Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Reprezentacja Polski trenuje w Lublinie przed czwartkowym meczem ze Szwajcarią w eliminacjach do EuroBasketu 2025. Gdy tylko zawodnicy otrzymali swoje koszulki, sporo kontrowersji wzbudzili bracia Wójcikowie. Używając kont na Instagramie, złożyli zażalenie, że Szymon otrzymał trykot z numerem 25, z którym w przeszłości podczas zgrupowań kadry rywalizował jego brat Jan.
Najpierw historię skomentował, nie powołany tym razem na zgrupowanie, Jan.
A później w jego ślady poszedł Szymon – publikując na własnym koncie zdjęcie koszulki z przekreślonym numer 25 (patrz zdjęcie główne).
– Można to różnie oceniać. Ale ja, choć jestem już po 40. wciąż doskonale pamiętam co miałem w głowie, będąc w wieku Wójcików. Gdy się ma 22 lata, świat wygląda nieco inaczej. Prościej. Najprawdopodobniej, gdybym w ich wieku miał do dyspozycji media społecznościowe, też robiłbym tego typu głupstwa. Bo umówmy się, nie jest to też jakiś poważny problem – mówi Filip Dylewicz, mający na sobie wiele lat gry w reprezentacji.
– Sytuacja wygląda na dość groteskową, ale trzeba przynajmniej próbować zrozumieć Szymona. Postawmy się w jego sytuacji – przyjeżdżasz pierwszy raz na kadrę i otrzymujesz koszulkę po bracie, z jego numerem i nazwiskiem „Wójcik”. Zupełnie jakby ktoś poszedł do kantorku, wyjął starą koszulkę, w której grał Jan, wyprał ją i wręczył Szymonowi. Trochę niepoważnie. Każdy kto z bratem równolegle grał w basket, wie jak to jest. Ja też przez to przechodziłem – dodaje Piotr Karolak, też były reprezentant kraju. – To są niby małe rzeczy, błahe, ale tak naprawdę ważne. Pokazują czy zawodnik jest traktowany z szacunkiem. My grając w kadrze w przeszłości nie mogliśmy sobie wybierać numerów. Otrzymywaliśmy je z rozdzielnika. Dostępne były tylko od 4 do 15. Najniżsi dostawali najniższe, najwyżsi wyższe.
– Ale czasy się zmieniły i dostępne są numery od 0 jest 99. Co komu szkodziło zapytać Wójcika z którym chciałby zagrać? – pyta Karolak. – Co komu szkodziło dopisać do jego nazwiska pierwszą literkę imienia? Przecież takie praktyki także w poprzednich latach w reprezentacji były na porządku dziennym. Chociażby w momencie, gdy wspólnie w kadrze występowali bracia Kolenda. Zresztą, gdy jednocześnie byli w niej bracia Mateusz i Marcel Ponitka, tych literek musiało być nawet jeszcze nieco więcej. Wójcikowie dopiero rozpoczynają karierę w kadrze, ale szacunek im się należy. Nie ze względu na śp. ojca, z którym ja spędzałem zgrupowania kadry. Należy im się on po prostu każdemu zawodnikowi, który przejeżdża na zgrupowanie reprezentacji Polski – apeluje Karolak.
– Mamy tylko nadzieję, że to zamieszanie nie będzie miało żadnego wpływu na przyszłość braci Wójcików w reprezentacji Polski. Z biegiem czasu na pewno nieco spoważnieją, ale też powinni być coraz bardziej przydatni pod względem sportowym. Obaj mają w sobie mnóstwo niewykorzystanego jeszcze w pełni talentu – twierdzi Dylewicz.
– Oczywiście, faktem jest też, że zawodnicy dopiero rozpoczynający karierę w reprezentacji nie powinni wywoływać niepotrzebnych afer. Powinni najpierw udowodnić swoją wartość sportową. Ale szefowie PZKosz. nie powinni też zachowywać się tak, by można ich śmiało porównywać do legendarnego cytatu Bogusława Lindy o sztukach z filmu Kroll – śmieje się Karolak.
Można zakładać z dużą dozą prawdopodobieństwa, że szefowie reprezentacji wpisów Wójcików nie przyjęli z uśmiechem. Dzisiaj na kontach obu braci Wójcik na Instagramie nie ma już śladu po wczorajszych wpisach.
Ale niesmak pozostał.