czwartek, 16 października 2025
Strona główna » Zapaść Anwilu w czwartej kwarcie i porażka po dogrywce – tym razem w Brunszwiku

Zapaść Anwilu w czwartej kwarcie i porażka po dogrywce – tym razem w Brunszwiku

0 komentarzy
Trwa nienajlepsza seria meczów drużyny prowadzonej przez Grzegorza Kożana na początku sezonu 2025/26. W środę Anwil, choć długo był drużyną lepszą, ostatecznie przegrał z Basketball Lowen 97:98 po dogrywce pierwszy mecz fazy grupowej FIBA Europe Cup.

Przez 30 minut niewiele zapowiadało porażkę Anwilu. Choć do organizacji gry w defensywie zespołu z Włocławka wciąż długimi momentami wciąż można było mieć sporo zastrzeżeń, to gospodarze – zespół, pogrążony w kryzysie, który w tym sezonie meczu o punkty jeszcze nie wygrał – mieli duże problemy ze zdobywaniem punktów.

Po wyrównanej pierwszej połowie w trzeciej kwarcie Anwil przejął inicjatywę i dość szybko objął dość wyraźne prowadzenie. Momentami sięgało nawet 10 punktów. Mogło się wydawać, że goście wygrają i zapomną o fatalnym występie ligowym przeciwko Arce Gdynia.

Nic z tego, na początku czwartej kwarty atak włocławian zaczął się krztusić i gospodarze dzięki runowi 13:0 nie tylko błyskawicznie odrobili straty, ale także objęli prowadzenie.

Czwarty zespół poprzedniego sezonu PLK w końcowych momentach meczu najczęściej decydował się na indywidualne akcje swoich gwiazd. Jedna z nich – rzut AJ Slaughtera niemal równo z końcową syreną – przesądziła o tym, że Anwil zdołał doprowadzić do dogrywki. W niej rzutem na taśmę wygraną gościom mógł zapewnić Elvar Fridriksson, ale jego rzut został zablokowany przez rywali i to oni mogli cieszyć się ze swojego pierwszego zwycięstwa w sezonie.

Najwięcej punktów dla Anwilu zdobył w tym meczu Isaiah Mucius (24 punkty, 9/14 z gry). 16 dołożył wspomniany Slaughter (4/12). Sporo zastrzeżeń można było mieć do kilku decyzji wciąż próbującego odnaleźć rytm gry w roli rozgrywającego drużyny Fridrikssona (8 punktów, 7 asyst, 5 zbiórek).

Największym problemem Anwilu była jednak fatalna skuteczność na linii rzutów wolnych (16/30, w tym trzy pudła Slaughtera i Fridrikssona w samej końcówce czwartej kwarty) i wciąż dziurawa defensywa. Jasne, Basketball Lowen to wciąż drużyna z Bundesligi, który w poprzednim sezonie zajęła w niej wysokie 5. miejsce, ale na początku obecnych rozgrywek miała ogromne problemy ofensywne (102 pkt. na 100 posiadań zdobywane w pierwszych czterech meczach Bundesligi). Zapomniała o nich dopiero w starciu z Anwilem, zdobywając w samej czwartej kwarcie oraz dogrywce 41 punktów.

– Nasz budżet przekroczy 14 milionów złotych, a w nim co najmniej 55 procent stanowić będą wynagrodzenia graczy. To dużo. Jestem dumny, że możemy sięgać po graczy z coraz wyższej półki i oczekiwać od nich więcej profesjonalizmu, zaangażowania, efektownej i efektywnej gry – mówił niedawno prezes klubu z Włocławka Łukasz Pszczółkowski.

W niedzielę w kolejnym meczu ligowym Anwil podejmie we własnej hali niepokonany jeszcze w tym sezonie MKS Dąbrowa Górnicza. Jeśli tego meczu zespół prowadzony przez Grzegorza Kożana nie wygra, we Włocławku może się zrobić naprawdę nerwowo.

Nie wiem jakie słowa padły po meczu z Arką w szatni Anwilu, ale gdybym był Grzegorzem Kożanem, wrzuciłbym do niej najpierw granat, później odczekał chwilę aż kurz opadnie, a po wejściu zakomunikował „panowie, albo coś w naszej grze się diametralnie zmieni, albo dla mnie – i być może dla niektórych z was – niebawem w tej szatni miejsca zabraknie” – pisał już po ostatniej porażce ligowej Anwilu Piotr Karolak.

Porażka w Brunszwiku na pewno nastrojów wygłodniałych sukcesów kibiców z Włocławka nie poprawiła.