BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!
Michał Tomasik: Jakie myśli przebiegały przez twoją głowę w ostatnich sekundach meczu w Szczecinie, gdy czterokrotnie stawałeś na linii rzutów wolnych?
Kacper Borowski: Prawdę powiedziawszy – wiele ich nie było. Byłem na parkiecie już od kilku minut, więc złapałem rytm gry, automatyzm. Starałem się grać tak jak zwykle – szarpać i bić się o piłki. Robić swoje, nie zastanawiając się specjalnie nad tym kto i co mnie otacza. Przecież koszykówka to prosta, instynktowna gra.
Kilkanaście sekund do końca półfinału playoff, prowadzicie jednym punktem, a ty idziesz na linię rzutów wolnych – nie chce się wierzyć, że w trakcie ich wykonywania nie dopadła cię żadna dodatkowa refleksja w tak istotnym momencie.
Do dobra, po pierwszym z dwóch trafionych rzutów wolnych, gdy piłka akurat wpadła do kosza, pojawił mi się mały mętlik w głowie. Bo choć trafiłem, to miałem wrażenie, że rzuciłem zbyt mocno. W związku z tym za drugim razem zrobiłem to lżej. To nie był dobry pomysł, piłkę zatrzymała przednia część obręczy. Ale to był mój jedyny moment zawahania.
W końcówce wasz trener zaufał ci do tego stopnia, że to ty byłeś jedynym Polakiem na parkiecie. Można powiedzieć, że poniekąd w ostatnich kilku minutach postawił na ciebie kosztem jednego z liderów waszej drużyny Phila Fayne’a. Byłeś tym zaskoczony?
Tym akurat nie, bo nie myślałem o tym w taki sposób. Lekko zaskoczony byłem tylko w momencie, gdy trener posłał mnie na boisko w połowie czwartej kwarty, wcześniej właściwie solidnie mnie zamrażając podczas drugiej połowy na ławce. Gdy już jednak pojawiłem się na boisku to – aż do tych ostatnich wolnych – jakieś szczególnie myśli nie przebiegały przez moją głowę.
A po meczu? Jak szybko zrozumiałeś, że to mógł być najważniejszy moment twojej kariery?
Szybko. Mam bardzo krótką pamięć – zazwyczaj zapominam mecze w momencie wejścia pod prysznic. Ale tym razem wciąż o nim pamiętałem, już nawet wychodząc spod prysznica. Wówczas doszło do mnie, że tym razem będzie nieco inaczej. Taki moment, w tak ważnym meczu, w tak ważnym momencie sezonu – to jest coś! Zapamiętam tę chwile na dłużej. Zdobywałem wicemistrzostwo Polski ze Startem Lublin, ale to był pandemiczny sezon, a rozgrywki przerwano. Tamten medal nie jest pełnowartościowy, choć wtedy też mieliśmy naprawdę fajny zespół. który był pewny siebie. Z Kingiem chcę zagrać w prawdziwym finale.
Jak bardzo pewni swego jesteście po sobotniej wygranej? Jak długo potrwa seria ze Stalą?
Co tu dużo ukrywać: chcemy, żeby zakończyła się jak najszybciej, najlepiej po trzech meczach. Bo i po co się męczyć, skoro można załatwić sprawę szybciej? Droga do tego daleka, ale czujemy się lepsi od naszych rywali. W końcu w sobotę nie spisaliśmy się szczególnie dobrze, a i tak wygraliśmy. Wiemy, że jeśli zagramy tak, jak nas na to stać, powinniśmy ten półfinał wygrać.
Prawdę powiedziawszy – przez większość wczorajszego meczu nie sprawialiście wrażenia drużyny lepszej.
Bo nie graliśmy tak, jak lubimy. Byliśmy zbyt wolni, jacyś tacy ospali. Siłą naszej drużyny jest szybka gra. Wiemy o tym my, wiedzą o tym także już wszyscy nasi ligowi rywale, ale gdy tylko gramy tak jak nas na to stać – właściwie nikt nie jest w stanie nas zatrzymać. Na nadzielę mamy zaplanowaną odprawę wideo z naszym trenerem. Na pewno już przeanalizował błędy, które popełnialiśmy w sobotę. Pozostanie nam tylko wyciągnąć z nich wnioski i wygrać w poniedziałek po raz drugi.
Cytat dnia
Fakt, że nie graliśmy przez osiem dni, a także nie mogliśmy trenować na tej hali przed meczem mógł mieć wpływ na to, że trafiliśmy tylko cztery rzuty za 3, a to nasz najsłabszy wynik w tym sezonie.
Trener Stali Andrzej Urban po meczu nr 1 w szczecinie
Stefan – Karol 3:11
Passa zwycięstwa Karola trwa i jej końca nie widać. Wczoraj znów zgarnął dwa punkty – bo zgodnie z jego przewidywaniami King wygrał mecz nr 1, a jego podkoszowi zawodnicy zatrzymali Damian Kuliga zdecydowanie poniżej wyznaczonej przez nas granicy 9,5 zbiórek (7).
Pytania na dziś:
– kto wygra drugi mecz Śląsk – Legia?
– w pierwszym meczu Kyle Vinales trafił tylko dwa rzuty z gry – czy dzisiaj trafi mniej czy więcej niż 5,5?
Piotr Karolak: znów wygra Śląsk, ale Vinalesa aż tak dobrze jak w pierwszym meczu nie powstrzyma – lider Legii trafi co najmniej sześć razy
Marcin Stefański: wygra Legia, która do tego wcale nie będzie potrzebowała ofensywnych popisów Vinalesa
Popiołek prawdę ci powie
Liczba dnia – 0
Tyle serii playoff wygrał podczas swojej kariery ze Śląskiem Wrocław trener Legii Wojciech Kamiński.
BETCRIS PROPONUJE TRZY FREEBETY ZA TRZY KUPONY – SPRAWDŹ JUŻ TERAZ!