Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
Sukces ma zwykle wielu ojców. Ten Górnika też, zarówno w gronie osób zarządzających klubem z Wałbrzycha, jak i zawodników biegających przez cały sezon po parkiecie. Ale czas oddać cesarzowi co cesarskie: bez pracy trenera Andrzeja Adamka tego sukcesu by nie było.
Wybory zupełnie nieoczywiste
Były asystent trenera Andrieja Urlepa został zaprezentowany jako head coach stosunkowo późno – 22 czerwca 2023 roku. Już wtedy Górnik był w tyle za rywalam, jeśli chodzi o budowę składu. Co zresztą potwierdzał sam trener.
– Musimy zabrać się do pracy bardzo szybko, ponieważ nasi rywale są już przed nami – mówił, obejmując stanowisko.
Kiedy został zaprezentowany cały skład Górnika na sezon 2023/24, wielu kibiców z Wałbrzycha uznało, że oczywiście Górnik musi jak zawsze walczyć o awans, ale jeśli mu się to akurat w tym sezonie nie uda, będzie można ten fakt bez większego żalu zaakceptować. Skład nie wyglądał na najlepszy i najsilniejszy w lidze.
W kuluarach mówiło się o planie dwuletnim, jeśli chodzi o awans. Okres off-season w Pekao 1. lidze zdominowała Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, która co chwilę ogłaszała mniejsze i większe bomby transferowe, mówiąc głośno o tym, że cel ma jeden – szybki powrót do PLK.
Górnik? Zakontraktował bardzo doświadczonych zawodników, stając się najstarszą drużyna w lidze. Trener Adamek postawił na sprawdzone w środowisku wałbrzyskim nazwiska – Krzysztof Jakóbczyk, Damian Durski czy Piotr Niedźwiedzki oraz na zawodników po trudnych sezonach (Patryk Wilk czy Konrad Dawdo).
Na kreatora drużyny wybrał, dawno niewidzianego w Polsce, Francisa Hana. Obsadzenie miejsca obcokrajowca było dużym zaskoczeniem, gdyż zajął je dobrze znany w Polsce, 38-letni David Jackson. Zaskoczenie, gdyż obcokrajowcy w Pekao 1 lidze mają wielki wpływ na drużynę i najczęściej są jej liderami. Tymczasem Górnik wybrał zawodnika, który w sezonie 2022/23 rozegrał jeden mecz na parkietach pierwszoligowych, będąc po sporych przejściach zdrowotnych.
Ciekawie została też obsadzone miejsce dla młodzieżowca. Adamek postawił na nieoczekiwane nazwiska, jak np. zawodnika z ławki rezerw Śląska Wrocław – Miłosza Góreńczyka, czy chłopaka prosto z drugiej ligi, bez obycia na poziomie pierwszoligowym – Kacpra Margicioka.
Oczywiste wybory? Absolutnie nie!
Dziewięć kolejnych zwycięstw i dwie rysy
Sezon zasadniczy Górnik zaczął od solidnego falstartu, przegrywając z Sensation Kotwicą 63:56.
Porażki są wkalkulowane w koszykówce, ale zdobycie w pierwszym meczu sezonu 56 punktów? Nie, to nie był dobry prognostyk na przyszłość. Jednakże tak doświadczony trener jak Andrzej Adamek wiedział, że sezon to nie sprint, tylko maraton. Konsekwentnie pracował nad grą swojej drużyną.
Owoce przyszły zaskakująco szybko. Górnik wygrał dziewięć meczów z rzędu, szybko przebijając się na pierwsze miejsce w tabeli. Zespół cechowała żelazna defensywa, która była źródłem wszystkiego dobrego, co spotykało górników. Obrona to element, na który bardzo duży wpływ ma sztab trenerski.
W ataku, choć nie zdobywał wielu punktów, świetnie w roli generała parkietu i spiritus movens gry ofensywnej ekipy z Dolnego Śląska sprawdzał się Han. Pierwszą rundę Górnik zakończył więc na pierwszym miejscu ze świetnym bilansem 14-3. Rysą na bilansie wałbrzyszan były jedynie porażki z bezpośrednimi rywalami do awansu – Astorią Bydgoszcz czy Fulimpexem Starogard Gdański.
Ogólnie zespół funkcjonował jednak świetnie, a dodatkowo poszczególni zawodnicy zaliczyli spory progres jak np. Dawdo (fantastyczny na początku sezonu), Margiciok czy Góreńczyk. Ich rozwój to kolejny powód, by docenić ten sezon trenera Adamka.
Kryzys portorykański, ekspresowy Durski
Druga runda w wykonaniu Górnika również była niezła i zespół z Wałbrzycha długo okupował pierwsze miejsce w tabeli. Ale w marcu więcej niż o koszykówce w Wałbrzychu mówiło się o jednym z zawodników, czyli Francisie Hanie. Najpierw pojawiła się informacja, że Portorykańczyk z polskim paszportem podpisał obowiązujący od kwietnia kontrakt w rodzimej lidze. Mimo stanowczego dementi klubu, lampka ostrzegawcza się zapaliła.
Następnie po meczu z SKS doszło do scysji pomiędzy rozgrywającym a kibicami Górnika. Finalnie w dniu 25 marca Han został zawieszony w prawach zawodnika, a kilka tygodni później został z nim rozwiązany kontrakt. Solidny cios dla klubu walczącego o awans w kluczowym momencie sezonu. Szczególnie, że mowa tu o istotnym zawodniku drużyny, a całe zamieszanie rozegrało się po zamknięciu okna transferowego.
Dobrych trenerów poznaje się po tym jak potrafią zarządzać kryzysem. Andrzej Adamek w sposób ekspresowy musiał poukładać niektóre klocki na nowo. Zrobił to w sposób spektakularny. Odkurzył dla zespołu Damiana Durskiego, powierzając mu piekielnie ważną rolę w najważniejszych momentach sezonu. Ta decyzja w ostatecznym rozrachunku okazała się kluczowa.
Playoffowy buldożer – tylko jedna porażka
Faza playoff to partia szachów i główna scena dla trenera Górmika. Miał momenty szczęścia (pierwszy mecz z Kotwicą, co by było gdyby zakończył się po myśli gości?), ale też momenty absolutnej dominacji (trzeci mecz z SKS). Czy zawodnicy w tej fazie grali w jakiś sposób spektakularny? Absolutnie nie. Mieli jednak na ławce fachowca, który potrafił inspirować podopiecznych i doskonale ich przygotowywać pod kątem taktycznym.
Efekt? 9-1 w fazie play-off i uszczęśliwienie tysięcy wałbrzyszan. Bezapelacyjnie historia trenera Adamka w Górniku powinna trwać. Nawet, jeśli dopiero teraz, w Orlen Basket Lidze, zaczyną się szachy 3D.
Dzisiaj nie o tym jednak co czeka Górnika w sezonie 2024/25. Dziś jest czas świętowania dla całego Wałbrzycha – zasłużony!
P.S W swoim osobistym rankingu przedsezonowym Pekao I ligi miałem Górnika na 10. miejscu. Moja kompromitacja? Oczywiście! Ale też kolejny przykład, jak wiele z tej drużyny wycisnął Pan Trener Andrzej Adamek.
2 komentarze
Astoria powinna była iść drogą Górnika i zakontraktować przede wszystkim doświadczonego trenera a nie brać Szubargę i budować dream team. Szacunek dla władz Górnika, gratulacje dla coacha Adamka i powodzenia w PLK. Przedłużenie trenera na nowy sezon to podstawa.
Wielka szkoda dla ligi: pojawią się na trybunach, niestety, hordy chamskich „kibiców” Wałbrzycha i będą wyć i obrażąć z trybun. Do bydła z Ostrowa i Włocławka dołączy trzecie. Miejmy nadzieję na szybki spadek.