Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
Z szóstego meczu finału playoff 2024 w Szczecinie warto zapamiętać kilka rzeczy. Uwagę zwracała znakomita gra Jarosława Zyskowskiego, który przecież jeszcze na początku serii siedział na końcówce ławki rezerwowych – tym razem zdobył 21 punktów z zaledwie 11 rzutów. Skuteczność Paula Scruggsa, który po poprzednim meczu na 5/6 za 3, tym razem 5/6 za 3 dostarczył Treflowi już w pierwszej połowie. Skuteczne akcje po obu stronach boiska Andy’ego Van Vlieta, który nie spudłował żadnego z sześciu rzutów z gry w drodze do 18 punktów.
Ale, umówmy się – z szóstego meczu finału playoff 2024 w Szczecinie tak naprawdę zapamiętamy głównie TEN moment:
Będący efektem TEJ akcji, TEGO rzutu.
Jakub Schenk niemal dwa tygodnie musiał czekać na okazję do rewanżu po pierwszym meczu tegorocznego finału, w którym Andrzej Mazurczak w podobnym, wzorowanym na Stephenie Currym stylu „układał Trefl do snu”, po trafieniu trójki w końcówce spotkania.
Pamiętacie, jak chwaliliśmy Schenka przy stanie 1:3, po dwóch porażkach w Szczecinie, gdy w jego zespół chyba nikt już tak naprawdę nie wierzył. Dzisiaj możemy to jedynie powtórzyć wielkimi literami: TRZEBA DOCENIAĆ JAKUBA SCHENKA! 41 punktów, 10 asyst i 8 zbiórki w dwóch meczach, w których Trefl walczył o życie – to jest dorobek (byłego) reprezentanta Polski z meczów nr 5 i 6. Czapki z głów!
King był w czwartek wyraźnie słabszy od Trefla już w drugim kolejnym starciu, a taktyka Żana Tabaka polegająca na pozwalaniu Mazurczakowi na zdobywanie większej liczby punktów, przy jednoczesnym ograniczaniu jego kolegów z drużyny ewidentnie zaczyna procentować. Mazurczak nie pomylił się przy żadnej z prób za 2 punkty, trafił 2/4 za 3, zdobył 20 punktów i miał 5 zbiórek, ale jego zespół ewidentnie zagubił swoją tożsamość i nie funkcjonuje dobrze.
Kompletnie niewidoczny był w czwartek Darryl Woodson (0/5 z gry), sfrustrowany Tony Meier (4 pkt), a cały zespół Kinga złożył się tylko na 6/22 za 3. Dla porównania – Trefl niesamowite 17/26 (65,4 proc!).
– Słyszeliśmy, że szampany były tu gotowe do otworzenia, ale przenosimy imprezę do Sopotu – cieszył się chwilę po meczu Zyskowski. – Chcemy napisać nową historię polskiej koszykówki – dodawał, będąc świadomym, że jeszcze żadne drużyna w historii PLK nie wygrała finału, przegrywając w nim 1:3.
Trefl przed niedzielnym starciem w ERGO ARENIE na pewno nie będzie bez szans. Ba, biorąc pod uwagę wydarzenia z dwóch ostatnich meczów – to on będzie raczej faworytem meczu nr 7.
Mistrzowie Polski zostali niespodziewanie zagonieni do narożnika. Otrzymali dwa potężne ciosy i obecnie chwieją się na nogach. Mają niespełna 70 godzin na ustabilizowanie pozycji!
Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
3 komentarze
Czy ktoś skreślał Trefla i trenera Tabaka? Miało być easy jednak drużyna z Sopotu wraca w wielkim stylu. King z Andym i spółką wyglądali jako zespół niesamowicie pytanie czy udźwigną presję i czy maszyna w nie odpowiednim czasie się nie zacięła? Z pewnością będzie to widowisko i gra nerwów w decydującym starciu. Liczę, że przed TV zgromadzi się jeszcze wieksza oglądalność
Byłem na meczu nr 6. Myślę że szanse przesunęły się w stronę Trefla. Taktycznie King został dobrze rozpracowany.
Nadmienię tylko, że nie „baby”, lecz „babe”….
„Taktyczna” porażka Kinga w Sopocie może się zemścić, oj może….