Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Przesiadka ze środowego meczu Zastalu z Treflem na ten w Toruniu pomiędzy Twardymi Piernikami i Kingiem była dla kibica koszykówki dość bolesna. Obie drużyny w pierwszej kwarcie miały duże problemy w ataku (wynik 14:14 to chyba najlepiej pokazuje), przez co wrażenia estetyczne były dość wątpliwe.
Na wyróżnienie zasługuje jednak toruński center Joey Brunk, który swoimi gabarytami dominował nad Philem Faynem i był jedyną pozytywną postacią gospodarzy w pierwszych dziesięciu minutach. Goście sporo rzucali z dystansu, ale byli w tym bardzo nieskuteczni.
Torunianie z kolei nakręcali się niezłą obroną i po przechwycie Vasy Pusicy Twarde Pierniki prowadziły +5. Występ Serba stał pod znakiem zapytania (skręcona kostka), ale jednak udało się go postawić na nogi – na całe szczęście patrząc z punktu widzenia gospodarzy. Pusica w samej pierwszej połowie zdobył 15 punktów i był najaktywniejszym zawodnikiem na parkiecie.
Wydawało się, że na dobrej drodze do wypracowania konkretnej zaliczki byli gospodarze, jednak powrót na boisku liderów Kinga pozwolił szczecinianom wrócić do gry. Z cienia wyszedł Zac Cuthbertson, który szybko zdobył 8 punktów i w konsekwencji jego zespół na przerwę schodził z dwupunktową zaliczką. Trzeba też przyznać, że poziom w drugiej kwarcie podskoczył – obie ekipy rozkręciły się i nie popełniały tylu błędów w ataku.
Po zmianie stron żadna z drużyn nie była w stanie odskoczyć choćby na różnice dwóch posiadań. Trzecią kwartę celnym rzutem z jednej nogi zakończył Filip Matczak, a jego Kinga wciąż był minimalnie z przodu – 58:57.
Przez dłuższy fragment to Polacy byli w głównych rolach – w obu ekipach. Efektowną akcję, przechwyt + wsad z faulem zaliczył weteran, Aaron Cel. Pod względem punktowym podłączył się także Kacper Gordon, który trafił dwie trójki. King jednak miał trochę więcej argumentów. W ataku mocno wykorzystywany był Phil Fayne, który rozegrał kolejne bardzo dobre spotkanie – 18 punktów i 6 zbiórek.
Kompletnie nieswój był za to Sterling Gibbs. Amerykanin w poprzednich meczach był liderem Twardych Pierników, a akurat w tym meczu trafił ledwie 1 rzut z gry z 8 prób. Gospodarze przez 7 minut czwartej kwarty zdobyli tylko 8 punktów i King był w bardzo dobrym położeniu, mimo że z urazem kolana z parkietu zszedł Fayne.
W gazie byli Andy Mazurczak i przede wszystkim Filip Matczak, co pozwalało gościom kontrolować wydarzenia na parkiecie. Po stronie ekipy z Torunia starali się jeszcze szarpać Serbowie, ale przewaga Kinga była już zbyt duża. Szczecinianie pokonali Twarde Pierniki 81:73.
King ma już bilans 6-3, wygląda coraz lepiej i goni czołówkę tabeli. Pierniki (1-8) mają momenty, ale nie potrafią najważniejszej rzeczy – wygrywania meczów.
Pełne statystyki z meczu Twarde Pierniki – King Szczecin >>