Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Trener Marek Popiołek wymyślił, że jego sposobem na walkę z grającą wąskim składem Stalą będzie szybka gra i ofensywna wymiana ciosów i przez pierwsze minuty sprawdzało się to całkiem dobrze. Astoria wygrała pierwszą kwartę 21:17, raz za razem trafiał Eddy Polanco, problemem dla obrony Stali był też dynamiczny Mike Smith.
Z drugiej strony odpowiadał niemal wyłącznie Damian Kulig, ale – raz jeszcze w tym sezonie – robił to na doskonałym poziomie. Środkowy z Ostrowa już do przerwy miał na koncie 14 punktów, trafił perfekcyjne 3/3 z dystansu.
W drużynie gospodarzy debiutował nowy rozgrywający Scottie Reynolds. Fajerwerków jeszcze nie było, ale widać, że to bardzo doświadczony zawodnik, rozumiejący europejskie granie, potrafiący zdobywać punkty w wyrachowany sposób.
Gdy rozruszał się także Adonis Thomas, „Stalówka” zaczęła przejmować kontrolę nad meczem i do przerwy prowadziła 46:40.
A potem gospodarzom wystarczyło kilka minut po przerwie, aby ten mecz zakończyć. Mocniejsza, wysoka obrona spowodowała, że gra Astorii rozsypała się totalnie. Spokojnie prowadzona przez Reynoldsa Stal zaliczyła serię 15:0 i wyszła na prowadzenie aż 61:40.
Zwycięzca był już znany, a jedyną zagadką była liczba punktów i celnych trójek niesamowitego Kuliga. Były reprezentant Polski zszedł z boiska z doskonałym bilansem 28 punktów, 8 zbiórek, 2 asyst i 3 przechwytów. Trafił niesamowite 6/6 za 3 punkty – mając 35 lat gra obecnie swoją najlepszą koszykówkę w karierze.
Z obserwacji poza tym – w dobrej formie rzutowej jest też Aleksander Załucki, zdobył 14 punktów w 18 minut, trafił mocne 4/7 z dystansu. Reynolds w całkiem obiecującym debiucie miał 11 punktów i 4 asysty, 4/4 z gry.
W bardzo mizernej Astorii Polanco skończył mecz z 14 punktami, które zdobył wyłącznie w pierwszej połowie. Większą szansę gry wreszcie dostał Michał Pluta (15 pkt.) i pokazał, że zasługuje na więcej minut niż dotychczas.
Pełne statystyki z meczu Stal – Astoria >>