O tym, w jakich tarapatach przed tym spotkaniem znalazł się brązowy medalista poprzedniego sezonu PLK przypomnieli wszystkim jeszcze przed rozpoczęciem meczu ze Startem kibice Śląska. Brak aktywnego dopingu w pierwszej kwarcie oraz baner w języku angielskim z napisem “Wake up or get out!” mówił w kwestii samopoczucia wrocławskich sympatyków koszykówki wszystko.
Miodrag Rajković jeszcze raz zamieszał w pierwszej piątce. Postawił na ofensywę i Adriana Boguckiego. Na początku nie przyniosło to jego drużynie korzyści. Serb użył pierwszej przerwy na żądanie już przy wyniku 7:4 dla gości, gdy ich zawodnik w najprostszy możliwy sposób wbiegł pod kosz i zdobył punkty.
Śląsk wszedł ospale w mecz, ale z każdą minutą powoli się budził z letargu. Chwila mocno wyczekiwanego debiutu Adama Waczyńskiego w barwach WKS nadeszła kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej kwarty. Samo pojawienie się byłego reprezentanta Polski dało drużynie impuls do lepszej gry. Choć Polak po niemal dekadzie rozłąki z PLK i ponad roku rozłąki z koszykówką zdobył tylko 2 „oczka”, jego wpływ na drużynę był pozytywny.
Żadnego impulsu Śląskowi nie daje natomiast już od pewnego czasu Reggie Lynch, który zajmuje już właściwie miejsce na końcu ławki rezerwowych. Adrian Bogucki (9 punktów i 5 zbiórek) wygryzł go z pierwszej piątki, a większość pozostałych minut przejął Ajdin Penava. Dla Amerykanina brakuje minut. Wygląda na to, że kolejnymi słabymi występami stracił zaufanie trenera. W trakcie starcie ze Startem na pewno go nie odzyskał. W ciągu niespełna 6 minut zdobył 2 punkty i popełnił aż 3 straty.
W drugiej kwarcie punkty głównie graczy drugiego planu – Błażeja Kulikowskiego oraz Ajdina Penavy – dały Śląskowi nawet 16 punktów przewagi i przywróciły wiarę przybyłym do Orbity w sobotę fanom, którzy wrócili do prowadzenia dopingu. Start nie miał zbyt wielu argumentów, nawet na tle nieszczególnie imponującego Śląska. Manu Lecomte z Jakubem Karolakiem zdobyli aż 47 z 77 punktów zespołu z Lublina, lecz to wystarczyło mu jedynie na krótki run w trzeciej kwarcie, który wprowadził chwilowe zamieszanie w szeregach gospodarzy.
Nie na tyle duże, by wrocławscy kibice musieli drżeć o wynik do ostatnich minut. Patrząc na ostatnie występy wrocławian – trzeba to uznać za sukces i krok w dobrym kierunku. Kluczowym zawodnikiem gospodarzy był w sobotę Marcel Ponitka, całkiem bliski triple-double (9 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst). Ponieważ w tym meczu nie zagrał jeszcze pozyskany ostatnio DJ Cooper, to Polak odpowiadał zz organizację gry zespołu, która szwankowała w ostatnich tygodniach. Z zadania wywiązał się naprawdę dobrze!
– Staraliśmy się spowolnić grę rywali, bo zdobywali w poprzednich meczach masę punktów. Są naszym zupełnym przeciwieństwem. Zatrzymaliśmy ich na 77, co oznacza, że wykonaliśmy dobrą robotę. Zamknęliśmy im dostęp do “pomalowanego” na tyle, na ile mogliśmy. Ryzykując rzuty trzypunktowe, uniemożliwiliśmy atakowanie obręczy. Rozdaliśmy 20 asyst, to wynik zadowalający. Rzuty wolne (21/31 – przyp. red.)? To wynik swego rodzaju presji. Wierzę, że w niedalekiej przyszłości to naprawimy – mówił na temat gry Śląska jego trener Miodrag Rajković
Bardzo dobrze po raz pierwszy od dawna zagrał Jeremy Senglin – 17 punktów i 8 zbiórek. 16 punktów zdobył Angel Nunez. Aż 10 zawodników wrocławian wpisało się na listę strzelców, podczas gdy dla Startu punktowało zaledwie pięciu… Bez CJ Williamsa i Michała Krasuskiego trener gości Wojciech Kamiński rotował zaledwie ośmioma zawodnikami, z których dwóch nie przekroczyło 11 minut na parkiecie. Mowa o Romanie Szymańskim i Bartłomieju Pelczarze, którzy niewiele wnoszą do gry i to łagodne określenie ich prezentowanej w sobotę wartości sportowej.
Po sześciu meczach drużyny z Wrocławia i Lublina mają taki sam bilans – 2-4. Śląsk po przerwaniu serii porażek w najbliższym tygodniu zagra w Lidze Mistrzów wyjazdowe spotkanie z Reggianą. Już w piątek czeka go świetnie zapowiadający się mecz z pozostającym niepokonanym od czasu dołączenia do drużyny Waltera Hodge’a Zastalem w Zielonej Górze. Start kolejny mecz zagra dopiero w następną niedzielę – z Kingiem w Szczecinie.
