Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Przemysław Frasunkiewicz i jego drużyna odrobili lekcję. Od pierwszych minut Anwil pokazał wszystko to, czego zabrakło w meczu numer 1 – koncentrację, znacznie lepszą obronę, z naciskiem zwłaszcza na najważniejszą postać w Kingu, Andy’ego Mazurczaka. I działało.
Stojący już niemal pod ścianą goście z Włocławka wygrali pierwszą kwartę i prowadzili do przerwy 41:35. Nacisk w obronie ułatwiała bardzo intensywna rotacja. Tym razem w ważniejszych rolach pokazywali się wysocy – Malik Williams, który mógł w ogóle nie zagrać z powodu choroby, już do przerwy miał na koncie 10 punktów. Luke Petrasek i Phil Greene dodali po 8.
Mazurczak w pierwszej połowie był obecny na boisku tylko duchem, tym razem przegrywał pojedynek z rozdającym ładne asysty Kamilem Łączyńskim. Na szczęście dla (słabo rzucającego z dystansu) Kinga skutecznie i efektownie atakował koszt Phil Fayne, łatwo ogrywający Williamsa. Bardzo dobrą zmianę zanotował też Mateusz Kostrzewski.
Do przerwy Anwil prowadził 41:35 i zanosiło się na wyrównanie w serii.
W drugiej połowie taktycznie nie zmieniło się wiele, spadła za to dramatycznie skuteczność z obu stron, szczególnie Anwilu. Mecz wlókł się niemiłosiernie, przerywany faulami i licznymi wolnymi. Ta atmosfera sprzyjała gospodarzom, którzy nie grali olśniewająco, ale i tak dogonili rywala – po 30 minutach King prowadził 55:52.
W końcówce wreszcie jednak zrobił się MECZ. Anwil z poważnych tarapatów zaczął seryjnymi trafieniami ratować Lee Moore, a w odpowiedzi trójki z bardzo daleka trafiał Tony Meier.
Dramat Kinga zaczął się w ostatniej minucie. Przy jednopunktowym prowadzeniu na linię powędrował MVP ligi Mazurczak i… pomylił się dwukrotnie. Anwil wyszedł na prowadzenie po doskonałej akcji Łączyńskiego z Petraskiem i… stracił prowadzenie po wolnych Cuthbertsona.
Włocławianom zostało 3.9 sekundy, by odrobić punkt straty. Wystarczyło! Szalonym, nonszalanckim, ale skutecznym wejściem na kosz popisał się Victor Sanders, dając swojemu zespołowi najważniejsze prowadzenie w meczu. King w 0.9 sekundy nie został już oddać rzutu w ostatniej akcji – trener Miłoszewski wybrał opcję z wrzutką do Fayne’a pod sam kosz.
W ćwierćfinale mamy zatem remis 1:1, a seria przenosi się teraz na 2 mecze do Włocławka. Następne spotkanie – w piątek, o godz. 18.00 w Hali Mistrzów.
Pełne statystyki z meczu King Szczecin – Anwil Włocławek >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
1 komentarz
A gdzie jest publiczność? W Szczecinie mają jeszcze limity covidowe?