Strona główna » Łukasz Koszarek: O Groselle’a jestem spokojny, o całą Legię – też

Łukasz Koszarek: O Groselle’a jestem spokojny, o całą Legię – też

1 komentarz
– Ani Śląsk, ani Hapoel w punktach zdobywanych spod kosza nas nie zdominowali. OK, Hapoel wygrał walkę o zbiórki, lecz to nie pod koszem przegraliśmy mecz – mówi po dwóch porażkach Legii w Warszawie Łukasz Koszarek.

Michał Tomasik: Trzy mecze Łukasza Koszarka po EuroBaskecie – 4 minuty w Łańcucie, 19 przeciwko Śląskowi i prawie 29 w meczu z Hapoelem. Idąc tropem tej tendencji – w kolejnym zbliżysz się do 40?

Łukasz Koszarek: Nie, nie i jeszcze długo nie. Albo już i nigdy nie, młodszy się nie staję. Ale w meczu z mistrzem Izraela nasza gra w momencie, gdy przebywałem na parkiecie faktycznie jakoś się kleiła. Tak wyszło, może było w tym trochę przypadku?

Trener rywala po meczu twierdził, że to raczej kwestia twojego koszykarskiego umysłu, który wciąż potrafi robić różnicę na boisku, nawet jeśli nogi już nie te co kiedyś.

Miło słyszeć takie opinie. Słyszałem, że w statystyce +/- osiągnąłem dziś niezły wynik, ale jego analizę zostawiam już młodym trenerom, zwanym przeze mnie komputerkami, którzy akcja po akcji rozbiorą ten mecz na czynniki pierwsze. A wracając do trenera Guya Goodesa – ostatnio często się spotykamy, bo przecież nasze reprezentacje ostatnio rywalizowały podczas EuroBasketu. Tam wygraliśmy my, tutaj górą był Hapoel. Po meczu chwilę rozmawiałem z jego trenerem. Wyraził lekkie zdziwienie, że wciąż gram na jakimś tam poziomie w basket, bo myślał, że skoncentrowałem się na pełnieniu roli dyrektora. Poprosiłem, by pozwolił mi jeszcze przez rok pobiegać się za piłką.

Do dogrywki w meczu z Hapoelem doprowadziliście po trafieniu za 3 McCalluma, ale wcześniejszy fragment ostatniej kwarty przegraliście aż 0:15. Kilka dni wcześniej w ostatnich kilku minutach spotkania ze Śląskiem polegliście aż 0:14. Jak drużyna złożona w większości z dość doświadczonych graczy może w dwóch meczach przegrać kluczowe momenty łącznie aż 0:29?

Dobre pytanie, ale w tym momencie chyba nikt nie zna na nie odpowiedzi. Wiemy tylko, że musimy nad tym mocno pracować, bo – gdyby nie ta feralna końcówka, szczególnie meczu z Hapoelem – zwycięstwo było naprawdę blisko. Pokazaliśmy, że drzemią w nas spore możliwości, ale zabrakło jednej dobrej akcji. Dosłownie.

Na początku czwartej kwarty, gdy wasza przewaga wciąż sięgała 10 punktów, sam prosiłeś o zmianę?

Tak, trochę mnie przytkało. Wciąż potrzebuję jeszcze kilku tygodni, by osiągnąć swoją normalną formę.

Można było odnieść wrażenie, że im bliżej końca meczu, tym bardziej odchodziliście z rzutami coraz dalej od kosza. Powód?

Graliśmy zbyt wolno, po prostu. Poza tym – brakowało w naszych akcjach zespołowości, przez co na końcu zostawały nam trudne rzuty oddawane pod presją czasu.

Na czym polegał problem z próbą częstszej gry pod kosz? Wciąż nie potraficie wykorzystać rozmiarów Groselle’a czy też może po prostu w końcówce zabrakło bardziej zdecydowanie rolującego w kierunku kosza Dariusza Wyki?

Pewnie wszystkiego po trochu. Problem polega na tym, że nasza drużyna się tak naprawdę dopiero kształtuje. Nie doszliśmy jeszcze do momentu, w którym mamy podzielone role w kluczowych momentach spotkań. Wciąż poszukujemy lidera, który brałby na siebie ciężar w ostatnich minutach. A gra z Grosellem? Tak, w tej kwestii też mamy jeszcze sporo do poprawy.

Ty akurat grałeś z nim w sezonie, gdy w barwach Zastalu sięgał po tytuł MVP. Dlaczego w barwach Legii Amerykanin tak zawodzi?

Trzeba pamiętać o jednym – Geoffrey ma za sobą ciężki poprzedni sezon. Występując w lidze włoskiej raz grał, raz nie grał. Ewidentnie się jeszcze z tego do końca nie otrząsnął. Ale trzeba też zauważyć jedno z tych dwóch ostatnich, przegranych przez nas na Torwarze meczów – ani Śląsk, ani dzisiaj Hapoel w punktach zdobywanych spod kosza nas nie zdominowali. OK, wygrali walkę o zbiórki, lecz nie jest tak, że to właśnie pod koszem przegraliśmy te mecze. O Groselle’a jestem spokojny – z czasem zacznie grać lepiej. Całą Legię zresztą też. Ja dzisiaj też dałem ze dwie głupie straty, decydując się na niewłaściwe podania pod kosz. Po prostu nie znam jeszcze do końca możliwości wszystkich swoich kolegów z zespołu. Ale niebawem poznam.

1 komentarz

Leslie może nie grać przez kilka tygodni. Legia poszuka brakującego lidera? - SuperBasket 8 października, 2022 - 16:07 - 16:07

[…] momentach. Wciąż poszukujemy lidera, który brałby na siebie ciężar w ostatnich minutach – mówił nam po meczu z Hapoelem Łukasz […]

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet