Strona główna » Szybieniecki: Mistrza Polski nadszedł już czas

Szybieniecki: Mistrza Polski nadszedł już czas

3 komentarze
Śląsk Wrocław jest totalnie rozbity, a absolutnie rozczarowująca jest postawa mistrzów z ubiegłego roku – Dziewy, Kolendy i Ramljaka. Kibice Kinga mogą szykować się już na mistrzowską fetę – ich zespół zasłużył na tytuł całym znakomitym sezonem.

Kończ waść, wstydu oszczędź

Słynny, kmicicowy cytat (najczęściej źle używany) pasuje idealnie do postawy Śląska. Wrocławianie są zrezygnowani, rozbici, bez wiary w zwycięstwo i to widać po ich mowie ciała. Oni mają już dość, niech to się kończy. Nie ma w tej ekipie team spirit, nie ma energii, takiej pozytywnej, która nakręcałaby zawodników. Koszykarze ze sobą nie rozmawiają, siedzą ze spuszczonymi głowami na ławce, nie słuchają trenera i nawet nie pomagają sobie nawzajem.

Kontuzjowany Łukasz Kolenda leżał sam na drugim końcu parkietu przez dobre kilkadziesiąt sekund zanim pojawił się obok niego choć jeden kolega z drużyny.. Śląsk przegrał z kretesem dwa mecze z rzędu, nawet jak gonili, to King zawsze miał odpowiedź i wrocławianie nie mieli nic do powiedzenia. Trener Erdogan wziął jedną przerwę na żądanie, zaraz drugą, ale i tak nie pomogło to w przerwaniu serii gospodarzy, którzy kończyli punktami kolejne akcje.

Wrocławianie w tej serii póki co nie dali nawet pół argumentu, by można było wierzyć, że seria jeszcze wróci na Dolny Śląsk.

Gdzie się podziali tamci mistrzowie?

Absolutnie rozczarowująca jest postawa mistrzów sprzed roku. Aleksander Dziewa, Ivan Ramljak i Łukasz Kolenda są cieniami samych siebie, ich forma daleka jest od optimum. Kolenda w meczu numer 3 wypadł fatalnie – zaraz po swoich wejściach notował straty i niecelne rzuty. Starał się przełamać, pociągnąć zespół za sobą, ale kompletnie mu King to wybił z głowy. W zeszłym roku był kluczową postacią Śląska, świetnie odnalazł się obok Travisa Trice’a – po trzech meczach miał na koncie 20 punktów. Teraz po trzech spotkaniach ma 12, wszystkie zdobyte w pierwszym starciu.

Ramljak z kolei gra apatycznie, niczym nie przypomina dwukrotnego obrońcy roku. W ataku ma problem ze skończeniem akcji nawet blisko obręczy. Albo nie pasuje mu kompletnie granie na pozycji numer 4, albo gra z jakimś urazem, albo w Śląsku dzieje się coś bardzo złego. Chorwat zawsze był spoiwem defensywnym swojej drużyny, teraz jego obecność wcale nie pomaga.

Najwięcej starań widać po Dziewie, ale King zabrał mu jego grę tyłem do kosza, zabrał grę w pick and rollu i reprezentantowi Polski zostało rzucanie z dystansu i szarpanie się w podwojeniach.

Obrona fikcyjna

Na konferencjach prasowych trener Ertugrul Erdogan powtarza – potrzebne są chęci, zaangażowanie, walka, by w ogóle myśleć o zwycięstwie. Czy Śląsk broni wystarczająco agresywnie, z zębem? W mojej ocenie – nie. Nie tylko problemem jest to, że wrocławianie tracą po 90 punktów, większym kłopotem jest fakt, że wybijając piłkę zza linii końcowej po punktach Kinga nie są w stanie przyśpieszyć w ataku. Agresja, przechwyty, zbiórki w obronie – Śląsk żył z szybkiego ataku, to właśnie w kontrach najlepiej odnajdują się tacy gracze jak Nizioł, Kolenda czy Gołębiowski.

Śląsk w grze ustawianej, wolnej, nie ma szans z Kingiem. Kadra zespołu z Wrocławia nie pozwala na skonstruowanie dobrego spacingu, o czym szczecinianie doskonalone wiedzą i przy każdym zagraniu bliżej kosza zbiegają się w pomalowanym. Śląsk chcąc nawiązać walkę musi grać szybko, korzystać z głębi składu, także z nieustawionej obrony Kinga. Nie da się jednak tego osiągnąć przy tak mizernej grze w obronie i koło nam się zamyka.

Vasa, czemu dopiero teraz?

Przyspawany do ławki Vasa Pusica w pierwszym meczu, zagrał w drugim i trzecim już ponad 20 minut i chyba jest nielicznym graczem Śląska, o którym można powiedzieć coś pozytywnego. Pusica jako jedyny stwarza w ataku potrójne zagrożenie. Co to oznacza? W akcji typu pick and roll może rzucić po zasłonie, może podać i może wjechać na kosz.

