Strona główna » Finał PLKnW: Wielki pościg Scyzorów

Finał PLKnW: Wielki pościg Scyzorów

0 komentarzy
Obiecywali emocje i nie zawiedli. Scyzory przez trzy kwarty przegrywały ze świetnie dysponowanymi Mustangami z Konina, by w ostatniej odsłonie odrobić dziewięć punktów straty i zwyciężyć 75:66. Rewanż w Koninie za dwa tygodnie.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Zainteresowanie rośnie

Przede wszystkim nawet na transmisji online słychać było wsparcie kibiców, i to nie tylko dopingujących miejscowe Scyzory, ale także grupę fanów, która dotarła do Suchedniowa z Wielkopolski. Sama relacja prowadzona na żywo na YouTube była solidnej jakości, a za mikrofonem jako komentator zasiadł związany z IKS 2017 Poznań Krzysztof Walenciak, który wiedzę o koszykówce na wózkach ma ogromną. W szczytowym momencie starcie oglądało około 60 osób, co na skalę PLKnW jest sporą liczbą.

W bój ospale

Ruszyli powoli, każdy rozpoznawał kosze, sprawdzał dyspozycje rywala. Na przerwę Scyzory schodziły z jednopunktowym prowadzeniem 32:31, po pięknym rzucie za trzy Krystiana Sobieraja. 

Trzecia odsłona to popis Mustanga. Dominik Mosler, grający trener Konina, wyglądał jakby miał w wózku zamontowany dodatkowy napęd. Prędkością i siłą przewyższał przeciwników, raz za razem przedostają się pod obręcz, w tym za pomocą sugestywnie wykonanej „pompki”. Świetnie do podań o Moslera wychodził również reprezentant kraju, Kamil Kornacki, który zawsze znajdował się tam, gdzie powinien.  

Pod koniec kwarty Filip Moćko trafił zza łuku, ale od razu tym samym odpowiedział gracz Konina i mieliśmy już 9 punktów przewagi gości.   

35<5

W czwartą kwartę Scyzory wjechały maksymalnie skoncentrowane, niwelując w kilkanaście sekund stratę do pięciu oczek. Doszło też do spięcia pomiędzy Dominikiem Moslerem a Gładyszem i Szymonem Moćko. Po zbiórce wysokiego Scyzorów, Mosler próbował wybić mu piłkę z rąk, ten jednak uniósł łokcie, uderzając grającego trenera rywali w twarz. Do ożywionej rozmowy dołączył się młodszy z braci Moćko i mieliśmy gotowy scenariusz dramatu, zwieńczony dwoma faulami technicznymi. 

„W czwartej kwarcie zadziałała cała otoczka meczu i jego wysoka ranga. Trochę żałuję, że wdałem się w pyskówki, ale taki już jest sport.” – komentuje na spokojnie Szymon Moćko

Co właściwie się stało, że znakomite tego wieczoru Mustangi oddały prowadzenie w czwartej kwarcie? 

„Na ten moment, naprawdę nie wiem co się stało” – napisali niezależnie od siebie Kornacki i Mosler, jako potencjalne przyczyny wskazując brak sił, wynikający z presowania i wysokiej obrony, sprzeczkę z rywalami czy przedwczesne oczekiwanie na zwycięstwo. 

Szymon Gładysz uważa, że sukces jego zespołowi przyniosła zmiana defensywy z pressingu na wysoką linię, co całkowicie zatrzymało atak rywala. Krystian Sobieraj dodaje:

„Był to mecz, w którym cały czas trzeba było mieć ręce na kołach. Udało nam się odzyskać nasz rytm, uszczelnić obronę i podnieść skuteczność.”

Wszystko jasne 27 maja

22:8 wygrały ostatnią kwartę Scyzory Kielce, ale jak mówi ich trener, Filip Moćko:

„Wynik nie oddaje nic z tego meczu, wygrać mógł dziś każdy, akurat nam udało się utrzymać nerwy na wodzy. Był to trudny pojedynek, Mustangi poprzeczkę zawiesiły naprawdę wysoko. Mieliśmy dużo zmian prowadzenia, emocje do końca, mogło to podobać się licznym kibicom, którym dziękujemy za stworzenie niesamowitej atmosfery.”

Dominik Mosler zapowiada, że w rewanżu zamierza powalczyć o złote medale:

„Dziewięć punktów to nie tak wiele, sport jest nieobliczalny. W Kielcach prowadziliśmy przez większość meczu, szkoda prostych pozycji przestrzelonych spod samej obręczy. Widzę dużą szansę na odrobienie strat na naszym parkiecie.”

„Zrobimy wszystko, by to osiągnąć” – zapewnia mnie Kamil Kornacki. Problem w tym, że Scyzory już poczuły krew:

„Jestem nastawiony wyłącznie pozytywnie. Cała drużyna nie może się już doczekać, szkoda, że mecz dopiero za dwa tygodnie!” – kończy wiadomość Szymon Gładysz

Pięknie mecz opisuje Krzysztof Walenciak, który by usiąść na stanowisku komentatora, przejechał dziś łącznie 780 kilometrów:

„Wiele lat obserwowałem potyczki tych drużyn, najpierw jako zawodnik, później widz. Ten mecz był z nich wszystkich najbardziej wyrównany i emocjonujący. W Koninie spodziewam się tłumów na trybunach.”

Kwarta po kwarcie:

(16:17, 16:14, 21:27, 22:8)

Ostatni mecz Finałów: 27 maja, Konin. 

Dziś oglądałem na żywo Albę w Mercedes Benz Arena, przed telewizorem Anwil przedłużający serię z Kingiem i teraz kątem oka zerkam na Boston z 76’ers. I wiecie co? Najciekawsze były Scyzory i Mustang. A kto nie widział, ten trąba.  

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet