Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Trener Krzysztof Szubarga najwyraźniej przez meczem w Ostrowie powiedział Billy’emu Garrettowi „bądź jak James Florence, albo nawet bardziej”, bo nowy Amerykanin Arki na początku meczu grał w zasadzie sam, tylko w pierwszej kwarcie oddając aż 9 rzutów z gry.
Stal atutów od początku miała jednak więcej. Wreszcie agresywny Scottie Reynolds ogrywał, kiepskiego w obronie, Novaka Musicia i już do przerwy miał 13 punktów na koncie. Nemanja Djurisić był za szybki dla mało zwrotnych podkoszowych z Gdyni.
„Stalówka” zaczęła od prowadzenia 11:3 i utrzymywała przewagę, mimo że (dziwnie pobudzony) Damian Kulig nie odgrywał większej roli na skutek problemów z faulami. Po pierwszej połowie było 45:36 dla gospodarzy.
Kandydat do miana MVP sezonu ochłonął sobie jednak w przerwie i chwilę później zaczął bez litości ogrywać rywali pod koszami. Jakub Garbacz „zaopiekował się” Garrettem, dopalanie w ataku włączył też Adonis Thomas, grę spokojnie kontrolował Aigars Skele. Efekt? Stal w zasadzie w kilka minut rozstrzygnęła losy meczu – w połowie trzeciej kwarty zrobiło się aż 65:41.
W ostatnich minutach, pogodzona z porażką, Arka zupełnie dała już sobie spokój z obroną, a Stal mogła potrenować kontrataki i rzuty z dystansu z otwartych pozycji. Skończyło się na 57 punktach gospodarzy w drugiej połowie.
Najlepszym strzelcem Stali był Garbacz (18 pkt.), który trafił 5/8 z dystansu. Djurisić miał 17 punktów i 7 zbiórek. Jedyny atut Arki, Garrett, skończył występ z 17 punktami, trafił 7/15 rzutów z gry.
Drużyna z Ostrowa po tym zwycięstwie ma bilans 7-2 i trzyma się ścisłej czołówki tabeli. Arka ma koncie 4 zwycięstwa i 4 porażki.
Pełne statystyki z meczu Stal Ostrów – Arka Gdynia >>