Anwil, King, Legia, Śląsk i Trefl to kluby, które będą grały w rozgrywkach europejskich, a przed pierwszym meczem ich szefowie mniej lub bardziej stanowczo powinni mówić o medalowych aspiracjach. To też kluby, które latem było stać na kontraktowanie topowych Polaków, co jest wyznacznikiem zasobności portfela.
Faza playin zostanie rozegrana w dniach 10 i 12 maja 2025 roku. Będzie niezła nerwówka, bo faktyczna walka o medale ruszy już chwilę później – 14 maja. Kto oprócz pięciu ligowych potentatów ma największe szanse, by jej uniknąć?
Artur Gronek ma w ręku najsilniejsze karty
Trochę nieoczekiwanie na największego kandydata na szóstą siłę PLK wyrosła Arka Gdynia. Klub z Trójmiasta, po chudym sezonie, poświęconym – przynajmniej w teorii – na rozwój młodzieży, wydał latem na transfery znacznie więcej niż przed rokiem. Ten zespół bez wątpienia ma w składzie wystarczająco wiele jakości, by myśleć o bezpośrednim awansie do playoff. To może być najmocniejszy skład, jakim dysponował w ostatnich latach Artur Gronek – trener, który z zasady od lat ze swoimi drużynami w playoff się nie melduje. Żadnej wymówki w przypadku kolejnego braku awansu miał nie będzie.
Jabril Durham, Łukasz Kolenda, Jakub Garbacz, Bryce Douvier i Stefan Djordjević, czyli potencjalna pierwsza piątka Arki wygląda na wystarczająco fizyczną i utalentowaną, by napsuć krwi także ligowym faworytom. Są w niej strzelcy (Garbacz, Douvier), są gracze imponujący grą 1 na 1 (Kolenda), są także potrafiący grać bardzo zespołowo (Durham) i twardo (Djordjević). Patrząc na to, jak świetnie w Lublinie odnalazł się u trenera Gronka w poprzednim sezonie Durham, można być w miarę pewnym, że ofensywnie Arka będzie wyglądać naprawdę dobrze.
Miejsca na ławce zajmą Adam Hrycaniuk, Daniel Szymkiewicz, Grzegorz Kamiński, Jakub Szumert, Wiktor Sewioł i Joel Ćwik. Też solidny zestaw. Mamy tu młodość, atletyzm, ale także masę doświadczenia. Jeśli założymy, że trener Gronek nie będzie – co oczywiste – rotował piątkami, to właściwie każdy z tych rezerwowych może dać ciekawe minuty w określonej roli.
Groźniejsze Dziki i uśmiech na twarzach kibiców ze Słupska
Jeśli jednak w drużynie prowadzonej przez asystenta Igora Milicicia z reprezentacji Polski znów coś nie zagra? Kto, jeśli nie Arka?
Dziki? Czarni? A może jeszcze także i Spójnia – która jeszcze przecież nie powiedziała ostatniego słowa, jeśli chodzi o transfery? Ten ostatni klub, sensacyjny półfinalista poprzedniego sezonu, był jednak tak mało aktywny na rynku wolnych, polskich agentów, że musi liczyć na to, iż zawodników zagranicznych (zwłaszcza obwodowych) wybierze co najmniej równie dobrze jak przed rokiem. Tylko przy wypełnieniu tego założenia będzie miał realne szanse, by zachować miejsce w szeroko rozumianej ligowej czołówce.
Obecnie więcej jesteśmy w stanie powiedzieć o składach ekip z Warszawy i Słupska.
Dziki pod względem jakości na pewno poprawiły latem skład. Większość ligowych trenerów może zazdrościć Krzysztofowi Szablowskiemu komfortowych treningów – ma aż 13 zawodników do dyspozycji. Piątka Rickey McGill, Mateusz Szlachetka, Janari Joesaar, Denzel Anderson i Nick McGlynn wygląda na taką, która ma sportowo naprawdę wiele sensu. Szczególnie, przy założeniu, że dwóch pierwszych będzie generowało przewagi w akcjach 1 na 1 i 2 na 2.
Czarni z kolei może i nie imponują głębią składu, lecz wyjściową piątkę mogą złożyć chyba jeszcze ciekawszą od Dzików. Ustawienie Loren Jackson, Alex Stein, Mateusz Dziemba, Quincy Ford i Manny Bates przypomina w dużej mierze Czarnych sprzed trzech lat. Tak, właśnie z tamtego sezonu, gdy ekipa trenera Mantasa Cesnauskisa tuż po powrocie do PLK w niezapomnianym stylu wygrywała rundę zasadniczą. Oczyma wyobraźni widzimy uśmiech pojawiający się na twarzach kibiców ze Słupska, gdy czytają te słowa.
Kompletnie się mu nie dziwimy! W dwóch poprzednich, niespecjalnie udanych sezonach, Czarni cierpieli także z tego powodu, że ich podstawowi gracze obwodowi nieszczególnie imponowali doświadczeniem. Jackson i Stein to już jednak sprawdzeni w europejskiej koszykówce gracze. Nerwowych ruchów kadrowych na obwodzie w składzie zespołu ze Słupska w trakcie sezonu być nie powinno.
Póki co jednak – przynajmniej przed pierwszymi, przedsezonowymi sparingami – to jednak w Arce widzimy najpoważniejszego kandydata do zajęcia w tabeli miejsca tuż za ligowymi potentatami. Albo i wśród nich? Przecież tych najsilniejszych i najbogatszych też będą w trakcie wielu miesięcy walki w sezonie zasadniczym dopadać mniej lub bardziej niespodziewanie problemy.
8 komentarzy
WKS to na razie ma taki skład, że nie łapie się do 8 więc pisanie o nim jako jednym z faworytów to nieźle szydera. Albo, co gorsze, nieznajomość jeśli to było na poważnie.
Niestety, biorąc pod uwagę ostatni sezon i decyzje kadrowe z ten zapowiada się równie źle. Przepalona kasa na dramatycznie złych grajkow, fatalny skauting. Kluby z dużo mniejszymi budżetami są w stanie znaleźć ciekawych i tanich zawodników, a u nas przepłacony szrot podsunięty przez zaprzyjaźniona agencje, które znalazła naiwnego i go doi.
Z pewną taką nieśmiałością zapytam: ile spotkań Śląska obejrzał Pan, będąc w Orbicie lub Hali Stulecia, w zeszłym sezonie?
A pani to ma jakiś etat rzecznika, pani N? Tak wytrwale pani broni tego Śląska. Zastanawiam się jakie ma znaczenie ile meczów gość obejrzał na żywo. No chyba, że w którymś ze swoich postów niepochlebnie wypowiedział się o…
Ten gość to folklor, wszędzie takich pełno i dopóki nie obraża inwektywami może nie warto zwracać na niego uwagi.
Nie, nie mam :). I zupełnie nie wiem, dlaczego akurat tę dyskusję wybrał Pan do pochwalenia się tutaj swoją, dla niektórych zupełnie nieoczywistą, wiedzą :).
Zapytałam o ilość meczów nie bez kozery.
Tak się bowiem składa, że najczęściej najgłośniej krzyczą i najbardziej narzekają ci, którzy na hali nie bywają wcale.
I, jak wynika z wieloletnich obserwacji :), jest to reguła, nie wyjątek.
A jeśli jest się tylko kibicem telewizyjnym, to obecnie bardzo łatwo można wybrać transmisję na innym kanale – na takim, na przykład, gdzie grają „ciekawi i tani zawodnicy”.
Zupełnie nie widzę powodu, by marnować czas na widowiska, które nie satysfakcjonują i potem, na fali rozczarowania, obrażać zawodników i klub.
Nie wiem, gdzie mieści się Pana granica szacunku do drugiego człowieka (nawet, jeśli według subiektywnego odczucia jest on tylko nieudolnym koszykarzem), ale dla mnie Pan Tomek (we wcześniejszych postach) już kilkukrotnie ją naruszył.
Miłego wieczoru :)!
Niestety nie mieszkam obecnie we Wrocławiu ale obejrzałem wszystkie mecze WKS jakie były transmitowane.
W świetle Pana tekstu jest Pan więc, przynajmniej finansowo, szczęściarzem.
Na tym etapie budowania składów absolutna racja. Nie wiem jakimi przesłankami kierował się autor tej diagnozy delegując do czołowej piątki zespół bez podstawowego rozgrywającego i centra, dysponujący ledwie trzema zawodnikami, nie gwiazdami, na obwodzie. Na dzisiaj , z tym zestawem, czeka ich trudna walka o play-offy. Nie wykluczam, że nowe transfery nie zmienią sytuacji.
Stal Was zaskoczy, dziadków i wyjadaczy PLK .