Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
No dobra, są może większe niespodzianki początku sezonu – przecież Utah Jazz są już 3-0 i taki John Schuhmann w swoim power rankingu na nba.com wywindował ich z 28. miejsca przed tygodniem na… piąte. Większego awansu/spadku możemy nie zobaczyć w żadnym rankingu przez kolejnych kilka lat.
Ale 3-O Celtics i, przede wszystkim, Blazers to jednak też w ich wykonaniu początek sezonu, którego nie spodziewała się nawet część tych najbardziej zagorzałych kibiców. Nic dziwnego, że to właśnie Tatum i Lillard zostali uznani za najlepszych graczy – odpowiednio – Wschodu i Zachodu.
Celtics mieli być rozbici taktycznie i wewnętrznie do zamieszaniu wokół Ime Udoki i nominacji dla dość jednak anonimowego Joe Mazzulli. Nic z tego. Jayson Tatum zapomniał już chyba na dobre o nieudanym finale NBA przeciwko Warriors (21,5 pkt przy 36,7 %FG) i póki co niszczy wszystko co spotka na swojej drodze: 34,7 punktu zdobywa trafiając niebotyczne przy jego stylu gry 58,7 proc. rzutów. Wyrasta na prawdziwego lidera C’s.
Lillard dwa ostatnie mecze zakończył zdobywając 41 punktów, ale wciąż nikt szczególnie poważnie nie traktuje go jako kandydata do nagrody MVP. Wyżej stoją akcje kilkunastu innych graczy – nawet Kawhi Leonarda, mimo jego podejrzanego zdrowia i faktu, że sezon rozpoczyna wchodząc do gry z ławki rezerwowych. Zaiste, ciekawe.
Dame cześciej niż w przeszłości oddaje rzuty po podaniach kolegów, częściej też sam im podaje w końcówkach meczów, ale jak trzeba wciąż potrafi wziąć ciężar gry na siebie. Przekonali się o tym w niedzielę Lakers.
Po trzech meczach ma średnią 34,0 punktu przy skuteczności z gry 47,1 proc.