O braku sensacji po piątym półfinale playoff możemy mówić tylko w jednym kontekście – wiemy już na pewno, że podtrzymana zostanie dzięki niemu trwająca już od sześciu lat zasada mówiąca, że co roku nasza najlepsza liga koszykarska ma nowego mistrza. Wyglada to mniej więcej tak:
2019 – Anwil
2020 – Zastal
2021 – Stal
2022 – Śląsk
2023 – King
2024 – Trefl
2025 – Start Lublin lub Legia Warszawa
Jeśli ktoś przed rozpoczęciem piątego meczu miał wątpliwości, czy pozbawiony swojego najlepszego strzelca (Tevin Brown, zdobywający w tej serii 20 punktów na mecz musiał polecieć do USA na pogrzeb w najbliższej rodzinie) Start podejmie walkę, mógł się ich pozbyć już po kilku pierwszych akcjach meczu.
Zanim 5 tysięcy kibiców zdążyło wygodnie zająć miejsca na trybunach, goście objęli prowadzenie 11:0.
Ze strony gospodarzy na taką szarżę odpowiedział Jakub Schenk, trafiając błyskawicznie już w pierwszej kwarcie cztery rzuty za 3 punkty, ale lublinianie dość szybko – jak często w tej serii – potrafili wpędzić reprezentanta Polski w problemy z nadmiarem fauli.
Atak Trefla od początku tego meczu się krztusił. Jakub Schenk zdobył w całym meczu aż 28 punktów (9/17 z gry), ale jedynym innym graczem mistrzów Polski, który uzbierał dwucyfrową ich liczbę był Keondre Kennedy (12).
Start wbrew powszechnym oczekiwaniom wcale nie potrzebował do w miarę pewnego i całkowicie zasłużonego zwycięstwa deszczu trójek – trafił ich o trzy mniej od rywali. Goście wyszarpali ten mecz świetną, agresywną obroną, która zmusiła Trefla do 14 strat przy zaledwie 11 asystach i spowodowała, że mistrzowie Polski nie trafili nawet 40 procent rzutów z gry (23/61).
Ostatecznie o wygranej gości przesądził wielki rzut Courtneya Rameya niespełna pół minuty przed końcem, dający gościom ponownie bezpieczne, pięciopunktowe prowadzenie i odpierający ostatnią próbę odwrócenia losów serii podejmowaną przez mistrzów Polski.
Najlepszym graczem Startu w tym historycznym dla lubelskiej koszykówki meczu był belgijski rozgrywający Manu Lecomte (24 punkty, 6 asyst, 7/12 z gry), a ważne role odegrali także dwaj podkoszowi – Ousmane Drame (15 punktów i 10 zbiórek) – który przecież w dniu meczu w rozmowie z nami przewidywał, że ten mecz tak się skończy – i Tyran De Lattibeaudiere (11 punktów, 4 zbiórki).
Doświadczeniem i wolą walki imponował CJ Williams (13 pkt i 8 zbiórek), a więcej niż przysłowiowe „trzy grosze” dołożyli też polscy koszykarze: szarpiący w obronie Michał Krasuski (po 4 punkty i przechwyty) i Filip Put, a także gracze, którzy w żadnym innym klubie na tym poziomie w PLK na boisko by nie weszli – Bartłomiej Pelczar i Roman Szymański.
„Gdyby Start wyeliminował Trefla, pod halą Globus powinien jeszcze tego lata stanąć pomnik Wojciecha Kamińskiego!” – pisał przed rozpoczęciem serii Piotr Karolak.
Może przynajmniej jakiś kamyk pamiątkowy?
Nie wiemy jak do tego pomysłu odniosą się lubelscy radni, ale faktem jest, że trener lubelskiej drużyny właśnie wyrósł na największego zwycięzcę sezonu. Poprowadził drużynę, na którą nikt nie stawiał do wielkiego finału, sprawiając chyba największą sensację w PLK w ostatnim ćwierćwieczu.
Kamiński poprowadzi w finale trzeci kolejny zespół w ciągu ostatnich 10 lat. Wcześniej przegrał finałową rywalizację prowadząc Rosę Radom (z Zastalem) i Legią (ze Śląskiem). Tym razem rywalem prowadzonej przez niego drużyny będzie Legia – ten sam klub, który zwolnił obecnego trenera Startu nieco ponad rok temu w połowie sezonu 2023/24.
Pierwszy mecz – już w poniedziałek.
W Lublinie!
13 komentarzy
nie możliwe, najlepsza drużyna, najlepszy trener, najlepszy zyzio i przegrali! Pycha kroczy przed upadkiem. Nic tak nie cieszy jak upadek drużyny zapaśniczej, w końcu w finale będzie koszykówka, a nie zapasy
Dziwnie ten Trefl gra.
Nie pomogła nawet 50procentowa skuteczność Grosella z linii rzutów wolnych…
Pozdrowienia dla „ekspertów” którzy przed PO typowali wyniki. Chyba czas na przyszły sezon poszukać innych.
Nick Johnson grał piach, jakby grał na swoim poziomie to by wystarczyło do pokonania Startu.
jakby zagrał tevin brown to tym bardziej nie byłoby czego zbierać to nie fantazjuj
Brown grał w 4 meczu i kto wygrał?
Będzie się działo w finale. Wojciech Kamiński wraca do Warszawy,pamiętając przecież emocje w finałach,które ma w pamięci jako były trener Legii. Pozytywna i miła niespodzianka,gdy popatrzymy na to przez pryzmat przed rozpoczęciem sezonu a weryfikacją na dzień dzisiejszy. Starcie MVP z Warszawy zaskakującym niczym a’la Travis Trice vs Lublińskie serducho i mental. Czekamy na widowisko rodem z meczów Indiany Pacers 😉
lubelskie nie lublinskie jeżeli juz
Lublin rządzi. Mamy osiem drużyn w najwyższych ligach w grach zespołowych. Mistrzostwo Polski w siatkówce, wice mistrzostwom w piłce ręcznej kobiet, trzykrotne mistrzostwo, z dużą szansą na 4 tytuł z rzędu w żużlu. No i mamy finał w koszykówce, która w Lublinie ma piękne tradycje.
Spory wyczyn jak na ukraińskie miasto. Slava Ukrainu!
Sport kobiet to jest poziom 14 letnich chłopców więc dlaczego i ich nie liczyć?
We Wrocławiu masz więcej Ukraińców, więc nie zapędzałbym się z głupimi tezami xD