Strona główna » Kamil Łączyński – zapomniany lider na ważne mecze

Kamil Łączyński – zapomniany lider na ważne mecze

0 komentarz
– Ja uwielbiam takie mecze i grę przy dużej liczbie osób w hali – skwitował z uśmiechem zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław Kamil Łączyński. Kapitan zespołu z Włocławka zagrał świetne spotkanie, dyrygował zespołem w końcówce i przypomniał, że Anwil może mieć jeszcze jednego lidera na wymagające spotkania.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

W przypadku Anwilu w ostatnich tygodniach trwała debata o liderach tego zespołu. Wiele mówiono o tym, jak pogodzić rolę Victora Sandersa i Tomasa Kyzlinka, bo przecież obaj mają predyspozycje, by być opcją numer 1 w ataku, obaj także są w stanie wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów w zaciętych końcówkach. Wszyscy inni zawodnicy Anwilu byli wyjęci już z tej dyskusji o liderach – piłka w ostatnich minutach będzie szła do Sandersa albo Kyzlinka i kropka.

Okazuje się jednak, że jest jeszcze jeden gracz, który jest w stanie wziąć na siebie ciężar kluczowych posiadań i może być bardzo w tym efektywny. To oczywiście kapitan zespołu, czyli Kamil Łączyński, który końcówką środowego spotkania we Wrocławiu przypomniał o swoich możliwościach. „Łączka” trafiał z dystansu, wymuszał faule (Marek Klassen “wyfaulował się” właśnie na nim), no i oczywiście podawał. To po jego minięciu, a potem odegraniu, trójkę z rogu, która przypieczętowała zwycięstwo Anwilu, trafił Jakub Garbacz.

Ja uwielbiam takie mecze i grę przy dużej liczbie osób w hali – tak na pomeczowej konferencji prasowej z uśmiechem mówił Łączyński. Coś w tym rzeczywiście jest, bo w meczach o stawkę kapitan Anwilu bardzo rzadko zawodzi. Widać, że napędzają go emocje, fani, otoczka spotkania. W środę zdobył 13 punktów, rozdał także 5 asyst – od początku było meczu było widać, że atak zespołu z Włocławka z nim na parkiecie wyglądał po prostu bardzo dobrze.

Łączyński w przeszłości był przecież MVP Finałów naszej ligi, był przez wiele lat kluczową postacią w zespołach, w których grał (głównie oczywiście w Anwilu) i jakoś tak zawsze składało się, że najlepszą koszykówkę grał właśnie wiosną. Może więc trzeba teraz patrzeć na Anwil przez pryzmat trzech liderów, a nie dwóch?

Łączyński w środę na pewno o sobie przypomniał i można się spodziewać, że jego rola, jego wpływ na grę w kolejnych tygodniach, zwłaszcza tych play offowych, będzie coraz większy.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet