Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
We Włocławku, w pierwszym stracił obu ekip, Anwil przegrał po bardzo zaciętej końcówce, choć prowadził przez większość spotkania. Dobre wrażenie, jakie pozostawili po sobie włocławianie, pozwoliło mieć nadzieje, że w Hiszpanii polski zespół także zagra o zwycięstwo i tym samym bardzo mocno zbliży się do awansu do kolejnej rundy.
Pierwsza połowa jednak przyniosła odpowiedź, dlaczego to Bilbao Basket było tak zdecydowanym faworytem tego starcia. Włocławianie kompletnie nie radzili sobie z obroną akcji dwójkowych, które wykańczał Sacha Killeya-Jones. Były gracz MKS-u Dąbrowa Górnicza jak tylko dostawał już piłkę, to wsad był wręcz gwarantowany. Brytyjczyk uzbierał w sumie 21 punktów i zebrał 4 piłki.
Anwil do przerwy stracił aż 48 punktów, część z nich z szybkiego ataku, bowiem niestety straty, i to te naprawdę łatwe, mnożyły się po stronie gości. Duże problemy z obroną rywali miał Victor Sanders, który raz po raz frustrował się na brak gwizdków przy okazji jego akcji. Amerykanin nie był w stanie w pierwszej połowie liderować drużynie, tak jak ma to w zwyczaju – finalnie skończył z linijką 14 punktów (5/11 z gry), 3 zbiórki i 3 asysty.
Głównym dostarczycielem punktów po stronie Anwilu był więc tym razem Jakub Garbacz, który przez większość spotkania trafiał na bardzo wysokiej skuteczności. Reprezentant Polski ostatecznie zdobył 24 punkty. Włocławianie w pewnym momencie meczu przegrywali już -14, ale udana końcówka trzeciej kwarty, a potem także dobre wejście głębokich rezerwowych (celna trójka Igora Wadowskiego) sprawiły, że na 6 minut do końca Hiszpanie prowadzili już tylko 4 oczkami.
Koszykarze Anwilu, poczuli, że tu można jeszcze coś ugrać – zwłaszcza kiedy w końcu z dystansu przełamał się Sanders. Zabrakło jednak pójścia za ciosem, przełamania wyniku. W kolejnych akcjach koszykarze gości popełniali straty lub oddawali niekoniecznie przygotowane rzuty. Kiedy na 140 sekund do końca trójkę z faulem trafił Denzel Andersson, stało się w miarę jasne, że Anwil rywali już nie dogoni. Włocławianie bombardowali kosz kolejnymi trójkami, ale piłka nie chciała przelecieć przez siatkę.
Bilbao Basket wygrało więc po raz drugi z Anwilem, tym razem 76:71. Sprawa awansu dalej Anwilu, a raczej jego braku, nie jest jeszcze przesądzona, ale nawet wygranie dwóch pozostałych spotkań może nie pomóc, bo zapewne będzie liczyła się jeszcze matematyka (małe punkty).
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>