19 komentarzy
Uczciwy artykuł. Śląsk wygrał dlatego, że po prostu Start był jeszcze słabszy. Były jednak momenty w meczu, że człowiek chciał rzucić krzesłem. Na plus obudzony Senglin. Słabszy mecz Gołębia. Waca nieco wolny, ale pozytywny i nie gwiazdorzy. Podkoszowi bardzo słabo. Bogucki znów nie dał rady zrobić wsadu, biegnąc na pusty kosz. Lynch ospały. Wciąż brak pewności w grze. Za to baner kibiców … mocny i słuszny.
Bogucki nie dał rady zapakować, bo widocznie jest za niski albo kosz za wysoko xd
Tragedia ten typ, od zawsze pisze, że to drewno, uprawia awodowo w koszykówkę tylko dlatego, że ma 215 i polski paszport, bo grać to nie umie.
Próbował i nie trafił czy skończył dwutaktem?
Zrobił naskok i wbił się piłka w obręcz 🙂 komicznie to wyglądało jak gość z takim wzrostem, nieatakowany przez nikogo, nie jest w stanie wsadzić piłki.
kontra, sam na sam? Pozdrawiam.
Dostał mega pass od Nuneza (zmylona dwójka obrońców z tego co pamiętam), wszedł w pomalowane dwutaktem sam na sam z koszem i.. reszte znasz. Przekomiczne ale zdarza się najlepszym 😉
a ten co do francji poszedl, taki skoczny gagatek
dwa mecze z rzedu i sam na sam w kontrze odbil sie od obreczy,
Oj było, Nizioł potrafił spudłować wsad jedną ręką, ale też i dwoma. Nawet nie wiedziałem, że tak można.
Dla mnie dwie niezrozumiale decyzje Rajko to trzymanie tak długo na ławce Gołębia i posadzenie Boguckiego na 20 minut po bardzo dobrym początku, później jak wszedl nie mógł slapac rytmu w paru nieudanych akcjach i zaraz znowu usiadł na ławce. Ciekawe jaką przydatność będzie miał Kenan bo wczoraj nie miał okazji się pokazać.
Na plus Marcel, Senglin, Angel i lepszy mecz Penavy.
Daniel grał słabo, a Bogucki grał dobrze indywidualnie tylko, że z nim na boisku WKS był na minusie więc przeszkadzał. Bardzo dobre decyzje Jugola.
A może to słaby trener że Lynch nie gra na swoim poziomie? Przecież był MVP superpucharu więc nagle zapomniał jak się gra w koszykówkę? Właśnie trener to moim zdaniem najsłabsze ogniwo. Ściągnął whiteheda i go wyrzucił w trakcie sezonu żeby ratować swoją dupę. Co z tego że Śląsk wygrał jak gra była słaba. Na szczecie ten trener ma zapis że jak nie dojdzie do finału to rozwiązują z nim kontrakt. No i teraz trener będzie po tych zwolnieniach mówił do drużyny „I belive in this team”…
Właśnie jakieś dziwne decyzje podejmuje z rotacją podczas meczu.
Co tu dodać, żeby się nie powtarzać? Śląsk miał więcej punktów „na koniec dnia”, bo po drugiej stronie miał przeciwnika, który zgodził się bezpłatnie przekazywać piłkę przeciwnikowi, kiedy tylko się dało.
Waczyński, jak przystało na kombatanta, po dwóch minutach truchtu żądał zmiany, a jego legendarne rzuty stanowiły dla kosza mniejsze zagrożenie, niż te oddawane przez śmiałków o nagrodę w przerwie.
Dość często taktyka (ta, która ma zapewne przynieść legendarny powrót na szczyt) przypominała poloneza na studniówce przed włączeniem muzyki – wszyscy nieruchomo ustawieni w parach czekają, aż ktoś puści adapter.
Z przeciwnikiem, który potrafi w koszykówkę i chce mu się, łomot byłby jak dotychczas.
Pozytywy: Bogucki. Jak nauczy się chodzić i chociaż stać z wyciągniętymi rękoma, kiedyś na pewno piłka mu w ręce wpadnie. Najtrudniejszych jest pierwszych dziesięć lat…
Senglin: wypadek przy pracy, czy mglisty cień nadziei?
Penava : żarliwe modlitwy, żeby zbliżył się chociaż do połowy swoich poprzednich statystyk trwają i…
Ogólne wrażenie artystyczne? Zgodnie z panującym schematem: h… tam styl, pomysł, ważne, że przeciwnik dał się ograć. Przekaz KK zaskakująco trafny.
ty oczywiscie wiesz ze waca nie gral 18 miesiecy, mial ciezka kontuze, kiedy wznowil treningi i na jakim jest etapie kondycyjnie
ojprdl, kolejny mega ekspert
wiem, jan, oddychaj
Rzygasz swoim bagiennym intelektem, że smierdzi na forum. Chcialbym twoj ryj zobaczyc. Masz krosty?
Zapomnij. Zakochał byś się.
Patrząc wczoraj na Adama to widać. że jest już po drugiej stronie rzeki. Rusza się jak wóz z węglem. Jasne, że złapie trochę kardio i wytrzyma na boisku dłużej ale szybszy już nie będzie. 35 lat na karku i poważna kontuzja w tym wieku to koniec kariery. Oby mu jeszcze rzut został i czasem trafił ważna trójkę ale to nie będzie żaden lider punktowy, ewentualnie lider mentalny.
Senglin pierwszy dobry mecz, oby nie ostatni.
Fajny mecz Kulikowskiego, tego oczekuje od zadaniowca.
Jeszcze jakieś mądrości? Śmiało. Masz swoje 5 minut.