Strona główna » Ray McCallum – gwiazda, która nie pomaga Legii
PLK

Ray McCallum – gwiazda, która nie pomaga Legii

0 komentarzy
Wspaniałe CV robi wrażenie, ale już obecna przydatność Amerykanina pozostawia wiele do życzenia. Z Rayem McCallumem za sterami Legia wygrała tylko 3 z 9 meczów w tym sezonie i ma olbrzymie problemy w ataku.

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Legia przeprowadziła tego lata najgłośniejsze transfery w PLK – jednym z nich było podpisanie Raya McCalluma, który ma za sobą 154 mecze w NBA, ale także występy w Eurolidze czy EuroCup. Można było więc spodziewać się dużo, choć oczywiście paliła się czerwona lampka – dlaczego taki gracz ląduje w Polsce? 

Cyferki są, ale drużyna kuleje

Pierwsze tygodnie jego pobytu w Polsce przyniosły odpowiedź – McCallum nie sprawdza się póki co jako lider drużyny i pierwszy rozgrywający, niezależnie od indywidualnych statystyki gracza. Amerykanin bowiem rozdaje 5,5 asysty co mecz w polskiej lidze, ale atak Legii jest generalnie bardzo słaby, co w dużej mierze jest efektem mało efektywnej gry McCalluma.

Warszawianie zdobywają średnio 71,3 punktu na mecz – gorsze w tym względzie są tylko zespoły z Gliwic i Łańcuta, które nie dobijają do 70 oczek. Jeśli popatrzymy na zaawansowane statystyki i ofensywny rating, to Legia jest czwarta od końca w PLK – jej wynik to 99 punktów na 100 posiadań. W Lidze Mistrzów jest jeszcze gorzej – 94,3 punktów na 100 posiadań. 

Atak na ostatnią chwilę

Wracając do McCalluma – Amerykanin notuje średnio 13,8 punktu w PLK i 16,4 w BCL. Wygląda to wszystko w sumie w porządku, ale te cyferki nie przekładają się na zwycięstwa czy dobrą grę. Ma na tyle duże umiejętności, że potrafi trafić 2-3 ciężkie rzuty w meczu, ale jednocześnie przy tym nie jest za bardzo w stanie rozbujać ofensywy Legii i otworzyć pozostałych partnerów. 

Niby miał być liderem, a Legii słabe czwarte kwarty już stawały się powoli legendarne, a to przecież on wówczas bierze na siebie odpowiedzialność za wynik i najważniejsze akcje. 

Legia gra wolno (czwarte najniższe tempo w lidze) i oddaje sporo rzutów w ostatnich sekundach akcji. Niestety, te rzuty nie są często wykreowane dobrym ruchem piłki, a oddawane po akcjach izolacyjnych, chociażby właśnie McCalluma. 

W niedzielę, w meczu z Czarnymi, zobaczyliśmy odmienioną nieco Legię – grająco zdecydowanie więcej przez Geoffreya Groselle’a i z jeszcze większą rolą Devyna Marble na rozegraniu. No i Legię wygrywającą. 

To właśnie Marble zdaje się przejmować rolę lidera od McCalluma. To Marble ciągnie zespół w trudnych momentach, podczas gdy McCallum gdzieś znika (w niedzielę 2/11 z gry). W efekcie otrzymujemy obraz zawodnika, który statystycznie się broni, ale te jego cyferki w zasadzie są dość „puste”, mało znaczące. 

Trener Wojciech Kamiński na pewno ma zagwozdkę – McCallum nie gra na miarę oczekiwań (a jego kontrakt mały nie jest), cały zespół nie gra na miarę oczekiwań, a Ray to jeden z dwóch/trzech najważniejszych elementów całej układanki. Być może zobaczymy teraz zmiany w ofensywie, inne rozwiązania, mocniej skoncentrowane wokół Groselle’a, ale czy McCallum w bardziej zespołowej koszykówce, z mniejszą ilością czasu z piłką w rękach się odnajdzie?  Tu można mieć wątpliwości. 

McCallum, póki co, zalicza się do koszyka z zawodnikami z wielkim CV, którzy w PLK różnicy nie zrobili – niestety, ten koszyk jest większy, niż ten ze znanymi graczami, którzy PLK rzeczywiście podbili. 

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet