W końcu po to szefowie klubu z Włocławka decydowali się zatrudnienie aż siedmiu obcokrajowców – choć w każdym meczu można w PLK korzystać jedynie z sześciu – by sztab trenerski mógł z tego przywileju korzystać.
– Na pewno ten tysiąc kibiców naszego zespołu, który oglądał nasz mecz w Toruniu spodziewał się czegoś innego. Chciałbym ich przeprosić za nasz występ. Jutro go przeanalizujemy i wyciągniemy wnioski – mówił po niespodziewanej klęsce 82:105 z Twardymi Piernikami trener Anwilu Selcuk Ernak.
Turecki szkoleniowiec nie był chwilę po meczu gotowy określić, czy w meczu nr 4 wystąpi Kamil Łączyński, który w trakcie trzeciej kwarty po wejściu na kosz złapał się za udo i kulając opuścił boisko, a później już do gry nie wrócił.
– Kamil ma naciągnięte ścięgno podkolanowe, jutro rano w Toruniu przejdzie badania. Będziemy czekać na ich wynik. Póki co niczego więcej nie jesteśmy w stanie powiedzieć – mówił chwilę po meczu nr 3 trener Ernak. – Oczywiście może to skutkować tym, iż w składzie znajdzie się PJ Pipes, choć mamy nadzieję, że problemu z dostępnością Kamila nie będzie. To jeden z naturalnych liderów naszego zespołu, który wpływa zarówno na nasz atak, jak i obronę – dodawał.
Biorąc pod uwagę zaawansowany wiek Łączyńskiego (miesiąc temu skończył 36 lat), a także fakt, że Anwil wciąż prowadzi w serii 2:1 i będzie faworytem meczu nr 4 – nie byłoby niczym dziwnym, gdyby w środę w Toruniu postanowił oszczędzać swojego kapitana. Nawet jeśli prawdą jest – jak wynika z doniesień przedstawiciela włocławskich mediów – że ten uniknął poważniejszego urazu.
Czwarty mecz serii może być jednak doskonałą okazją do tego, by sztab trenerski w realiach playoff wypróbował Pipesa, choć jesteśmy przekonani, że szefowie klubu z Włocławka nie są zainteresowani tym, by w sobotę raz jeszcze zapełnić Halę Mistrzów podczas ćwierćfinałowego meczu nr 5 z Twardymi Piernikami. Nawet, jeśli dochód z każdego dnia meczowego to w przypadku regularnie wypełniającego trybuny hali po brzegi Anwilu całkiem niemały zastrzyk gotówki.
Którego z obcokrajowców Ernak zdecydowałby się wówczas odstawić od składu? Naprawdę dobrze grającego Deane’a Wiliamsa, całkiem przydatnego Ryana Taylora czy też – choć to oczywiście raczej tylko w przypadku, gdyby Łączyński okazał się w pełni zdrowy – Luke’a Nelsona? Wobec Brytyjczyka sztab trenerski Anwilu od początku sezonu wykazuje się niesamowitym poziomem cierpliwości. Nelson w poniedziałek zagrał jednak bardzo słabo po obu stronach boiska, popełniając też aż 8 strat. Jednocześnie jednak to przecież właśnie w Toruniu przeciwko Twardym Piernikom zaliczył najlepszy występ w sezonie zasadniczym.
Trenera Ernaka pragnącego zapewnić sobie kosztem Twardych Pierników już w środę awans do playoff czeka twardszy orzech do zgryzienia niż jeszcze pod koniec minionego weekendu można było zakładać. Oficjalnie o stanie zdrowia Kamila Łączyńskiego dowiemy się dopiero przed samym meczem nr 4. Klub z Włocławka nie zamierza trenerom lokalnego rywala ułatwiać przygotowań.
Początek środowego meczu w Toruniu o godz. 17.30. Transmisja w Polsacie Sport 1.