Aleksandra Samborska: W ostatnim power rankingu przed EuroBasketem opublikowanym przez FIBA na oficjalnej stronie internetowej turnieju Słowenia została sklasyfikowana dopiero na 11 miejscu. Ono odzwierciedla stan i formę waszej dzisiejszej kadry – pierwszego, czwartkowego rywala Polski w ME?
Miha Lapornik: Jeśli przeanalizujemy wyniki sparingów, w których nie zaprezentowaliśmy niczego specjalnego, jeśli chodzi o poziom sportowy – na pewno. Ale faktem jest też, że z Luką Dončiciem na pokładzie my tak naprawdę jesteśmy w stanie zrobić w tym turnieju wszystko. Dosłownie.
Cała Europa wie, kto to on będzie miał piłkę w rękach w tych kluczowych momentach. Jednocześnie nikt nie wie, jaka magia się wówczas wydarzy.
Słoweńskie media mocno nakręcają spiralę zainteresowania wokół EuroBasketu przed meczem otwarcia przeciwko Polsce. Ta przykra historia porażki w ćwierćfinale z waszym zespołem sprzed trzech lat dalej w ludziach siedzi, wciąż boli. Dlatego też zemsta będzie wyjątkowo słodka, jeśli uda się wziąć rewanż na waszym parkiecie, przed kompletem waszych kibiców.
Nieco bardziej zamierzchłą historią jest też EuroBasket w 2017 roku, podczas którego sięgaliście po złoto. To w kwalifikacjach do tamtego czempionatu debiutowałeś w seniorskiej kadrze Słowenii. Co wasza dzisiejsza reprezentacja może czerpać z tamtych wspomnień?
Debiutowałem wówczas w kadrze w kwalifikacjach do EuroBasketu 2017. Byłem też ostatnim graczem, z którego zrezygnowano przed mistrzostwami, więc pamiętam doskonale cały okres przygotowań. Naszą największą siłą była wtedy fantastyczna chemia wewnątrz ekipy. Trener Igor Kokoškov dbał o to nią jak nikt nigdy.
Pamiętam, jak przed mistrzostwami graliśmy turniej towarzyski w Izraelu, gdzie przegraliśmy z gospodarzami i Turcją różnicą jakichś 20 punktów. Potem czekała nas odprawa. A po niej poszliśmy na imprezę. Trudne porażki i pozaboiskowa integracja – te dwie rzeczy scaliły drużynę, która później sięgnęła po mistrzostwo.
Dobra chemia w drużynie to największa wartość. Jestem przekonany, że ona dziś w naszej kadrze jest i dlatego Słowenia może być naprawdę niebezpieczna dla rywali.
Jak odbierasz zmianę pokoleniową, która dokonuje się w ostatnich latach w waszej kadrze?
Była nieunikniona, ale wciąż mamy swoje atuty! Doncic wchodzi w swój sportowy prime, a Leon Stergar świetnie broni i biega. Klemen Prepelić jest w dobrej formie – gotowy do tego, żeby seryjnie dostarczać nam punktów. Gregor Hrovat bardzo dobrze grał w sparingach.
Lekkiej modyfikacji wymaga na pewno taktyka wykorzystywania naszych podkoszowych, bo Luce z Alenem Omiciem gra się zupełnie inaczej niż z wcześniej Anthony Randolphem, czy z Mike Tobey’em. Myślę jednak, że na EuroBasket 2025 został także w tym zakresie określony plan. Trener Aleksander Sekulić na pewno to dobrze poskładał.
A propos planów taktycznych trenerów… Poprzednie dwa lata spędziłeś w drużynie z czołówki drugiej lidze hiszpańskiej, a przed kolejnym podpisałeś umowę z Twardymi Piernikami. Ich trener Srdjan Subotić doszedł do wniosku, że gracz o profilu Mihy Lapornika będzie pasować do drużyny z Torunia idealnie?
Z trenerem Suboticiem znaliśmy się dobrze z rozgrywek adriatyckich. Nie ukrywam, bardzo ucieszył mnie jego telefon i konkretna propozycja z określoną rolą. Decyzja o jej przyjęciu była łatwa. Po tym, jak w zeszłym sezonie wywalczyłem z drużyną z Burgos awans do hiszpańskiej ekstraklasy liczyłem na to, że zostanę z nią i będę grał w ACB. Kiedy nie doszliśmy do porozumienia, rozważałem już wyłącznie Toruń. Mój nowy zespół, podobnie jak rok temu, będzie chciał wygrać jak największą liczbę meczów.
Jestem przekonany, że będę do niego pasował, a doświadczeniem wyniesionym z innych, mocnych lig pomogę drużynie oraz kilku młodszym koszykarzom.
Jak pierwsze wrażenia z Torunia?
Przyleciałem w poprzedni czwartek. W oczekiwaniu na żonę, która dołączy do mnie za trzy tygodnie, zrobiłem już mały rekonesans. Starówka w Toruniu jest piękna. Będziemy odkrywać jej zakamarki oraz ofertę gastronomiczną. Nasza baza treningowa i duża hala są dobrze przygotowane. Jestem podekscytowany tym, co czeka mnie w najbliższym sezonie Toruniu!
Wchodzisz w całkiem niemałe buty – Michel Ertel był MVP niejednej kolejki PLK w poprzednim sezonie. Czy kibice Twardych Pierników znów będą się cieszyć z popisów strzeleckich swojego rzucającego obrońcy?
Tak, ja też mam swój styl. Może jest nieco old-schoolowy w dobie wszechobecnych layupów i trójek, ale jest mój. Bardzo lubię zatrzymywać się na półdystansie i rzucać z wyskoku. Lubię też grać bez piłki, zbiegać zza zasłon, korzystać z handoffów, szukać pozycji, czy podawać do uwalniających się od obrońców kolegów.
W obronie jestem nieustępliwy. Na pierwszy rzut oka ktoś, patrząc na mnie, może pomyśleć, że fizycznie w PLK może być mi ciężko. Ale defensywa to nie tylko mięśnie, lecz także głowa!
Defensywa bardzo często decyduje o zwycięstwach na imprezach rangi EuroBasketu. A co twoim zdaniem zaważy o wyniku czwartkowego starcia Polska – Słowenia w Spodku? Kto je wygra?
Słowenia! Od pierwszych minut narzucimy swoją intensywność i wysokie tempo. Ten mecz będzie miał wiele posiadań. Jesteśmy młodą drużyną, a Polacy… Polacy to najstarszy zespół turnieju. Kluczem będzie zatrzymanie waszych łatwych punktów i zastawianie, z tego już pobiegniemy. Po swoje!
Rozmawiała Aleksandra Samborska, @aemgie