Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Słynący także z noszenia czerwonej marynarki Krajewski był trenerem drużyny z Włocławka na początku jej wciąż trwającej przygody z występami w koszykarskiej ekstraklasie – w latach 1993-96. Nic dziwnego, że w niedzielę został w Hali Mistrzów powitany owacyjnie:
Bardzo długo była to tego wieczoru jedna z niewielu chwil, w których kibicom Anwilu ręce same składały się do oklasków. Zajmująca ostatnie miejsce w tabeli PLK drużyna lokalnych rywali prowadziła jeszcze do przerwy we Włocławku 47:42 i momentami naprawdę można było odnieść wrażenie, że może sprawić sensację. Skoro koszykarzom z Torunia do kosza wpadały nawet rzuty, które tak naprawdę miały być podaniami…
Dopiero po zmianie stron gospodarze zagrali nieco lepiej. Szybko odrobili kilkupunktowe straty i już pod koniec trzeciej kwarty uzyskali w miarę bezpieczne, 8-punktowe prowadzenie. Kilka udanych akcji, zdobywając wówczas 7 ze swoich 15 punktów, wykonał wówczas Victor Sanders. Amerykanin nie pomylił się przy żadnym z rzutów za 2 (5/5).
Oprócz niego w zespole z Włocławka najlepiej wypadli Kamil Łączyński (13 punktów i 7 asyst) oraz Malik Williams (14 punktów i 5 asyst). W zespole gości aż 24 punkty zdobył Sterling Gibbs, a 14 i 10 asyst dołożył Tayler Persons. Wszystko na nic – Twarde Pierniki siedem kolejek przed zakończeniem sezonu zasadniczego mają aż trzy punkty straty do zajmujacej ostatnie bezpieczne miejsce w tabeli ekipy z Gliwic.
Anwil (11-12) po tym zwycięstwie wciąż zajmuje dziewiątą pozycję, tracąc punkt do Czarnych. Ale tak naprawdę, chcąc zagrać w play-off, włocławianie muszą w ostatnich meczach zdobyć o dwa punkty więcej od drużyny ze Słupska (mają z nią niekorzystny bilans dwumeczu) lub odrobić straty do Zastalu Zielona Góra (13-10).
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu!