poniedziałek, 10 listopada 2025
Strona główna » Wizja koszmaru z 2017 powraca! Anwil – totalna panika czy chwilowy problem?
PLK

Wizja koszmaru z 2017 powraca! Anwil – totalna panika czy chwilowy problem?

0 komentarzy
Jeśli Anwil we wtorek przegra, jego klęska mocno zapisze się na kartach historii PLK. Bez dwóch zdań – elementy paniki mogą się we włocławskiej organizacji pojawiać. Nie zdziwię się jednak, jeśli już w środę będziemy pisać jedynie o wystąpieniu przejściowych problemów – komentuje dwie kolejne, mimo wszystko niespodziewane porażki Anwilu w Stargardzie Grzegorz Szybieniecki.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

W ćwierćfinałowej rywalizacji Anwilu ze Spójnią po sobotnim starciu w Stargardzie jest 2:2. W serii pomiędzy zespołem rozstawionym z numerem 1 i numerem 8. Jak dobrze wiemy z historii PLK, tylko raz zdarzyło się, że tak mocny faworyt poległ. To był Anwil – po pamiętnej serii z Czarnymi Słupsk Robertsa Stelmahersa. Siedem lat temu.

Obecny Anwil może być drugim takim przypadkiem. A jednocześnie pierwszym – bo jedynym, który może przegrać tego rodzaju serię, prowadząc w niej 2:0.

Potencjalnie na horyzoncie jest więc historyczna katastrofa, bo jak inaczej ktoś mógłby określić sytuację, w której jedynka przed playoff, mimo prowadzenia 2:0, odpada w ćwierćfinale? Ciężko przekonywać, że we Włocławku jest spokojnie, że nie ma paniki. Szczególnie, że w meczach numer 3 i 4 stargardzianie byli drużyną zdecydowanie lepszą. Elementy wielkiego stresu, a może nawet paniki w różnych miejscach włocławskiej organizacji raczej się musiały pojawić. Zadaniem prezesa klubu Łukasza Pszczółkowskiego oraz trenera Przemysława Frasunkiewicza jest, by w kilku najbliższych dniach tą sytuacją odpowiednio zarządzać.

Przecież Anwilu wciąż może mieć jedynie problem przejściowy. Trudności związane z trafianiem do kosza w hali w Stargardzie, w ogóle gry w tym obiekcie, są przecież powszechnie znane. Wielu ekipom z PLK. Można być niemal pewnym, że ta z Włocławka na własnym parkiecie wypadnie we wtorek rzutowo lepiej. Powrót do domu zawodnikom Anwilu może przynieść trochę ukojenia i spokoju. Poniedziałkowy trening, seria celnych rzutów – nawet tak mała rzecz może pomóc poczuć się koszykarzom lidera sezonu zasadniczego bardziej komfortowo.

Sfera mentalna, nastawienie do wtorkowego meczu – to wszystko odegra ogromne znaczenie. Rozwiązania taktyczne, pomysły, założenia na mecz też będą ważne, ale nie oszukujmy się: to będzie starcie z rodzaju tych, które trzeba wziąć wolą walki, ambicją, po prostu przepchnąć. Mecz, o którym wyniku końcowym mogą zadecydować stalowe nerwy. Wyważona reakcja na dwa/trzy pudła liderów, spokój w odpowiedzi na serię trafień rywala. Kto będzie w stanie to wytrzymać, odłożyć nerwy na bok, ten znajdzie się bliżej zwycięstwa.

Odpowiadając na tytułowe pytanie w niedzielę przed południem, bliżej mi do słowa „panika”. Nie będę jednak też szczególnie zdziwiony, jeśli w środę, szykując się do półfinałowego starcia Anwil – King, będziemy pisać jedynie o przejściowych problemach, które blokowały włocławian w starciu ze Spójnią.

W zespole z Włocławka są weterani. Jest doświadczony sztab trenerski. W obu tych grupach znajdziemy osoby, które już pod tak ogromną presją wiele razy grały i zespół przygotowywały.

Trzeba będzie to jednak jeszcze przełożyć na boiskowe argumenty.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>