Strona główna » FIBA Europe Cup: Przyjemna konieczność dla Trefla, smutny obowiązek dla Anwilu i Startu

FIBA Europe Cup: Przyjemna konieczność dla Trefla, smutny obowiązek dla Anwilu i Startu

0 komentarzy
W środę wszystkie trzy polskie zespoły grające w FIBA Europe Cup zakończą fazę grupową. Niestety, dla dwóch z nich będzie to pożegnanie z europejskim sezonem. Najpierw na parkiet wybiegną koszykarze Anwilu i Trefla – odpowiednio w Hali Mistrzów przeciwko kosowskiej Trepcy i w Tallinie przeciwko Kalevowi/Cramo. Oba mecze o godz. 18:30. Później Start Lublin w Hiszpanii rozegra już trzeci mecz w tym sezonie z Murcią. 

Trefl jest jedyną polską ekipą, która zagra w kolejnej fazie fibowskiego pucharu. Sopocianie z bilansem 4–1 mają zapewnione pierwsze miejsce w grupie, a w kolejnej rundzie na brązowego medalistę Orlen Basket Ligi czekać będzie Murcia (ostatni rywal Startu) i zespół Rostock Seawolves prowadzony przez Przemysława Frasunkiewicza, a także któraś z drużyn zajmujących drugie miejsce w grupach.

Ostatnie spotkanie zarówno Trefl, jak i Kalev mogą potraktować sparingowo. W trzeciej rundzie gier, trzy tygodnie temu zdecydowanie lepszy w starciu tych zespołów okazał się Trefl (93:58). Tydzień później Kalev wysoką porażką w Baku praktycznie pogrzebał swoje szanse na awans z drugiego miejsca, a potem gromił zespoły środka tabeli ligi estońsko-łotewskiej, przesuwając się w stronę czołówki tabeli lokalnych rozgrywek (bilans 6–2). Pucharowa porażka z Absheron Lions sprawiła, że z posadą pożegnał się trener Indrek Reinbok, a zespół od kilkunastu dni prowadzi Fin Anton Mirolybov, który największe sukcesy święcił w lidze austriackiej.

Najlepszymi graczami mistrza Estonii w tym sezonie są wysocy – znany z występów w Starcie Lublin Kregor Hermet (F/C, 205/28), Hugo Toom (SF, 200/23), a także Łotysz Anrijs Miska (F/C, 208/25). W składzie Kaleva jest jeszcze dwóch graczy z przeszłością w PLK – Mart Rosenthal (PG, 196/26) i Tanel Kurbas (SF, 198/37) – byli gracze Stali i GTK. Kiepskie wyniki zespołu w tym sezonie po części tłumaczyć można problemami z kontuzjami – od dłuższego czasu nieobecni są weteran Martin Dorbek (G/F, 194/34) i dwaj podkoszowi Amerykanie: Camaron Tongue (PF, 201/24) i Tommy Rutherford (C, 204/28). Z drugiej strony, bardzo słabo grają podstawowi obwodowi Kaleva – Fin Severi Kaukiainen (PG, 185/27) i Amerykanin Tyson Acuff (G, 193/23), a ich forma strzelecka – łącznie 9/50 z dystansu w pucharach – ma przełożenie na wyniki.

Równolegle do meczu Trefla Anwil zagra z mistrzem Kosowa. Włocławianie tydzień temu przegrywając w Salonikach stracili szanse na drugie miejsce w grupie – zarówno dla włocławian, jak i ich rywali jest to pożegnanie z pucharami w tym sezonie. Pierwszy mecz drużyn rozegrano w Mitrowicy pod koniec października –wtedy górą był polski zespół (97:87). Zespół Trepcy w kolejnych dwóch pucharowych kolejkach powalczył z faworytami – PAOK i Brunszwikiem, ale oba mecze przegrał. W międzyczasie wygrał dwa ligowe spotkania i podreperował słaby jak na mistrza bilans – teraz wynosi on 3–2.

Wydarzeniem środowego wieczoru w Hali Mistrzów może być powrót do Włocławka Shawna Jonesa (F/C, 203/33), do którego włocławscy kibice mają nadal sporo sentymentu. Jones nie wybiegł na parkiet w ostatnim meczu ligowym Trepcy, miejmy nadzieję, że zagra przeciwko Anwilowi. W kosowskim zespole w strefie podkoszowej jest również Chad Brown (C, 206/29) – gracz Kinga Szczecin z pierwszej części poprzedniego sezonu. Naszym zdaniem najciekawszym graczem w Mitrowicy jest młody Fin Mustapha Amzil (F, 206/24) – lider zespołu w meczach pucharowych (śr. 16 pkt., 7 zb.,najlepszy na boisku po stronie gospodarzy w pierwszym meczu).

Za najważniejszych zawodników obwodu w zespole Adisa Beciragicia uznamy: rodaka bośniackiego trenera Trepcy– Adnana Arslanagicia (PG, 182/28), Amerykanina JaCori Payne’a (PG, 180/29) i posiadacza paszportu Czarnogóry i Kosowa – Mikaile Tmusicia (G/F, 189/32). W porównaniu do meczu sprzed trzech tygodni w drużynie z Kosowa nie ma już zdobywcy 7 pkt. przeciwko Anwilowi– Cedrica Russella (G, 188/26), który grał bardzo słabo i ma już nowego pracodawcę w drugiej lidze Niemiec. Uszczuplenie liczby obcokrajowców i sporo absencji (m.in. Shawna Jonesa), otworzyło więcej szans na grę dla graczy lokalnych, przede wszystkim Batina Tuny (G, 197/22) i Drilona Hajriziego (PF, 202/34).

