Strona główna » Walka o igrzyska: Węgry pokonane, o stylu już jutro nikt nie będzie pamiętał

Walka o igrzyska: Węgry pokonane, o stylu już jutro nikt nie będzie pamiętał

3 komentarze
Nie był to wprawdzie mecz, który wlał optymizm w nasze serca przed poniedziałkowym starciem z Bośniakami, ale pierwszy krok w kierunku występu w przyszłorocznych igrzyskach w Paryżu Polacy wykonali. W meczu inaugurującym turniej kwalifikacyjny w Gliwicach Biało-czerwoni pokonali Węgrów 83:81.

– Oho, będzie dobrze! – mogli pomyśleć polscy kibice, gdy w pierwszej akcji meczu po zagraniu Aleksandra Balcerowskiego z Mateuszem Ponitką, ten drugi zaliczył akcję 2+1.

Nic z tego, dobrze wcale nie było. Nasza reprezentacja, choć dominująca talentem i warunkami, od pierwszych minut przegrywała z Węgrami rywalizację o zbiórki i długo raziła brakiem skuteczności. Dość powiedzieć, że pierwszy rzut za 3 punkty trafiliśmy dopiero w ósmej próbie, pod koniec drugiej kwarty.

Od pierwszych minut widać było za to dominację Balcerowskiego. W ataku. Gdy tylko udało mu się dostarczyć piłkę bliżej kosza. Na całym boisku tradycyjnie harował Michał Sokołowski i to jego wysiłkom zawdzięczaliśmy, że pierwsza kwartę udało się jakoś wyciągnąć na 19:19. Od pierwszych minut bardzo solidnie prezentował się też na dwójce Michał Michalak, trafiający i podejmujący sensowne decyzje.

Węgrzy minimalnie prowadzili dzięki trafieniom z dystansu, ale pękli, gdy Polacy w końcu wzięli się za solidne zastawienie tablicy. Ze zbiórek mieliśmy kontrataki, a z nich łatwiejsze punkty. Niemoc z dystansu przełamali Michalak i Ponitka, dobrą energię dała wymiana niezdarnego Geoffreya Groselle’a na Mikołaja Witlińskiego.

Biało-Czerwoni w końcówce pierwszej połowy zaliczyli serię 15:5 i schodząc na przerwę prowadzili 38:32.

Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą.

W drugiej połowie zaczęło się wydawać, że Polska przejmuje kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Kilka wspólnych zagrań duetu Ponitka – Balcerowski, znów punkty wyszarpane gdzieś w zamieszaniu przez charakternego Sokołowskiego i gospodarze wyraźnie odskoczyli aż na 54:39. Gdy na parkiet weszli zmiennicy zobaczyliśmy błyskotliwą akcję Andrzeja Pluty juniora z rolującym w tempo Witlińskim, a po chwili wszystko… totalnie stanęło.

Po 30 minutach przegrywaliśmy już 59:60, ponieważ nasza obrona kompletnie nie radziła sobie z kolejnymi wyjazdami Zoltana Perla, a nasi rezerwowi bardzo słabo radzili sobie z grą w ataku. W końcówce wygraliśmy mecz, wykorzystując najważniejsze atuty – rozgrywający piłkę Ponitka (10 asyst) dostarczał bardzo dobre podania, które spod kosza kończyli jego koledzy. Najwięcej punktów zdobył Balcerowski (22, 9/13 z gry) i Sokołowski (18, 5/11).

Ostatecznie Polacy trafili jedynak tylko 5 z 25 rzutów za 3 i pozwolili rywalom na aż 13 zbiórek w ataku. Już jutro o nieprzekonującym stylu gry i zwycięstwie nikt już nie będzie jednak pamiętał. Oba te elementy gry Biało-czerwoni jednak powinni poprawić, jeśli chcą wygrać mecz z dużo silniejszą personalnie od Węgrów reprezentacją Bośni i Hercegowiny.

– Każdy pierwszy mecz dla gospodarza turnieju jest trudny – wiedzieliśmy o tym dobrze, bo już rok temu pokonaliśmy w podobnej sytuacji Czechów w Pradze. Czasami w takich sytuacjach miewa się lekko związane nogi i ręce. Cieszy mnie to, że w końcówce zagraliśmy mądrze i znaleźliśmy okazje do rzutu i akcji penetrujących – komentował trener polskiej kadry Igor Milicić.

Statystyki z meczu Polska – Węgry >>

3 komentarze

Tom 13 sierpnia, 2023 - 16:17 - 16:17

Oczy krwawiły, a jak przy piłce był Zyskowski ze swoją niebanalną „techniką” to miałem ochotę je wydłubać widelcem.

Odpowiedz
Rafał 13 sierpnia, 2023 - 18:53 - 18:53

Słaby mecz. Z Bośnią bendzie trudno ale Bosnia z Portugalia też zagrały słabo mimo kilku gwiazd więc jest szansa ale trzeba zagrać na 100%

Odpowiedz
Wojtus WOOOW NBA 13 sierpnia, 2023 - 21:11 - 21:11

Izrael z Madarem wygra ten turniej w niedzielę

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet