CZY POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Gdyby ktoś niezorientowany pojawił się pierwszy raz w hali w Ostrowie pomyślałby, że drużyna w czarnych koszulkach (Start) to mocny kandydat do medalu, a żółty zespół (Stal) to jedno z większych rozczarowań sezonu. Goście z Lublina grali skutecznie i bardzo efektownie, błyskawicznie biegali do kontrataków. Wygrali pierwszą kwartę aż 26:13.
W drugiej kwarcie trenerowi Andrzejowi Urbanowi w końcu udało się obudzić swoją drużynę. Atak rozruszał, wchodzący z ławki, Adonis Thomas, drużyna też znacznie lepiej funkcjonowała, gdy grę w roli jedynki prowadził Aigars Skele. Gospodarze ze znacznie większym zaangażowaniem bronili i do przerwy remisowali już 38:38.
W drugiej połowie Stal utrzymywała przewagę, choć wciąż grała znacznie poniżej możliwości. Po prostu trafiała nieco częściej za 3 punkty niż goście z Lublina. Gorący był Jakub Garbacz, trzema trafieniami z dystansu zaskoczył też Nemanja Djurisić.
Start, prowadzony przez bardzo skutecznego Schoochiego Smitha (23 pkt.), w końcówce nie wahał się skorzystać z szokująco wolnych powrotów do obrony Stali i dogonił gospodarzy. Sprzyjała temu nieobecność Skele, który nie mógł grać w końcówce, wyeliminowany przez nierozsądny, piąty faul.
Goście minimalnie prowadzili jeszcze na 2 minuty przed końcem meczu, ale faworyci uratowali się jednak w końcówce. Piątą trójkę trafił Garbacz, pierwsze punkty w meczu twardym wjazdem zdobył Mateusz Zębski. Zespół Artura Gronka przy 3 punktach straty zdecydował się na (nieudany) rzut za 2 punkty i było po meczu.
Stal ma już na koncie 15 zwycięstw w sezonie, tyle samo co lider tabeli – Śląsk Wrocław, który w tej kolejce zagra jeszcze mecz z Czarnymi. Start był bardzo bliski niespodzianek w Sopocie i Ostrowie, ale ma bilans 7-12 i jest już bardzo daleko od playoff.
Pełne statystyki z meczu Stal Ostrów – Stal Lublin >>