Strona główna » Trefl już dziś może sobie właściwie zapewnić grę w drugiej fazie FIBA Europe Cup

Trefl już dziś może sobie właściwie zapewnić grę w drugiej fazie FIBA Europe Cup

0 komentarzy
W piątej kolejce fazy grupowej FIBA Europe Cup Trefl rozegra ostatnią część „czwórmeczu” z klubami z Azerbejdżanu. W środę o godz. 19:15 w Hali 100-lecia sopocianie zmierzą się z Absheron Lions. Sytuacja w grupie jest dla polskiego zespołu nadal całkiem niezła, ale drużyna trenera Mikko Larkasa powinna uniknać wpadek takich, jak ta w Baku sprzed tygodnia.

Tydzień temu w azerskim Pałacu Sportu Trefl przegrał pierwszy mecz w sezonie (licząc ligę i puchary), a Neftchi niespodziewanie zrównało się bilansem (3–1) z brązowym medalistą poprzednich rozgrywek Orlen Basket Ligi. Kilka dni później Trefl stracił jednego z kluczowych graczy na obwodzie – Kaspera Suurorga, a następnie przegrał pierwszy ligowy mecz – derby Trójmiasta z Arką.

Mimo tych niepowodzeń, sytuacja Trefla w grupie FIBA Europe Cup wciąż wygląda całkiem optymistycznie. Dwie kolejki do końca rozgrywek grupowych głównym zadaniem sopocian jest wygranie co najmniej tylu meczów, ile wygra Neftchi w równoległych starciach – ekipy mają tych samych rywali, w tej samej konfiguracji. Nawet drugie miejsce w grupie z bilansem 4–2 (czyli przy jednej ewentualnej porażce) powinno wystarczyć do awansu. Przemawia za tym znakomity bilans małych punktów – Trefl wysoko pokonał u siebie zarówno Neftchi, jak i Kalev, co daje sopocianom spory komfort wobec wyników w innych grupach.

Podsumowując: środowe zwycięstwo z Absheron Lions praktycznie zapewnia Treflowi awans do kolejnej fazy rozgrywek.

O drużynie brązowego medalisty ligi azerskiej sprzed sezonu niewiele wiedzieliśmy przed startem FIBA Europe Cup i… po czterech rozegranych meczach nadal nie wiemy wiele więcej. Wiadomo było, że kluczowe postacie w zespole to doświadczeni w Europie Amerykanin JJ Frazier (PG, 178/30) i Litwin Gediminas Orelik (F, 200/35) oraz że lokalni gracze nie będą odgrywać tu wielkich ról.

Pozostali anonimowi w Europie gracze podstawowej rotacji to Amerykanie De’Ondre Jackson (G/F, 192/29), Aubrey McAlpine (G/F, 196/36), De’Sean Allen-Eikens (F, 200/25) – zabrakło go przed tygodniem w Tallinnie, Arinze Chidom (F/C, 206/28) – były gracz Górnika Wałbrzych i Jalen Shaw (C, 208/25). W drużynie trenera Erhana Tokera grywa również Azer tureckiego pochodzenia Saadettin Donat (C, 204/24).

Przed tygodniem Lions zaskakująco łatwo pokonali mistrza Estonii – Kalev poległ w Baku aż 71:101. Najlepsi w tamtym spotkaniu w drużynie gospodarzy to Frazier (30 pkt., 5 zb., 8 as.), Orelik (22 pkt., 6 zb.) i Jackson (22 pkt., 5 zb.). Dwa tygodnie wcześniej Trefl namęczył się, by z Baku wywieźć minimalne zwycięstwo (99:96) i wtedy liderami punktowymi była ta sama trójka, ze zdobyczami odpowiednio 24, 17 i 23 pkt. Także w skali całego sezonu to trio stanowi o sile Lwów z Abszeronu. Frazier (ex-Bundesliga) notuje śr. niemal 21 pkt. w FIBA Europe Cup i 16 w lidze, anonimowy Jackson odpowiednio 16 i 17, a Orelik, mający za sobą występy w Eurolidze (Rytas) czy EuroCup (Cluj) – 13 i 14.

Mając świadomość różnicy potencjałów w obu zespołach i faktu, że drużyny z Azerbejdżanu w tym sezonie znacznie lepiej prezentują się na własnych boiskach, czekamy z dość dużym spokojem na czwarte zwycięstwo Trefla w grupie. Znając wynik meczu Kalev – Neftchi, który rozpocznie się w Tallinnie 45 minut przed starciem polskiej ekipy, będziemy mogli z większą dokładnością określić warunki awansu Trefla z pierwszego miejsca w grupie.

Porażki z Lions nawet nie bierzemy pod uwagę. Gdyby do niej doszło, Trefl w meczu ostatniej kolejki w Estonii stałby już pod ścianą.

Internetową transmisję spotkania przeprowadzi TVP Sport.