Strona główna » Anwil Kamila Łączyńskiego znów rozdaje karty! King bez szans we Włocławku
PLK

Anwil Kamila Łączyńskiego znów rozdaje karty! King bez szans we Włocławku

0 komentarzy
Kamil Łączyński w kwietniu skończy 36 lat, ale pierwszego dnia 2025 roku wyglądał jak koszykarski młody bóg – w noworocznym meczu z Kingiem grał fantastycznie i poprowadził Anwil do pewnego zwycięstwa 92:78 z Kingiem Szczecin. – Przemowy motywacyjne Selcuka Ernaka wciąż chwytają za serce – komentował po zakończeniu meczu najlepszy zawodnik włocławian.

– Trochę dzisiaj na ten mecz nie dojechaliśmy, właściwie w żadnym aspekcie gry nie byliśmy dzisiaj dla rywala konkurencyjni. Byliśmy w każdym elemencie spóźnieni, tak w ataku, jak i w obronie – komentował po meczu trener wicemistrzów Polski Arkadiusz Miłoszewski.

Po poprzednich dwóch meczach, które lider tabeli PLK przegrał najpierw z Arką w Hali Mistrzów, a następnie ze Śląskiem we Wrocławiu trener Selcuk Ernak największe pretensje do swoich podopiecznych miał za niewystarczające zaangażowanie w grę obronną. Jeśli skuteczność jego rozmów motywacyjnych, które niewątpliwie miały miejsce w poprzednich dniach ocenić po tym, z jakim nastawianiem wyszli na boisko koszykarze Anwilu w noworocznym meczu z Kingiem – Turek może być z siebie zadowolony.

– Przygotowanie mentalne jest równie ważne, jak taktyczne i fizyczne. To był już chyba nasz 20 w sezonie, ale przemowy trenera Ernaka wciąż potrafią chwytać ze serce. Wiedzieliśmy, że musimy wrócić na ścieżkę obronną, która pozwalała nam wygrywać mecze w pierwszej części sezonu, zatrzymując rywala na 75-80 punktów – cieszył się chwilę po meczu przed kamerami Polsatu Łączyński.

Doświadczony rozgrywający był tego dnia najlepszym zawodnikiem, biegającym po parkiecie Hali Mistrzów. Zdobył 20 punktów (5/10 z gry), mając też 7 asyst i 4 zbiórki. Gdy było trzeba stawiał kolegom zasłony, co chwilę kradł piłki rywalom (5 przechwytów), a gdy drużyna tego naprawdę potrzebowała – jak w końcówce czwartej kwarty, gdy rywal zbliżył się na 8 punktów (69:77) – po prostu trafiał.

– Cieszę się, że wygraliśmy. Wiemy, że cała Polska cieszy się, jak Anwil przegrywa, więc noworoczny mecz był dla nas bardzo ważny. Chcieliśmy grać agresywnie oraz szybko w ataku i osiągnęliśmy swój cel. W obronie zamierzaliśmy odcinać Whiteheada od możliwości kreowania i zdobywania punktów, to też się udało – chwalił swój zespół Łączyński.

King w starciu z Anwilem wyglądał przez zdecydowaną większość meczu na zespół ułomny. Organizacja jego gry pozostawiała wiele do życzenia, a najlepszym podsumowaniem jej bezwładu była akcja, w której to Aleksander Dziewa (6 punktów, po 3 zbiórki i asysty, ale też 5 strat) ruszył z piłką z zamiarem wykonania akcji coast-to-coast. Skończyła się, rzecz jasna, stratą. Po trzech kwartach King miał ich aż 16, a asyst zaledwie 9 (ostatecznie – odpowiednio – 19 i 14).

– Nie mieliśmy wciąż prawdziwego rozgrywającego, który by nas pociągnął i był liderem przy przeprowadzeniu piłki. Zaliczyliśmy parę strat, a czasami po nich spuszczamy głowy w dół i się na siebie obrażamy – mówił Szymon Wójcik, który był jednym z bardziej efektywnych graczy gości (12 punktów w ciągu 13 minut).

Najwięcej punktów dla gości zdobył Kassim Nicholson (16, miał także 7 zbiórek). W ostatnim czasie Amerykanin z gracza będącego poza składem Kinga w meczach PLK stał się zawodnikiem przebywającym najdłużej na boisku. Isaiah Whitehead zdobył 12 punktów, ale miał aż 6 strat przy zaledwie 1 asyście. Przemysław Żołnierewicz dorzucił 12 punktów.

W Anwilu oprócz Łączyńskiego 20 punktów (a także 7 zbiórek) zdobył Luke Petrasek. Oszczędzany ze względów zdrowotnych Luke Nelson wobec świetnego postawy polskiego rozgrywającego grał gość krótko (14 minut), ale był dość efektywny (12 punktów, 3/4 z gry, 4 zbiórki, 2 asysty).

Dzięki pewnej wygranej we włocławskim zespole zrobi się nieco spokojniej. Teraz będzie mógł przez tydzień w spokoju popracować przed niezwykle istotnym meczem 3. kolejki II fazy FIBA Europe Cup z Fribourg Olympic (8 stycznia, Hala Mistrzów). Chcąc zachować realne szanse na awans do ćwierćfinału, Anwil musi go wygrać.

King będzie miał jeszcze więcej czasu na przygotowania do kolejnego meczu – zagra dopiero 10 stycznia, podejmując Twarde Pierniki. Tak długa przerwa może okazać się zbawienna dla trenera Miłoszewskiego – będzie mógł ją poświęcić na treningi, a przecież lada moment do zespołu dołączy nowy rozgrywający Jovan Novak. Może się też spodziewać, że niebawem zespół powinien podpisać także umowę ze środkowym, który zastąpi Chada Browna.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet