Najsłynniejszy dobrodziej polskiej koszykówki, Jarosław Stawiarski, najpierw minister, a obecnie marszałek województwa lubelskiego, nie od dziś jest wyznawcą zasady „sky is the limit” i wie, że nie można się zatrzymywać.
Po zasponsorowaniu wszystkich większych koszykarskich wydarzeń koszykarskich w kraju, od Lublina po Wałbrzych, bardzo zamożny region z Polski wschodniej postanowił ruszyć w Europę – Lubelskie zostało właśnie sponsorem Ligi Mistrzów FIBA podczas, bagatela, minimum 190 meczów BCL.
Oczywiście, województwo lubelskie to nie tylko nieograniczone zasoby finansowe, ale również szerokie horyzonty. Jesteśmy przekonani, że minister marszałek Stawiarski ma już świadomość, że następna wielka impreza koszykarska to mistrzostwa świata, które w 2023 roku odbędą się w Japonii, Indonezji i na Filipinach. Logo Lubelskiego w Dżakarcie czy Manili z pewnością prezentować się będzie okazale i jak magnes przyciągać inwestorów. A co, nas nie stać?
Spółdzielnia Zenum
Mieliśmy ostatnio sporo pozycji filmowych, lepiej lub gorzej oddających klimat z poprzednich dekad. Serial „Rojst” świetnie pokazał lata osiemdziesiąte, „Gierek” przypominał dekadę lat 70. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak z kolei fotograf Piotr Kucza, na zaledwie kilku obrazkach, perfekcyjnie oddał klimat partyjnych posiedzeń z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Działacze z epoki, atmosfera jedności na plenum, wieniec z biało – czerwonymi goździkami na stole prezydialnym, ponad 97% głosów na jedynego przywódcę. Brakuje może na obrazkach dymu papierosów, paprotki i herbaty w szklance, ale i tak świetna robota reporterska!
Przekleństwo ostatniej minuty
Zanim przy bilansie 3-8 w ubiegłym sezonie przedwcześnie podziękowano mu za pracę w Radomiu, Marek Popiołek przegrywał mecze średnio różnicą zaledwie 6.5 punktu, z czego aż 4 z nich skończyły się różnicą 3 punktów, czyli jednego posiadania. Nowy sezon w Bydgoszczy? Jego Astoria zaczęła od porażki 4 punktami po dogrywce w Lublinie oraz przegranej 1 punktem w Stargardzie.
No nie idą końcówki trenerowi Popiołkowi, to fakt bezsporny. „Trener dobry, tylko wyników nie ma” – mawiał w takich sytuacjach legendarny Kazimierz Górski. Ktoś (Stinger?) przekonywał mnie kiedyś do nader oryginalnej tezy, że poza sporadycznymi przypadkami, dobrymi trenerami nie zostają wysocy koszykarze. Ja dla odmiany, po wieloletnich obserwacjach, mam inną, też zupełnie nienaukową, teorię. Bardzo rzadko sukces trenerski odnoszą sympatyczni ludzie.
Ile waży pół sekundy?
A propos końcówek trenera Popiołka. „Nie jesteśmy NBA” więc nie mamy niestety technicznej możliwości przesądzić, czy faktycznie Jordan Mathews zmieścił się z rzutem w czasie. Mamy też świadomość istnienia naturalnego błędu, czasu reakcji osoby obsługującej aparaturę. Musimy więc wierzyć sędziemu Michałowi Procowi na słowo i zaufać jego wyczuciu.
.
Ja na swoje wyczucie napiszę tylko, że przy pełnym złożeniu się do rzutu jak u Mathewsa oraz jego dodatkowym, lekkim wyskoku w bok, piłka po prostu musiała spoczywać w rękach strzelca dłużej niż 0.5 sekundy.
W transmisjach stabilizacja
Pisanie o kolejnych wpadkach Polsatu staje się już nużące i powtarzalne jak same wpadki Polsatu. Tym razem burzę wśród kibiców wywołała jakość transmisji z hitu Legia vs. Śląsk. Nikogo nie zdziwi niestety, jeśli w następnych tygodniach i miesiącach wydarzą się kolejne klopsy.
Czy po ostatnich kilku latach wyobrażacie sobie bowiem, że stacje Polsatu regularnie mogą dostarczać obraz w jakości HD, a dźwięk w jakości akceptowalnej? Że zaczną wkładać wysiłek w promocję transmisji koszykarskich, przyłożą się do oprawy i realizacji częściej niż w Pucharze Polski i finale PLK raz na pół roku? Że przygotują nowoczesną czołówkę, urozmaicą zestaw komentatorów, wraz z nowym sezonem pozytywnie czymkolwiek widza zaskoczą?
Czy wierzycie, że Polsat w temacie koszykówki pewnego dnia jeszcze zacznie się starać? Ja też nie wierzę.
2 komentarze
’perfekcyjnie oddał partyjnych posiedzeń z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.’
o chodzi w tym zdaniu to pewnie tylko autor wie…
Co do rzutu Mathewsa – na pewno nie dało się tego zrobić w 0,5 sek. Ale w 1,2 sek już jak najbardziej. Właśnie tyle czasu powinno pozostać spójni na ostatnią akcje. Powtórki pokazują, że sędzia sygnalizował faul, kiedy zegar wskazuje wartość 1,2. Nie wiedzieć dlaczego sędziowie nie dokonali korekty zegara.