Strona główna » Sobota z PLK: Anwil zwyciężył w derbach! MKS zaskoczył Trefla. Zastal pognębił zapaść Startu
PLK

Sobota z PLK: Anwil zwyciężył w derbach! MKS zaskoczył Trefla. Zastal pognębił zapaść Startu

0 komentarzy
Anwil Włocławek pokonał w Toruniu Arriva Lotto Twarde Pierniki 101:95 w najciekawszym sobotnim meczu siódmej serii spotkań Orlen Basket Ligi. Swoje mecze wygrały również zespoły MKS Dąbrowa Górnicza i Zastalu Zielona Góra. Ci pierwsi zaskakująco pokonali 93:81 Trefla Sopot, dzięki czemu przerwali serię czterech ligowych porażek z rzędu.

Arriva Lotto Twarde Pierniki Toruń – Anwil Włocławek 95:101

Gdy do przerwy kujawsko-pomorskich derbów zespół Twardych Pierników prowadził 55:51, to kibicom Anwilu mogły przelecieć przed oczami wcześniejsze porażki ich zespołu w obecnym sezonie, w których rywale zdobywali 90 lub więcej punktów, a kwestię zwycięstwa rozstrzygali zazwyczaj w końcówkach.

W trzeciej kwarcie koszykarze gości byli w stanie włączyć jednak przycisk „stop” i przynajmniej na dziesięć minut opanować sytuację pod swoim koszem. Podobnie, jak to miało miejsce w środę w Salonikach, stało się to w dużej mierze dzięki obronie typu „switch”, a kolejny raz w zamianach krycia bardzo dobrze funkcjonował Kacper Borowski. Polski podkoszowy był również aktywny w ataku (10 pkt), a swoją dobrą postawę podkreślił efektownym wsadami po akcjach dwójkowych z Ericem Lockettem i Michałem Michalakiem.

Od stanu 51:55 Anwil wyciągnął zatem na 83:67 i przez moment wydawało się, że tym razem w meczu włocławskiej drużyny obejdzie się bez nerwowej końcówki. Inne zdanie w tej materii mieli jednak najskuteczniejsi w zespole toruńskim: Aljaż Kunc (27 pkt + 9 zb.) i Noah Thomasson (15 pkt), którzy w czwartej kwarcie rozpoczęli pogoń za rywalami i w końcówce strata toruńskiej drużyny zmniejszyła się nawet do czterech punktów (95:99).

Na więcej nie pozwolili jednak Michał Michalak i Isaiah Mucius – obaj w całym spotkaniu zdobyli po 18 punktów, najwięcej w zespole gości. W decydujących akcjach obaj trafili też rzuty spod kosza, które ostatecznie pozbawiły torunian szans na odwrócenie losów spotkania.

Anwil wygrał derbowe starcie 101:95 i odniósł czwarte zwycięstwo w siódmym meczu bieżącego sezonu Orlen Basket Ligi. Dla koszykarzy Twardych Pierników sobotnia porażka była za to już piątą w tegorocznych rozgrywkach. Ich poczynania w cywilnym stroju obserwował amerykański rozgrywający Tayler Persons, który podpisał już kontrakt z zespołem, ale nie został jeszcze zgłoszony do rozgrywek.

Pełne statystyki meczu

MKS Dąbrowa Górnicza – Energa Trefl Sopot 93:81

Koszykarze gospodarzy przystąpili do sobotniego pojedynku po czterech ligowych porażkach z rzędu i wydawało się, że akurat w starciu z Treflem Sopot podopiecznym Krzysztofa Szablowskiego trudno będzie tę złą passę przerwać. Od pierwszych minut trwała jednak walka kosz za kosz.

W drugiej kwarcie MKS zanotował świetny ofensywnie fragment, w którym od stanu 23:28 kolejne sześć minut wygrał aż 22:4. Z rozpędu nie były w stanie wybić ich też dwie przerwy na żądanie wzięte przez trenera gości Mikko Larkasa. Warto podkreślić, że w tym okresie zapunktowało aż siedmiu graczy gospodarzy, był to zatem prawdziwie zespołowy wysiłek.

W trzeciej kwarcie Treflowi udało się na moment zmniejszyć straty do czterech punktów, ale koszykarze MKS-u odpowiedzieli na to serią 8:0. Ich przewaga do końca meczu nie zeszła już poniżej 10 punktów, a w szczytowym momencie sięgnęła nawet 19.

Najskuteczniejszy w zespole gospodarzy był Luther Muhammad, który zdobył 22 punkty. 16, choćby po tak efektownych akcjach, dodał Dale Bonner, który w pierwszej piątce zastąpił Ronalda Curry’ego (11 pkt + 6 as.). W zespole gości 15 punktów zanotował Jakub Schenk, a 14 wchodzący z ławki Dylan Addae-Wusu.

MKS Dąbrowa Górnicza przerwał zatem serię czterech porażek i odniósł trzecie zwycięstwo w bieżącym sezonie. Dla zespołu z Sopotu sobotnia przegrana była z kolei drugą z rzędu – przed tygodniem w dramatycznych okolicznościach przegrali w derbach Trójmiasta z Arką Gdynia 83:85. Z pięcioma zwycięstwami wciąż są jednak wysoko w tabeli Orlen Basket Ligi.

Pełne statystyki meczu

PGE Start Lublin – Zastal Zielona Góra 77:91

Tylko dwukrotnie w bieżącym sezonie koszykarze Zastalu Zielona Góra przekroczyli granicę 80 zdobytych punktów w meczu ligowym. Jednocześnie, oba te spotkania – przeciwko GTK Gliwice i MKS Dąbrowa Górnicza, zakończyły się ich zwycięstwami, jedynymi w obecnych rozgrywkach. Pojedynek z pogrążonym w kryzysie Startem Lublin było zatem doskonałym momentem, by poprawić oba te dokonania i zrobić to po raz trzeci.

W sobotnie popołudnie podopieczni Arkadiusza Miłoszewskiego rozegrali być może najlepsze spotkanie w obecnych rozgrywkach, a przynajmniej tak było przez jego 30 minut. Cały mecz zakończyli zwycięstwem 91:77, jednak już po trzech kwartach mieli w swoim dorobku 79 zdobytych punktów, a w szczytowym momencie ich przewaga sięgnęła 26 „oczek”.

Głównym motorem tak dobrej gry zielonogórzan byli ich rozgrywający. Andrzej Mazurczak i Conley Garrison zanotowali po siedem asyst, a cały zespół zapisał ich na swoim koncie aż 26, jednocześnie ograniczając straty do 13. Garrison z dorobkiem 17 punktów był obok Jakuba Szumerta także najlepszym strzelcem zespołu. Mazurczak zdobył ich o cztery mniej, ale trafił wszystkie pięć rzutów z gry.

W zespole gospodarzy 18 punktów zdobył Jordan Wright, a 16 dodał Tevin Mack. Lubelscy koszykarze zanotowali jednak zaledwie 11 asyst, z których pięć było autorstwa Elijah Hawkins. Trener Wojciech Kamiński na pewno będzie miał też pretensje o grę w defensywie – 91 straconych punktów i niemalże 60-procentowa skuteczność rywali z gry to wynik na pewno gorszy od jego przedmeczowych oczekiwań.

Dla Zastalu była to trzecia wygrana ligowa w bieżącym sezonie, za to Start poniósł czwartą z kolei i piątą łącznie porażkę. Lublinianie po siedmiu seriach spotkań muszą zatem uważnie spoglądać za siebie w ligowej tabeli.

Pełne statystyki meczu