Strona główna » Anwil nigdy się nie poddaje, a Luke Nelson jednak potrafi! Lider PLK uratowany w ostatniej chwili
PLK

Anwil nigdy się nie poddaje, a Luke Nelson jednak potrafi! Lider PLK uratowany w ostatniej chwili

0 komentarzy
Jeśli ktoś miał wątpliwości czy Selcuk Ernak słusznie robił, cierpliwie czekając na powrót do zdrowia i formy Luke’a Nelsona – po piątkowych derbach kujawsko-pomorskiego może się zacząć ich wyzbywać. Brytyjczyk rozegrał najlepszy mecz sezonu, a zdobywając 20 punktów w czwartej kwarcie i dogrywce poprowadził Anwil do zwycięstwa 97:89.

Jeszcze pod koniec trzeciej kwarty Luke Nelson po raz kolejny w tym sezonie nie wyglądał na – zapowiadaną przez Anwil przy okazji podpisywania kontraktu – gwiazdę PLK, a jego zespół w derbowym meczu ze świetnie spisującymi się ostatnio Twardymi Piernikami był w niemałych opałach. Miał na koncie zaledwie 49 punktów, a do rywala tracił aż 14.

Wówczas jednak sygnał do ataku dał właśnie Brytyjczyk, trafiając za 3. Gospodarze w obecności ponad 4 tysięcy widzów jeszcze przez kilka minut utrzymywali inicjatywę i kilkunastopunktowe prowadzenie, lecz z każdą minutą ofensywa Anwilu zaczynała wyglądać tak, jak gra Nelsona – coraz lepiej.

Przez pierwszych 35 minut lider PLK uzbierał zaledwie 59 punktów. Przez kolejnych 10 – lekko niebotyczne w europejskiej koszykówce na tym poziomie aż 38.

Brytyjczyk grał znakomicie. momentami jak natchniony. Zdobywał punkty seriami, ale gdy trzeba było także zbierał piłki, a także rozdawał świetne podania. Także w samej końcówce, gdy na zegarze pozostawało zaledwie 7 sekund do końca, a Twarde Pierniki prowadziły wciąż 77:75. To po jego podaniu faul i – w efekcie dwie punkty na wagę dogrywki – wymusił DJ Funderburk.

Inne sprawa, że chwilę później Anwil miał sporo szczęście. Po rzucie równo z końcową syreną oznaczającą koniec regulaminowego czasu gry oddanym przez Dominika Wilczka piłka zatańczyła na obręczy, ale ostatecznie nie wpadła do kosza.

W dodatkowym czasie gry dominacja Anwilu nie podlegała już większej dyskusji. Selcuk Ernak, który opierając się presji w ostatnich miesiącach cierpliwie czekał na powrót Nelsona do zdrowia i formy, mógł triumfować. Brytyjczyk grał świetnie, a jego równie dobrze wyglądała jego współpraca z Kamilem Łączyńskim. Ostatecznie Nelson zakończył mecz z dorobkiem 22 punktów i 6 asyst. Łączyński dołożył – odpowiednio – 10 i 6. Gdy Polak przebywał na boisku, Anwil okazał się lepszy od Twardych Pierników aż o 23 „oczka”.

Po słabszym ostatnim meczu z Treflem dobrze wypadł także Luke Petrasek (double-double: po 11 punktów i zbiórek), a skutecznością i wymuszaniem kolejnych przewinień rywali nie przestaje gnębić DJ Funderburk (17 punktów, 7 zbiórek). Amerykanin w dwóch ostatnich meczach trafił aż 27 rzutów wolnych z 32 (!) wykonywanych.

Dla Anwilu było to już piąte w tym sezonie zwycięstwo po dogrywce – wcześniej wygrał w ten sposób oba mecze w Warszawie, a także starcia z Czarnymi i Śląskiem.

W zespole z Torunia, który był o krok od pierwszego od niemal trzech lat zwycięstwa z lokalnym rywalem, najskuteczniejszy był Michael Ertel (21 punktów, 7/14 z gry). Prawdziwym liderem Twardych Pierników był jednak znakomicie dysponowany w ostatnim czasie Viktor Gaddefors (42 minuty, 17 punktów, 11 zbiórek).

Dzięki wywalczonej rzutem na taśmę wygranej Anwil umocnił się na pozycji lidera tabeli z dorobkiem 18 zwycięstw w 22 meczach. Drugi w tabeli Trefl ma na koncie o dwie porażki więcej i przegrany dwumecz z włocławianami. Twarde Pierniki z bilansem 10-12 zajmują obecnie ósme miejsce.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet