Młody klub z tureckiej metropolii może nie ma tylu kibiców co bardziej uznane marki ze Stambułu, na czele z Efesem, Fenerbahce, Galatasaray czy Besiktasem, ale na dobre wpisał się w krajobraz europejskiej koszykówki. Klub założony zaledwie osiem lat temu jeszcze niedawno lawirował pomiędzy Ligą Mistrzów i FIBA Europe Cup. Te mniejsze rozgrywki nawet wygrał w 2022 roku, a dwa lata później zagrał w finale.
W zeszłym sezonie Bahcesehir debiutował już jednak w EuroCup. Z pokaźnym budżetem i sporymi aspiracjami. Drużyna prowadzona przez Dejana Radonjicia wygrała europucharową grupę, a swojego pogromcę znalazła dopiero w półfinale rozgrywek, ulegając Gran Canarii. Wszystko wskazuje na to, że turecki zespół i w tym sezonie mierzy wysoko.
Przy odpływie hiszpańskich ekip – Gran Canaria w tym sezonie wybrała Ligę Mistrzów, a Valencia wróciła do Euroligi, to właśnie ekipa Mateusza Ponitki może być uznawana za największego faworyta do zdobycia pucharu i akcesu do Euroligi już w kolejnym sezonie.
Dotychczasowe wyniki zdają się to potwierdzać. Bahcesehir to lider grupy A rozgrywek EuroCup z jedną porażką w siedmiu meczach (dwa tygodnie temu lepszy był Hapoel) i ex aequo wicelider ligi tureckiej z jedną porażką w ośmiu meczach. Ligowy bilans 7-1 mógł być zresztą perfekcyjny. Przegrana prawie dwudziestoma punktami z Eroksporem była dość niespodziewanym wynikiem. Dość szerokim echem odbiło się zarówno w Turcji, jak i w Polsce ostatnie weekendowe zwycięstwo Bahcesehir – 78:75 w wyjazdowym meczu z euroligowym Efesem.
Jak przystało na zespół aspirujący do gry o najwyższe laury w EuroCup i do rzucenia wyzwania wielkim klubom w Turcji, Bahcesehir posiada szeroką i wyrównaną kadrę. W składzie jest dziewięciu obcokrajowców, przy czym w meczach ligowych z uwagi na limity nie mogą grać wszyscy. Dziesięciu podstawowych zawodników z pucharowej rotacji to naprawdę uznane nazwiska i choć zaznacza się tu pewna hierarchia, nie jest przesadą oklepane stwierdzenie, że danego wieczora każdy z nich może być liderem zespołu.
Środek ciężkości dość mocno przeniesiony jest w stronę obwodu. Mateusz Ponitka (G/F, 198/32) często grywa obok dwóch obrońców preferujących grę z piłką w ręku (czyli nominalnie jest „trójką”), a bywały też ustawienia gdzie miał obok siebie nawet trzech ball-handlerów. W swoim drugim sezonie w Bahcesehirze Ponitka notuje zdecydowanie mniej asyst (tylko 1.0 w meczach ligowych – najmniej w karierze i 1.6 w EuroCup), za to w meczach ligi tureckiej oddaje sporo rzutów i zdobywa śr. 9 pkt. na mecz.
Podstawowe opcje na pozycjach rozgrywającego i rzucającego to Amerykanie: Malachi Flynn (G, 185/27) i Caleb Homesley (G/F, 198/29), a także Hunter Hale (G, 192/28). To naprawdę spora siła rażenia!
Flynn debiutuje w Europie po pięciu sezonach spędzonych w NBA (rekordy 50 pkt., 8 zb., 11 as.), gdzie rozegrał ponad 220 meczów dla Toronto, Nowego Jorku, Detroit i Charlotte w latach 2020-2025. Homesley grał w EuroCup dla Hamburga i Gran Canarii oraz w Lidze Mistrzów dla Tofasu. Z kolei Hale to kolejny obok Flynna superstrzelec – najlepszy punktujący ligi greckiej w poprzednim sezonie (w barwach AEK) i Ligi Adriatyckiej (w barwach Borac Cacak) dwa sezony temu.
Wspomniane trio uzupełniają: Kenan Sipahi (PG, 198/30) – reprezentant Turcji (EuroBasket 2017 i 2025) i były gracz euroligowy (Fenerbahce i Pinar) oraz Ismet Akpinar (G, 193/30) – reprezentant Niemiec tureckiego pochodzenia (na EuroBasket 2017 i mundial 2019), w przeszłości tak jak Sipahi gracz klubów Euroligi – Alby i Fenerbahce.
Oprócz kapitana reprezentacji Polski na pozycjach skrzydłowych zobaczymy najczęściej dwóch Amerykanów: Matta Mitchella (F, 199/26) i Tylera Cavanaugh (PF, 206/31). Mitchell do klubu ze Stambułu dołączył po pobycie w Żalgirisie, gdzie w Eurolidze był dość głębokim rezerwowym. Nie jest to jednak jego pierwsza styczność z turecką BSL i EuroCupem – grał na tych poziomach dwa sezony temu dla Besiktasu. Cavanaugh to gracz z największym stażem w Bahcesehirze wśród obcokrajowców. Obecny sezon jest jego trzecim dla tego klubu i podobnie jak Mitchell przeniósł się tu po występach dla Żalgirisu. Skrzydłowy ma za sobą również występy w NBA – 50 meczów w Atlancie i Utah w latach 2017-2019, z rekordami 16 pkt. i 9 zb., a także w reprezentacji USA na pomniejszych turniejach.
Pozycja środkowego to kolejnych dwóch obcokrajowców w zespole: potężnie zbudowany Amerykanin Trevion Williams (C, 206/25) i mający równie świetne warunki fizyczne Serb Balsa Koprivica (C, 216/25). Williams to stosunkowo młody gracz, który nie dostał się do NBA i po roku spędzonym w G League świetnie zaczął europejską karierę w Ulm, po to by po wygraniu klasyfikacji zbierających Bundesligi i EuroCup zagrać w Eurolidze – pierwszą część poprzedniego sezonu spędził w Albie, drugą w Maccabi.
Serb swoje poprzednie sezony także grał w Eurolidze, bo po NCAA przez cztery lata występował w Partizanie. Najbardziej udanym sezonem reprezentanta Serbii (kilkanaście kwalifikacyjnych występów) w Belgradzie był jednak ten w EuroCup – pierwszy po powrocie do Europy i po wydraftowaniu go w drugiej rundzie przez Hornets. Później w euroligowych drużynach Partizana nie przebił się do składu na tyle, by regularnie dostawać więcej niż kilka minut poza meczami Ligi Adriatyckiej.
Oczywiście, Bahcesehir ma w odwodzie jeszcze kilku kolejnych lokalnych graczy, z których najwięcej w tym sezonie grali Goktug Bas (F, 201/24) i Furkan Haltali (C, 207/23). Nawiasem mówiąc, Haltali razem z Sipahim wczoraj odebrali powołania do szerokiego składu reprezentacji Turcji na najbliższe okienko kwalifikacyjne.
Trenerem Bahcesehiru od tego sezonu jest młody, 36-letni Serb Marko Barać, w poprzednich trzech latach prowadzący belgradzkie Mega Basket. Ciekawostką jest jego staż w Czarnych Słupsk u boku rodaka, Dejana Mijatovicia w sezonie 2014/15. Ponad dekadę temu Barać w Słupsku odpowiedzialny był za pracę z zespołem w okresie przygotowawczym. Obecnym asystentem trenera Baracia jest z kolei świetnie znany polskim kibicom Milos Mitrović, pracujący w naszym kraju przez wiele lat, w tym półtora sezonu na poziomie PLK w Gdyni i Toruniu.
Zdecydowanie najlepszym strzelcem drużyny ze Stambułu jest Flynn – średnie na poziomie 18 pkt. w pucharach i 21 w lidze, do tego skuteczność odpowiednio 39 i 46 proc. zza łuku przy masie oddawanych rzutów. Ostatnio wyróżnia się również podkoszowy Williams, notując śr. 11 pkt. i 10 zb. w lidze i 12 pkt., 6 zb. w pucharach, co ciekawe na obu frontach dodając śr. po 3 as. na mecz.
Dwucyfrowe średnie punktowe uzyskują też Cavanaugh w lidze i EuroCup (10 i 11) i Hale w pucharach (12). Odnotujmy też, że pomimo doskonałych bilansów i zaledwie dwóch porażek w sezonie, drużyna trenera Baracia wcale nie wygląda przesadnie świetnie w statystykach zaawansowanych – szczególnie w lidze tureckiej plasuje się bliżej środka stawki niż topu biorąc pod uwagę wskaźniki DRTG i ORTG (punktów zdobywanych i traconych na 100 posiadań). W EuroCup drużyna ma 7. skuteczność z gry, 9. liczbę celnych rzutów trzypunktowych i zaledwie 13. ich skuteczność (32.6 proc, gdyby nie liczyć Flynna byłoby naprawdę kiepsko).
Mimo to, drużyna ze Stambułu pewnie wygrywała większość swoich pucharowych meczów, a po atakowanej stronie parkietu jej atutem były: kontrola tempa, mała liczba strat i naprawdę mocna broń Turków – zbiórki w ataku. Rywale Bahcesehiru zbierali zaledwie 62 proc. piłek z własnej tablicy, a wynik ponad 38 proc. Bahcesehiru na atakowanej desce jest najlepszym w całym EuroCup.
Przed Śląskiem we wtorek stoi nie lada wyzwanie z punktu widzenia koszykarskiej jakości rywala, a z drugiej strony mecz z liderem grupy to gratka dla kibiców, szczególnie po przekonującym zwycięstwie w hicie Orlen Basket Ligi nad Legią Warszawa. Mamy tylko nadzieję, że absencja Mateusza Ponitki w ostatnim meczu z Efesem była związana z kwestiami regulaminowymi w lidze tureckiej i że kapitan naszej reprezentacji we wtorek wybiegnie na parkiet.
Transmisję z meczu będzie można śledzić w Polsacie Sport 3.