Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Nigdy nie typowałem wyników pojedynczych meczów NBA czy też serii play-off z powodów czysto zawodowych. Nie chciałem po prostu, opisując boiskowe wydarzenia – zwłaszcza te, których telewidzowie nie mogli zobaczyć na ekranie – sugerować się własnymi, wcześniejszymi przekonaniami. Teraz, będąc pierwszy raz od rozgrywek 2002/03 w pełni niezależnym obserwatorem najlepszej koszykarskiej ligi świata, mogę sobie już na to pozwolić.
Z satysfakcją. I, mam nadzieję, nie tylko dla własnej frajdy. A zatem: do dzieła.
Konferencja Wschodnia
Milwaukee Bucks (1) – Miami Heat (8)
Kozły mają fatalne doświadczenia – gdy w ostatnich latach stawali do postseason najwyżej rozstawieni, kończyło się to klęską. Ale aż takiej głębi składu jak obecnie nigdy nie mieli. Nawet, gdy sięgali po prymat 2021. Jeśli ich obrona będzie kreowała szybsze tempo, samym swoim atletyzmem rozbiją wysoką kulturę gry Żaru, którego weterani mają w kościach trudy play in. Heat, by nawiązać walkę musieliby spowolnić rywali, zmusić do wojny na wolne lub doczekać się kontuzji jednego z liderów ekipy z Wisconsin.
Typ: Bucks 4-0.
Boston Celtics (2) – Atlanta Hawks (7)
Celtowie muszą znów być jak w pierwszej połowie sezonu – drużyną zbilansowaną jak żadna inna w lidze. Dzięki rozbijaniu pierwszej linii obrony są w stanie niszczyć konkurentów transmisyjnym atakiem z lawiną trójek i izolacji duetu Jayson Tatum – Jaylen Brown. Tylko jeśli Trae Young nie ulegnie presji celtyckiego obwodu, a atletyczni skrzydłowi z Atlanty obnażą słabości wewnętrzne bostończyków i będą rządzili zwłaszcza na atakowanej desce, może się z tego zrobić prawdziwa seria.
Typ: Celtics 4-1.
Philadelphia 76ers (3) – Brooklyn Nets (6)
Joel Embid gra poezję, gdy znajduje się przodem do kosza, dlatego znów został królem strzelców. James Harden wprost rozkochał się w byciu kreatorem. Ale najefektywniejszy, lecz podatny na urazy tandem ligi, musi dostać wsparcie po obu stronach boiska, by jak najszybciej rozprawić się z mało rozpoznanymi konkurentami. Jeśli Nets w ogniu walki znajdą chemię, udoskonalą defensywę i wykorzystają fakt, że są enigmą dla oponentów, może zrobić się ciekawiej.
Typ: Sixers 4-1.
Cleveland Cavaliers (4) – New York Knicks (5)
Cavaliers byli rewelacją sezonu, ale zasadniczego. Nadal są drużyną w budowie i z obwodowymi liderami żyjącymi bardziej atakiem niż obroną. Muszą być lepsi w 2-way, by Donovan Mitchell nie musiał grać one man show. Wyzwaniem będzie dla nich też znalezienie stopera na świetnego w grze in-out Juliusa Randle’a. Nowojorczycy na pewno będą wykorzystywali to, że Kawaleria gra najwolniej w lidze. Wiedzą, że mają przewagę głębi składu oraz więcej
źródeł ataku. Tutaj aż pachnie siódmym meczem.
Typ: Cavs 4-3.
Konferencja Zachodnia
Denver Nuggets (1) – Minnesota Timberwolves (8)
Tak wiele się działo w tylu potęgach tej połowy NBA i tylu było w niej liderów, że ekipa z Kolorado może być najmniej docenianą “1” Zachodu w dziejach. Nikoli Jokiciowi zaczęto powszechnie wytykać wszelkie słabości. Jako jedyny w swoim rodzaju point-center Serb czyni jednak atak Nuggets niemal najlepszym w historii. Czy daleka od perfekcji obrona i problemy w grze bez Jokera zabolą na tle pobudzonych w play-in Wilków? Nie sądzę. Choć sporo zależy od tego na ile zadziała niedopracowany wilczy model Dwóch Wież Towns – Gobert.
Typ: Nuggets 4-1.
Memphis Grizzlies (2) – Los Angeles Lakers (7)
Wobec urazów Stevena Adamsa i Brandona Clarke’a to już nie ci sami „drapieżni w trumnach” Grizz co w pierwszej połowie sezonu. Bez zasłon trudniej o popisowe wjazdy Ja Moranta i godzenia ataku z obroną przez Jarena Jacksona jr. Nie ma też aż tylu zbiórek w ataku i punktów drugiej szansy. Ale jeśli Grizzlies narzucą swoje transition show weteranom z LA, mogą wygrać tę serię zaskakująco szybko. Lakers to jednak już nie tylko sprawdzeni w tego typu bojach jak mało kto LBJ i AD. Ostatnio to także topowa obrona ligi i świadomi swojej roli zadaniowcy. To może być seria co się zowie. Stawiam na Grizzlies, ale 4-2 dla Lakers też nie będzie wielką niespodzianką.
Typ: Grizzlies 4-1.
Sacramento Kings (3) – Golden State Warriors (6)
De’Aron Fox i Domantas Sabonis z wariacjami nt. pick’n’rolla stworzyli atak niezrównany. Pierwszy trafia też w ostatnich minutach meczów jak nikt inny obecnie w NBA. Ale playoffs to czerpanie ze słabości rywali. A to już domena Wojowników. Tymczasem obrona Kings jest dalece niekrólewska. Jeśli ich gracze drugiego planu dadzą wsparcie grą bez piłki w ataku i rotacją w obronie, wchodzi w grę kres dynastii Warriors. Lecz obrońcy tytułu są jak Gwardia Napoleona. Na dodatek w Sactown będą się czuli jak u siebie. Życzę sobie i wszystkim siódmego meczu.
Typ: Warriors 4-3.
Phoenix Suns (4) – Los Angeles Clippers (5)
Suns z premedytacją postawili na starpower, choć nie mieli właściwie dobrej okazji nowego modelu przetestować. Clippers to mnogość koncepcji i tricków, bo zdrowie ciągle nie to. Kunktatorzy z LA będą prowokować KD, by ten sam chciał wygrywać, nie korzystając z pomocą Devina Bookera. Najwięcej zależy od trenera Słońc. Nie może pozwolić Clips, by ci dyktowali wolne tempo. Musi odmłodzić CP3 i w ogniu walki budować zespół. Brak Paula George’a ostatecznie przesądzi sprawę.
Typ: Suns 4:2
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
3 komentarze
Przez 25 lat komentując NBA w czterech polskich stacjach TV, do tego sztandar młodych i pisemka OHP Wojtusiu megalomanie
Michałowicz to osobowość. Popatrz na poziom komentatorstwa teraz canal+. Nie ma już opowieści o gwiazdach na trybunach, historii klubów. Jest tylko statystyka.
Racjonalne przewidywania – a tu proszę, kontuzje zaczynają rozdawać karty. Na razie w Memphis i Milwaukee, ale i Miami nie ominęło. Kto następny? Oby nikt!
Lakers z tak drużynową grą mogą sprawić mega niespodziankę, nawet jak wróci Ja.