 - 11:17

4 medale w 4 ostatnich sezonach to Sląsk, drogi Pawle. Taka prawda.

Odpowiedz
To 26 października, 2024 - 09:49 - 09:49

To nie było eleganckie, można to było ująć inaczej.
Niesamowite jest jednak to, jak wielu ludziom Rajkovic wmówił, że jest trenerem. Spie….lić nawet taki skład, przecież ciekawy, z potencjałem…
I co teraz będzie: robienie tego samego i oczekiwanie innych rezultatów? Aha.
Panie Lizak, jeśli jesteś pan prawdziwym lizakiem – rób pan to, co należy.

Odpowiedz
To 26 października, 2024 - 12:09 - 12:09

Zatem, jeśli ta metoda się sprawdza – trener powinien wylecieć jak najprędzej! Tak mówi procedura ostatnich, medalowych sezonów.
Oczywiście, walnięcie medalami o stół kończy każdą dyskusję. Sądzę jednak, że bezustanne karuzele trenerskie często zawodnicze też, permanentne braki na kluczowej pozycji, składy często przyprawiające o rozpacz czy masowe plagi kontuzji – to nie są znamiona potęgi i sensownego planu. Jeśli przy tym wszystkim staje się na podium, to dzięki temu, że konkurencja za bardzo wymagająca nie jest najwyraźniej. No i obowiązkowy zestaw maga-farta, chociażby w zeszłym sezonie na kolejkę, dwie przed końcem w ogóle awans do PO był mocno niepewny i nie zależał tylko od wygranej, ale i od paru innych „wyników-cudów” do tego. Do jakiegoś przemyślanego planu to tu daleko było, więcej pewnie żarliwe modlitwy dały.

Odpowiedz
Paweł 26 października, 2024 - 12:30 - 12:30

Trener MR w zeszłym sezonie przejął klub niepewny playoff i zrobił z tą zbieraniną brązowy krążek. Ile w tym było taktyki, a ile farta…do końca nie wiadomo. Ale zrobił. Naturalną koleją rzeczy było dać mu wolną rękę w budowaniu zespołu na kolejny sezon. Natomiast nie kumam braku klasycznego rozgrywającego, jak to jest w innych klubach…więc albo gość jest jakimś magiem i zrobi z tych kolesi zespół, albo jest szaleńcem i za chwilę zespół będzie się tułał w okolicach dolnych rejonów tabeli.. Warto też zaznaczyć, że w klubie są tzw. charakterki, jak choćby Whitehead, Marcel czy Lynch. Co do tego ostatniego…czy koleś oprócz bloków coś jeszcze potrafi? Gołym okiem widać, że są próby nawiązania zaufania między zawodnikami, a trenerem…ale chyba różowo nie jest. Jeszcze kilka meczów z nieszczęśliwym zakończeniem i powtórka z karuzeli z trenerami zacznie się na nowo….

Odpowiedz
Michal 26 października, 2024 - 12:48 - 12:48

Po raz kolejny sprawdza się teza w koszykówce że lepiej gasić niż budować. Rajković uratował poprzedni sezon ale na ten moment nie potrafi poskładać tego co sam chciał. Oczywiście może nie jota w jotę co chciał bo pewnie budżet nie pozwala na zatrudnienie gości z poziomu Euroligowego. Co do Dziewy ? Nie obiecywał że wróci do Śląska ale kibice po tylu latach też uznali że mogą go w pełni identyfikować z klubem. Olek dał nadzieję na powrót, potem się z tego wycofał. To też było słabe. Ale sport choćby w piłce nożnej zna podobne historie. Przykład FIGO i transferu do Realu. Na co liczył ? Czym innym było by gdyby go Śląsk zwolnił. Odszedł, zadeklarował powrót a rzutem na taśmę podpisał w Szczecinie. Mógł, miał prawo. Ale kibice podchodzą emocjonalnie. Reakcja jak dla mnie może nie w pełni akceptowalna ale zrozumiała.

Odpowiedz
Paweł 26 października, 2024 - 12:52 - 12:52

To jeżeli tak Olek zrobił, jak piszesz to zmienia postać rzeczy….

Odpowiedz
Tom346 26 października, 2024 - 15:17 - 15:17

Dziewa niech nie płacze gra po przeciwnej stronie to co się dziwi że buczą jak grał dla śląska kibice innych drużyn też buczeli. Nikt nie będzie go dopingował jak rzuca twojemu zespołowi punkty bez jaj. Jeśli był słabo przywitany przy prezentacji trudno.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet