Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>
Niewymuszone uśmiechy przerywane były spojrzeniami bystrych oczu, a wszystko podszyte mową ciała „jestem tu, gdzie zawsze chciałem być, choć nigdy tak naprawdę nawet o tym nie marzyłem, natomiast bardzo mi z tym dobrze”.
Obrazek lekko surrealistyczny. Także dla polskiego dziennikarza zajmującego się koszykówką, przywykłego (od dziesięcioleci, kilku!) do tego, że ostatecznie przecież i tak nic się nie uda.
W czwartek, nieco ponad dobę przed rozpoczęciem półfinału z Francuzami, nawet Igor Milicić uśmiechał się szeroko i już nie kolportował dalej swojego pomeczowego apelu, by „wszyscy hejterzy znikli z polskiej koszykówki”.
– Nie chcę tej myśli w tym momencie rozwijać. Wiem, że wy, polscy dziennikarze jesteście z nami, że nas wspieracie. Mam nadzieję, że wynik osiągnięty przez nas podczas tego turnieju zjednoczy więcej osób związanych z polską koszykówką.
Milicić mówił jednak głównie o meczu z Francuzami. Z dużym respektem, ale i wiarą w zwycięstwo.
– Mają graczy o świetnych warunkach fizycznych, szczególnie pod koszem – Goberta i Falla. Musimy z nimi wygrać walkę na podłodze, zanim oni wygrają z nami w powietrzu. Będziemy próbowali ich odcinać od podań. Wraz ze swoim sztabem szkoleniowych mamy za sobą kolejną nieprzespaną noc, ale też gotowy plan gry na mecz z Francuzami. To bardzo mocny zespół, ale ma też słabe strony. Znamy je. Mam nadzieję, że uda się tą wiedzę wykorzystać.
Mateusz Ponitka poprzedni mecz zakończył z trzecim triple-double w historii EuroBasketu i usłyszał mnóstwo komplementów, z których najszerszych echem odbił się ten od Luki Doncicia, że lider naszej kadry „jest zawodnikiem na miarę NBA”. Ale kapitan naszej kadry zachowywał stoicki spokój.
– Podobnie jak Doncić nie jestem menedżerem, tylko zawodnikiem. Póki co cieszę się z tego, gdzie jestem i nie myślę o grze w NBA. To obecnie bardzo odległa perspektywa, nie jestem nawet graczem klubu, który zagra w Eurolidze. Mam podpisany kontrakt w lidze włoskiej i szykuję się do gry w niej oraz rozgrywkach Ligi Mistrzów. A radość sprawia mi przede wszystkim to, że po długiej przerwie znów mogę grać w kosza – mówił.
Wiele wywiadów musiał udzielić przed meczem z Francją Aaron Cel. Najbardziej doświadczony gracz naszej ekipy wychowywał się we Francji i grywał w młodzieżowych reprezentacjach tego kraju. Nic dziwnego, że wczoraj rozmawiać chcieli z nim nie tylko polscy dziennikarze, ale także ci znad Sekwany.
– Po meczu ze Słowenią otrzymałem mnóstwo gratulacji z Francji. Mam nadzieję, że po tym półfinałowym przyjdzie ich zdecydowanie mniej – śmiał się Cel. – Z reprezentacji Francji najlepiej znam Thomasa Heurtela. Ale przed meczem w hotelu jeszcze nie rozmawialiśmy i nie spodziewam się, byśmy obaj mieli ochotę na takie pogawędki. Każdy koncentruje się na swoich zadaniach. My osiągnęliśmy tutaj już kosmiczny sukces, jesteśmy nieźle rozpędzeni i nie zamierzamy się zatrzymywać – dodawał.
Słusznie. Cała naprzód!
– Polska nie trafiła do półfinału przypadkowo. Jej sukcesy są potwierdzeniem tego, jak wiele w europejskiej koszykówce można osiągnąć, budując drużynę, której zawodnicy świetnie pomagają sobie w obronie. W rozgrywkach FIBA z taką ekipą jest łatwiej osiągnąć sukces niż mając zespół z jednym, wyraźnym liderem – mówił trener reprezentacji Francji Vincent Collet, który prowadzi zespół już od kilkunastu lat i zdobył w tym czasie każdy z medali EuroBasketu, zdobywając też wicemistrzostwo olimpijskie i dwukrotnie brązowy medal mistrzostw świata.
Początek meczu już o godzinie 17.15.
Bukmacherzy wciąż nie wierzą w biało-czerwonych. Nasz partner legalne zakłady bukmacherskie Betcris za zwycięstwo Polaków w dzisiejszym meczu proponuje kurs 3,91. Zwycięstwo Francuzów jest wyceniane na 1,21.
Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>