CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Fakt to nawet trochę zabawny, biorąc pod uwagę doszczętnie zszarganą opinię, z którą 27-letni Amerykanin trafia do Polski – zanim Victor Sanders w 2018 roku przeniósł się na europejskie parkiety był Wandalem.
Przez pełne cztery lata. Zespół Idaho Vandals mecze rozgrywa w Moskwie – 25-tysięcznej mieścinie na północno-zachodnim krańcu USA. Dysponuje halą o pojemności porównywalnej z tą Anwilu (4200 miejsc). Ale, w przeciwieństwie do Rottweilerów z Włocławka w PLK, Barbarzyńcy z Moskwy w NCAA pod względem sportowym nigdy nie stanowili drużyny przed którą drżeli poważniejsi rywale. W turnieju finałowym, w którym rywalizują 64 najlepsze drużyny, wygrali jeden mecz. W całej historii. Ponad 40 lat temu.
Victor Sanders był jednak dla Vandals w latach 2014-18 postacią przed duże „P”. Nie tylko z tego względu, że w trzech ostatnich sezonach uchodził za najlepszego zawodnika. Także z powodu mocno przeżywającego mecze ojca, LeWana (na zdjęciu głównym). Przybijający piątki z kolegami z zespołu syna po udanych akcjach i krzyczący na rywali jegomość szybko rzucił się w oczy dziennikarzom. Skrywał ciekawą historię.
Żeby była jasność: nie jest tak, że Victor Sanders pochodzi z jakichś społecznym nizin. Wychowywał się w Portland w stanie Oregon – mieście, którego przedmieścia, gdyby je przenieść w całości do Skandynawii, nieszczególnie rzucałyby się w oczy. Gościłem kilkukrotnie, zaręczam.
Gdy Victor przyszedł na świat, jego ojciec miał zaledwie 16 lat. Biologiczna matka szybko zniknęła z ich życia. LeWan, niespełniony koszykarz, często brał dzieciaka ze sobą do miejskich parków na boiska. Do czasu.
Gdy Victor miał 7 lat, ojciec na kolejnych 10 zniknął z jego codziennego życia. Pojawiał się w nim nie częściej niż raz w tygodniu – w soboty, gdy akurat syn nie miał zaplanowanego meczu koszykówki. To tego dnia w zakładzie penitencjarnym w Salem można było odwiedzać osadzonych.
LeWan Sanders został skazany za udział w porwaniu. W więzieniu położonym 50 km na południe od Portland spędził 10 lat. Wychowaniem Victora zajmowali się w tym czasie dziadkowie.
Gdy LeWan wyszedł na wolność, syn był już wschodzącą gwiazdą Jefferson High School. To liceum z Portland znane z bogatych koszykarskich tradycji. Jego wychowankiem jest m.in. Ime Udoka – trener, który prowadził Boston Celtics w ostatnim finale NBA. Latem stracił posadę w efekcie owianego wciąż gęstą mgłą tajemnicy seksualnego skandalu. A także Terrence Ross, obecnie gracz Orlando Magic – on kilka lat temu publiczne obściskiwał się z kochanką. Żona wybaczyła.
Wracając do ojca najnowszego nabytku Anwilu. W 2015 roku, gdy jego syn był już graczem Vandals, policjanci z Idaho Falls – miasta położonego dobrych 10 godzin jazdy samochodem od Moskwy – odebrali telefon na linii 911. Okazało się, że ktoś wybrał go przypadkiem. Ale funkcjonariusze postanowili pozostać na linii. Po chwili przestali wierzyć w to co słyszą. Otóż nie dzwoniący właśnie omawiali warunki sprzedaży narkotyków.
Stroną sprzedającą towar byli LeWan Sanders i jego dziewczyna. W ich pokoju hotelowym policja – która bez problemu namierzyła miejsce rozmowy – oprócz marihuany znalazła także inne narkotyki. Ojciec Sandersa wylądował w areszcie. Wyszedł za kaucją.
Nie wiem na ile w zaistniałej sytuacji można się dziwić temu, że w marcu ubiegłego roku Victor Sanders po awanturze w jednym z barów, zakończonej interwencją policji, wsiadł pijany za kierownicę samochodu i zaczął jechać pod prąd po jednej z włoskich autostrad. Wiem, że jeśli, zgodnie z niektórymi włoskimi doniesieniami, faktycznie – zanim został zatrzymany przez policję, a następnie dyscyplinarnie zwolniony przez klub – pokonał z ten sposób 40 kilometrów, to rozmawiamy o dumnym synu własnego ojca. Jakkolwiek niezbyt zabawnie – biorąc pod uwagę niebezpieczeństwo, które powodował swoim zachowaniem Sanders – by to brzmiało.
– Zawodnik przystał na surowe zapisy kontraktu dotyczące spraw pozaboiskowych. Nasz klub to duża marka i musimy dbać o to, żeby aspekt sportowy szedł w parze z jakością w życiu prywatnym. Victor odpokutował swoje winy – przekonuje prezes Anwilu Łukasz Pszczółkowski.
Nie pozostaje nic innego jak trzymać kciuki. Oraz życzyć obu stronom – klubowi i, być może nawet przede wszystkim, zawodnikowi na sportowym i życiowym zakręcie – powodzenia.
Victor Sanders to nietuzinkowa postać, także koszykarsko. PLK nie narzeka na nadmiar zawodników z ponadprzeciętną, boiskową fantazją:
Pierwszy test niechciany w lidze rumuńskiej w drużynie z Cluj Sanders powinien przejść już dzisiaj w starciu z niechcianym we Włocławku Joshem Bosticem. Bardziej doświadczony Amerykanin pojawi się w Hali MIstrzów po zaledwie kilkudniowej przerwie – ze swoim nowym klubem, rumuńską Oradeą.
Początek meczu o godz. 18.30. Jak nieczułym koszykarsko kibicem trzeba byłoby być, aby tego starcia nie chcieć obejrzeć?
CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
2 komentarze
Czyli wychowanie bez matki I ojciec odsiadujacy wyroki za rozne przestepstwa ( porwanie!) to normalna, zdrowa nie patologiczna rodzina w USA? Czy moze autor konieczne chcial sie pochwalic, ze byl na przedmiesciach Portland ( wielokrotnie) I jest tam ladnie,
wiec wszystko ok
a sądziłem, że czytam prasę sportową. A tu clickbait, na poziomie Faktu. Dno i goninie za sensacyjką. Nie tędy droga.