CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Czy można wyciągać optymistyczne wnioski po porażce w meczu na szczycie, poniesionej na własnym parkiecie, z bezpośrednim rywalem w walce o awans? W Radomiu można. Zespół Roberta Witki grał bez Kaheema Ransoma i Damiana Jeszke, swojego najlepszego gracza i pierwszego zbierającego, a i tak był do ostatnich minut w grze o zwycięstwo w prestiżowym starciu z Górnikiem.
Było to możliwe, ponieważ Filip Zegzuła przypominał, że jego miejsce jest w PLK, a nie na pierwszoligowych boiskach. Potrafił zanotować 29 punktów, 5 zbiórek i 8 asyst, choć obrona Górnika przez niemal cały mecz właśnie na nim była skupiona.
Bardzo dobry mecz zagrał też Maksymilian Formella (15 pkt.), rozczarował z kolei Jakub Patoka. Doświadczony skrzydłowy nie tylko dał zespołowi zaledwie 4 pkt. (2/7 z gry), ale popełnił też bardzo kosztowne błędy w kluczowych momentach meczu. Piekielnie zmęczony Zegzuła (ponad 37 minut na parkiecie) mógł tylko na to patrzeć z wyrzutem.
Oczywiście, Górnik przypomniał, że skład – jak na 1. ligę – również ma napakowany. Fizycznie grę zdominowali Piotr Niedźwiedzki i Arinze Chidom, to dzięki nim goście z Wałbrzycha zdemolowali HydroTrucka na tablicach, wygrywając walkę o zbiórki aż 47:28.
Adrian Kordalski był bardzo blisko triple double, skończył z 10 punktami, 8 zbiórkami i 9 asystami. Goście znów nie doczekali się gry Michała Sitnika (1/6 z gry) na poziomie, którego oczekuje się od zawodnika ściągniętego z ekstraklasy.
Z wnioskami sportowymi o faworytach do awansu do PLK po meczu na szczycie warto się wstrzymać z racji osłabień zespołu z Radomia. Po tym zwycięstwie wałbrzyszan zmiana sytuacji w tabeli jest już bardzo realna. HydroTruck (18-5) czuje już na plecach oddech Górnika (17-6) i Dzików (16-6). Te trzy zespoły, najsilniejsze kadrowo w 1. lidze, powinny rozstrzygnąć między sobą walkę o ekstraklasę.
Pełna statystyki z meczu HydroTruck Radom – Górnik Wałbrzych >>