Najtrudniejsze zadanie w środę czeka Start Lublin. Zespół fatalnie spisujący się w Orlen Basket Lidze (bilans 2-5), który na obu frontach zdołał wygrać tylko jedno z ostatnich ośmiu starć – i to po mękach z bułgarskim Rilskim, od godz. 20:30 po raz trzeci w tym sezonie zmierzy się z hiszpańską Murcią. W pierwszych dwóch meczach Start wydawał się być w lepszej formie niż dziś i miewał przebłyski dobrej gry, ale poległ 84:100 we wrześniu w meczu kwalifikacji Ligi Mistrzów i 75:102 w meczu fazy grupowej FIBA Europe Cup przed trzema tygodniami.

Lublinianie w teorii mają jeszcze szanse na awans, ale z pełną premedytacją pisaliśmy o dwóch zespołach kończących przygodę z pucharami w środowy wieczór. Zwycięstwo Startu w Murcji byłoby sensacją, a poprawienie bilansu do 3–3 samo w sobie jeszcze nie oznaczałoby ani drugiego miejsca w grupie (zespół KK Bosna musiałby przegrać z Bułgarami), ani tego, że bilans małych punktów (aktualnie minus 26) dawałby jakiekolwiek szanse w tabeli drugich miejsc. Zostańmy jednak przy tym, że dla Startu mecz w Hiszpanii jest pożegnaniem z Europą – przynajmniej w tym sezonie.

Zespół trenera Sito Alonso zapewnił sobie już awans do drugiej fazy i jak pisaliśmy wcześniej, los skojarzył go z Treflem Sopot w kolejnej rundzie grupowej. Jedyną porażkę Hiszpanie ponieśli w 2. kolejce w Sarajewie. Koszykarze z Murcji nadspodziewanie dobrze radzą sobie w lidze ACB – przed pierwszym meczem ze Startem pokonywali Baskonię, po nim Barcelonę i Manresę – czyli zespoły z Euroligi i EuroCup. Wpadkę zaliczyli w ostatni weekend przeciwko Rio Breogan, ale bilans 5–2, tylko o jedno zwycięstwo słabszy od liderujących w Hiszpanii Realu i Valencii, to wynik pewnie ponad stan dla tego klubu. W stałej rotacji hiszpańskiej drużyny jest 12 obcokrajowców, z których część traktowana jest w Hiszpanii i w FIBA jako gracze lokalni.

Na obwodzie jest pięciu graczy zza oceanu: Amerykanie David DeJulius (PG, 183/26), Michael Forrest (G, 185/26), Jonah Radebaugh (G, 191/28), Kanadyjczyk Dylan Ennis (G, 188/34) i Kubańczyk Howard Sant-Roos (G/F, 201/34). Na skrzydłach grają Chorwat Toni Nakić (F, 203/26), reprezentant Estonii Sander Raieste (SF, 204/26), Szwed Wilhelm Falk (F, 203/22)i Amerykanin Zach Hicks (PF, 203/22), zastępujący kontuzjowanego Kaisera Gatesa (F, 201/29). Pod koszem mamy Amerykanina z przeszłością w NBA Devontae Cacoka (C, 203/29), reprezentanta Rumunii Emanuela Cate (C, 207/28) i Senegalczyka Moussę Diagne (C, 211/31). W meczach pucharowych co najmniej jeden gracz z tego grona zawsze ląduje na trybunach z uwagi na limity i najczęściej był to któryś z obwodowych. Grają za to Hiszpanie praktycznie nieobecni w meczach ligowych: Daniel Garcia (PG, 185/27) i Ruben Lopez (C, 203/23).

Podsumowując, w środowy wieczór trzy polskie ekipy zagrają mecze, które nie zmienią już ich pozycji w grupowych tabelach. O poprawę swojej sytuacji nie walczą też ich rywale z Hiszpanii, Kosowa i Estonii. Fakt, że w drugiej fazie grupowej zagrają tylko sopocianie nie wzbudza wielkiej euforii, choć nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. Już przed losowaniem było wiadomo, że to brązowi medaliści Orlen Basket Ligi zagrają w roli faworytów do awansu – brawa za wywiązanie się z tej roli.

Wylosowanie trudniejszych grup przez kluby z Włocławka i Lublina nie może być jednak wymówką, skoro zespoły te grają po prostu słabiej (zaczynając od Orlen Basket Ligi) niż można się tego było spodziewać. Oczywiście, przed sezonem wiedzieliśmy, że do awansu trzeba będzie wyprzedzić drużyny z większymi budżetami i z mocniejszych lig – można było strzelać, że kontrkandydatami do co najmniej drugiego miejsca mogą być Niemcy z Brunszwika i zespół KK Bosna z Ligi Adriatyckiej, ale w praktyce okazało się, że były to ekipy całkowicie w zasięgu. Anwilowi zabrakło wybronienia ostatniej akcji w meczu w Niemczech lub z PAOK u siebie, natomiast zespół trenera Kamińskiego praktycznie zamknął sobie drogę do dalszych gier wpadką w Bułgarii.

Ostatnie mecz Anwilu obejrzymy w TVP Sport, natomiast pojedynki Startu i Trefla na kanale YouTube FIBA.