Był to już czwarty kolejny wygrany mecz ostrowian w tym sezonie. Ale pierwszy po pozyskaniu nowego sponsora. Zgodnie z naszymi informacjami sprzed kilku dni BM Stal po fantastycznym początku sezonu i zdobyciu Superpucharu zyskała wsparcie KGHM.
Było to pierwsze spotkanie ostrowian we własnej hali, ale kibiców przy tak dobrej grze zespołu nie trzeba było namawiać do przyjścia na mecz – na trybunach pojawił się niemal komplet widzów, którzy stworzyli świetną atmosferę.
Ostrowianie zaczęli jednak nieco nerwowo, szarpał się w ataku Jakub Garbacz, którego dobrze krył Joe Chealey. Nie zawodził za to drugi z liderów ostrowian – Damian Kulig. Trafiał trójki i świetnie ustawiał się na atakowanej desce, co pozwoliło mu zdobyć aż 17 punktów już w pierwszej połowie.
W ekipie gości także na pierwszy plan wysunęły się indywidualności – Martin Krampelj pod koszem był nie do zatrzymania, a z obwodu seriami trafiał Trevon Bluiett. Trzeba przyznać, że MKS dobrze przygotował się do tego starcia. Ostrowianie już nie grali w ataku tak swobodnie, jak w poprzednich spotkaniach. Dobra defensywa gości nie oznaczała jednak ich prowadzenia. Stal także broniła twardo i po pierwszej połowie prowadziła 38:32.
Sporo krytyki w ostatnich tygodniach skupiło się wokół Quentina Snidera, który może być najsłabszym ogniwem zagranicznej rotacji Stali. Ale akurat trzecią kwartę sobotniego meczu rozpoczął fenomenalnie, zdobywając 8 punktów z rzędu. Trenerowi Jackowi Winnickiem przybyło zmartwień. Nawet nie z uwagi na wynik, bo jego zespół nie pozwalał odskoczyć rywalom. Gorzej, że kontuzji doznał Chealey i trzymając się za udo zszedł z parkietu.
Pod nieobecność Amerykanina do odpowiedzialności za wynik poczuł się jego rodak – Alonzo Verge. Kilka kolejnych akcji zakończył sam. Był w stanie zdobywać punkty albo wymuszać faule, dzięki czemu MKS był długo był w grze o zwycięstwo. Sytuacja nieco zmieniła się dopiero w momencie, gdy gospodarze wystrzelili się z dystansu. Po trójkach Garbacza i Thomasa objęli 12-punktowe prowadzenie.
MKS tracąc Chealeya stracił wiele argumentów w ataku, a gra zespołowa praktycznie przestała istnieć. Bluiett i Verge starali się jak mogli, lecz na Stali nie robiło to większego wrażenia. Ostrowianie punktowali momentami niechlujną już obronę dąbrowian i Adonis Thomas z Kuligiem dopisywali kolejne punkty do swojego konta.
Mecz zamknął wsad Garbacza, który jednak tego spotkania do udanych nie zaliczy – reprezentant Polski trafił tylko 3/11 z gry. Ale jego słabsza dyspozycja tego dnia nie miała większego znaczenia.