Niby truizmy, ale jak się zastanowimy, to nie ma innego zawodnika w zespole z Wrocławia, który potrafi tak wiele. Owszem, pojedyncze rzeczy wykonują inni lepiej, ale wszystkich naraz już nie. Rzucanie po koźle to cecha niesłychanie pożądana w play off, gdzie trudniej o mijanie i rozbijanie obrony wjazdami na kosz. Dziwiłem się, że wcześniej z tego nie chciał korzystać Erdogan, zwłaszcza że widać, jak dobrze kryty jest Martin.

Tak późne sięgniecie po Serba tłumaczę sobie jednak po prostu brakiem zgrania. Śląsk przecież w pełnym zestawieniu rozegrał raptem kilka meczów i jeśli miałbym wskazywać główne powody niepowodzenia wrocławian w tym finale, to jako jedno z pierwszych wymieniłbym właśnie to – niestworzone drużyny z uwagi na zbyt krótki czas.

Mistrza Polski nadchodzi czas

„Wiara, wiara jest w nas, mistrza Polski nadejdzie czas!” – tak śpiewają po każdym meczu kibice ze Szczecina. Wiara popłaca, bo złote medale wylądują na szyi zawodników Kinga i nie boję się tego pisać. Z 0:3 się nie wychodzi. Historia, forma, atmosfera – wszystko jest przeciwko Śląskowi, który przegrał dwa mecze różnicą 20 punktów. Ale już o ekipie z Wrocławia wystarczy, to o Kingu trzeba mówić i go chwalić.

Zespół ze Szczecina ogląda się z wielką przyjemnością. Energia, widowiskowość, pewność siebie, pomysły – można tylko wymieniać. King przez cały sezon był bardzo dobry, a w play off wszedł na jeszcze wyższy poziom. Nie było w ostatnich latach mistrzowskiej ekipy, która bez wielkich roszad w składzie, bez kryzysów, wzlotów i upadków, dojechałyby do złota. King zasłużył na to mistrzostwo za całokształt twórczości w tym sezonie. Gratulacje (te oficjalne jednak w piątek).

3 komentarze

Tom 8 czerwca, 2023 - 13:14 - 13:14

WKS gorszy w ataku (pod koszem, na obwodzie), gorszy w obronie, gorszy w kontrach, gorszy fizycznie, gorszy mentalnie, gorszy trener. Nie ma absolutnie żadnego atutu żeby to wygrać, totalna deklasacja. P pierwszym meczu i tym jak to wyglądało, to napisałem, że jeśli przegrają mecz nr 2 to w całym finale będzie 4:0. Nie da się tego oglądać, to jest świniobicie, jakby licealiści grali z dzieciakami z 6 klasy podstawówki.

Odpowiedz
Radosław 8 czerwca, 2023 - 13:23 - 13:23

Chyba jakiś fan Śląska to pisał bo prawie cały artykuł (wbrew tytułowi artykułu) o postawie Śląska.Na koniec krótka wzmianka o Kingu jakby 'za dużo nie chciało mu przejść przez gardło.’
Pozdrawiam że Szczecina

Odpowiedz
kibic 8 czerwca, 2023 - 14:53 - 14:53

Dlaczego Pusica tak późno się odnalazł? To bardzo proste – Śląsk ma… za szeroki skład i ten biedny Turek ciągle, szuka, szuka, szuka… Albo ujmę to inaczej – Śląsk ma jednego zdecydowanego lidera (Martin), za nim jest Dziewa, a między graczem trzecim,a dziesiątym czy jedenastym w rotacji nie ma aż tak wielkiej różnicy. I to przeszkadza, kiedy w zespole nie masz jasno ustalonej hierarchii. Dlatego Kingowi jest zdecydowanie łatwiej, bo tam każdy zna swoje miejsce w szyku i to jest tylko kwestia zrealizowania założeń i dopasowania się do roli. A Śląsk? Tam nawet po wygranym meczu zawsze będzie ze 4 zawodników niezadowolonych z tego, ile minut rozegrali. W tej chwili Śląsk może już liczyć tylko na cud, a raczej na nieszczęście Kinga – kontuzja Mazurczaka czy Cuthbertsona to prawdopodobnie jedyne, co mogłoby jeszcze odwrócić losy tej rywalizacji, ale nie życzę tego ani im, ani zwłaszcza panu Królowi. Nie uważam, że w sporcie cokolwiek się komu należy, bo za zasługi to się leży na Powązkach, ale facet wykazał się takimi pokładami cierpliwości w wykładaniu pieniędzy z własnej kieszeni na basket, że aż z przyjemnością popatrzę, jak zawiesza na szyi złoty medal.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet