Szymon Woźnik: Czy tkwi jeszcze w Pana głowie poprzedni sezon i te nieudane play-offy?
Michał Baran (dyrektor sportowy Miasta Szkła Krosno): Na pewno! Niezależnie od tego, jaką pełnię funkcję, jestem ambitnym człowiekiem. To boli. Bólu nie załagodził fakt, że przegrałem z przyjacielem – Tomkiem Jagiełką (śmiech). Cieszę się z jego sukcesu, ale boli nadal. Na szczęście na kaca najlepsza jest praca. My w Krośnie mamy na tyle doświadczenia, że po solidnym przeanalizowaniu tego co się wydarzyło, przystąpiliśmy do pracy nad nowym sezonem. Każdy z nas popełnił jakiś błąd, ale myślę, że skład był bardzo dobrze zbudowany, a mieliśmy 6.-7. budżet w lidze. Był to zespół kompletny, co pokazała runda zasadnicza, więc nasza praca została wykonana. Sport jednak to nie tylko to, co się dzieje na boisku, to też kwestia szczęścia, którego nam zabrakło. Kontuzje Maksa Zagórskiego oraz Michała Jankowskiego były dla nas ogromnym ciosem. Dodatkowo na naszych barkach była duża presja związana z miejscem w tabeli ligowej. Tej presji nie uniósł w pełni nasz lider – Myles Rasnick. Jest młodym zawodnikiem, więc to mogło się wydarzyć.
Jakie wnioski zostały wyciągnięte z poprzedniego sezonu?
Przeprowadziliśmy dogłębną analizę sportową serii z GKS Tychy. Brakowało nam zawodnika rozciągającego grę na pozycji numer 4 ze względu na kontuzje Maksa. GKS odpuszczał na obwodzie Szymona Sobiecha, więc tak naprawdę na pick&rollu nasi zawodnicy mierzyli się nie tylko ze swoimi obrońcami, ale też z jednym dodatkowym zawodnikiem, który odpuszczał Szymka. To bardzo zagęściło trumnę i uniemożliwiło nam funkcjonowanie na normalnym poziomie w ataku. Przeprowadziłem rozmowę z trenerem, powiedziałem mu, co mi się nie podobało i zaobserwowałem pozytywną reakcję trenera na moje słowa. Trener Valeiko ma świadomość nad czym powinien pracować m.in. nad sferą mentalną, ponieważ jego impulsywność na ławce i nerwy zespołowi nie pomagały. Trener jako pierwszy powinien umieć nad nimi panować. Następnie zadzwoniliśmy do zawodników, z którymi chcieliśmy przedłużyć kontrakt i w zasadzie wszyscy stwierdzili, że mimo niepowodzenia w playoff, trener Valeiko jest najlepszym trenerem z jakim współpracowali w karierze. Trzeba natomiast pamiętać, że Michał Jankowski, czy Przemysław Wrona grali na najwyższym poziomie w Polsce. To był dla mnie jasny sygnał, że trener Valeiko musi zostać. Odnośnie wniosków, co do budowy składu, to też wiedzieliśmy że był problem z backupem na pozycji 5. Dlatego dosyć szybko zakontraktowaliśmy Bartka Chodukiewicza.
Czyli była chwila zawahania przy podpisaniu nowej umowy z trenerem Valeiko ze względu na końcówkę poprzedniego sezonu?
Przy niezrealizowaniu celu, oczywiście są takie myśli i tak naprawdę większość trenerów w takiej sytuacji traci pracę. My musieliśmy usiąść i przeanalizować, czy jesteśmy w stanie zakontraktować lepszego szkoleniowca od Edmundsa w naszych realiach finansowych. Osobiście bardzo cenię warsztat trenera Valeiko i uważam, że jego kunszt jest na poziomie PLK. Przychodzi jednak moment, że jest cel, który nie został zrealizowany i automatycznie często winny jest trener. Natomiast racjonalizm, doświadczenie i chęć postawienia na kontynuację spowodował, że chcieliśmy zostawić Edmundsa w Krośnie. Jesteśmy przekonani co do jego wartości.
W skali od 1-10 jak Pan ocenia pracę wykonaną latem odnośnie budowy składu?
Nie patrząc na wysokość naszego budżetu, powiedziałbym – mocne 7. Jednak patrząc na to jak niewielki budżet wydaliśmy na pensje zawodników, to jest 11/10.
Zatem – jakim budżetem dysponuje przed kolejnym sezonem Miasto Szkła Krosno?
Nie będę operował liczbami, ale mamy budżet 5.-7. w lidze. Wiem, jakie są stawki, trochę siedzę w tym biznesie. Mogę powiedzieć jedynie, że mamy trzy razy mniejszy budżet od Enei Abramczyk Astorii Bydgoszcz.
Patrząc na wasz skład, mam takie odczucie, że była nieco inna koncepcja na młodzieżowców w tym składzie. Zgadza się?
Tak, zgadza się. Koncepcja była całkowicie inna. W ciemno chcieliśmy przedłużyć Huberta Łałaka, ale naszym wiodącym zawodnikiem młodzieżowym miał być zawodnik na pozycji PF. Na naszej liście mieliśmy Filipa Siewruka, Maxa Egnera i Nikodema Czoskę. Z Nikodemem de facto mieliśmy podpisany kontrakt, ale dzień wcześniej zanim wszedł w życie, odezwał się do niego zespół ze Słupska, a mieliśmy taki zapis, że do konkretnego dnia kontrakt z Nikodemem może nie wejść w życie, jeśli podpisze kontrakt z drużyną z PLK. Tak się, niestety dla nas, stało.
Prawdopodobnie waszym podstawowym młodzieżowcem będzie Hubert Łałak na pozycji rozgrywającego. Duże wyzwanie przed nim na newralgicznej pozycji w lidze. Sprosta mu?
Myślę, że tak. Uważam, że będzie jednym z wyróżniających się młodzieżowców w Pekao 1 lidze. Hubert przy trenerze Valeiko rośnie systematycznie sportowo, wie czego trener od niego oczekuje. Robi postępy. Nasz rozgrywający ma bardzo dobrą głowę do koszykówki, choć są momenty, gdzie go delikatnie jeszcze ponosi młodzieńcza fantazja. Natomiast nie można zapominać też o Janku Góreńczyku i Bartku Chodukiewiczu.
W tamtym roku, po pana pobycie na campach w USA, klubowi udało się podpisać Mylesa Rasnicka. W tym roku został zakontraktowany Tre Jackson. Jaki to jest zawodnik?
W pierwszym dniu po przylocie do USA udaliśmy się na camp, na który wcześniej nie planowaliśmy pójść, wiedząc, że tam będą grali zawodnicy z nie naszego pułapu finansowego i zakontraktowanie któregoś z nich graniczy z cudem. Dużo było w tym przypadku, że poszliśmy tam, gdyż nie mieliśmy akurat tego dnia wiele czasu wolnego. Na tym campie grali m.in. Raymond Cowels, Robert Johnson czy Zac Cuthbertson, których nie trzeba przedstawiać kibicom z PLK. Ze względu na to, że amerykańscy partnerzy mojego byłego agenta Grzegorza Piekoszowskiego byli poinformowani, że się tam pojawię, zostałem miło przyjęty i przedstawiono mi ofertę dwóch graczy z tego campu, którzy biorą pod uwagę przyjazd do Polski. Reszta takiego scenariusza nie brała pod uwagę. Tre bardzo dobrze kontrolował tempo i świetnie organizował grę zespołu na campie, a w obronie był nieustępliwy i silny. Po meczach rozmawialiśmy i wstępnie dogadaliśmy się co do współpracy. Wieczorem wysłaliśmy draft umowy do Tre i jego przedstawicieli, którzy w odpowiedzi zapytali czy gramy w najwyższej lidze w Polsce. Byłem zdziwiony, gdyż podczas rozmów na campie o tym wspominaliśmy. Gdy powiedzieliśmy o tym, że gramy w 1 lidze, rozmowy z Jacksonem zostały przerwane przez drugą stronę na osiem dni. Po tym czasie odezwał się do nas, że jednak bierze pod uwagę nasza ofertę, ale też ma inne m.in. z Belgii i potrzebuje czasu do namysłu. Razem z trenerem Valeiko byliśmy zdecydowani na Tre i postanowiliśmy na niego poczekać, bo uważaliśmy, że będzie wartością dodaną dla naszego zespołu. Po zakończeniu Summer League dostaliśmy podpisany przez Jacksona kontrakt. Natomiast też nie jest tak, że wrócilibyśmy z Las Vegas z niczym, bo mieliśmy kilka opcji, gdyby Tre się nie zdecydował ostatecznie na spędzenie sezonu w Krośnie.
Jest Pan zdziwiony, że udało się go podpisać w 1 lidze. Patrząc tylko na CV tego gracza – ja jestem zdziwiony.
Jestem zdziwiony – to fakt. W pierwszej lidze nie ma za dużo takich zawodników po I Dywizji NCAA, a dodatkowo, gdzie w ich CV są bardzo mocne uczelnie, jaką jest Iowa State, w barwach której grał Jackson.
Czy podpisanie umowy z tym graczem to spory wysiłek finansowy dla klubowej kasy. To najdroższy obcokrajowiec w historii gry Miasta Szkła w 1 lidze?
Mieliśmy założony maksymalny budżet na obcokrajowca w tym roku i podpisując umowę z Tre, wykorzystaliśmy go. Natomiast nie jest to zawodnik, który zarabia diametralnie więcej od Mylesa Rasnicka z zeszłego sezonu. Są to podobne kwoty.
Jak wyglądają finanse klubu? Czy po tak udanym poprzednim sezonie w rundzie zasadniczej pojawiło się zainteresowanie nowych sponsorów? Czy udało się zwiększyć budżet klubu. A jeśli tak to – o ile?
Budżet jest bardzo stabilny i klub jest od kilku lat pozostaje w pełni wypłacalny. To dla nas najważniejsze. Pojawiają się sponsorzy – oczywiście. Ale też warto zaznaczyć, że nie jesteśmy na finiszu rozmów z wszystkimi potencjalnymi sponsorami, a już aktualnie mamy zabezpieczony budżet o równowartości tego z poprzedniego sezonu. Dlatego myślę, że ostateczny może być trochę większy. Zostawiamy sobie także furtkę finansową na ewentualne zmiany na grudzień -styczeń. Podkreślam jednak, że ewentualne wzmocnienia będą tylko wtedy, jeśli będzie o co grać, bo jeśli będziemy się plątać w środku tabeli i uznamy, że nie ma takiej potrzeby, aby wzmocnić zespół, to taki zawodnik nie przyjdzie. Podobna sytuacja miała miejsce w grudniu zeszłego roku, ale na rynku nie było zawodnika, który byłby dla nas wartością dodaną i nikt do nas nie przyszedł.
Jaki cel zostanie postawiony przed drużyną przed nowym sezonem?
Nie chcemy się wzorować na tamtym sezonie, gdy głośno mówiliśmy o awansie do PLK. Nie stawiamy przed zespołem celu, który muszą zrealizować. Oczywiście sezonu bez playoff nikt sobie w Krośnie nie wyobraża, natomiast skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Bardzo bym chciał jednak, żebyśmy byli rozstawieni w pierwszej rundzie playoff.
Jak Pan widzi układ sił w Pekao 1 lidze w nowym sezonie? Kto powalczy o awans?
Liga będzie w nowym sezonie dużo mocniejsza. Beniaminkowie to są marki z niezłymi budżetami. Te kluby zaburzyły nieco rynek zawodników, ponieważ wszyscy beniaminkowie sięgnęli po 2-3 bardzo dobrze opłacanych koszykarzy. Pierwsze cztery drużyny, które widzę na koniec sezonu zasadniczego, to Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz, Muszynianka Sokół Łańcut, SKS Fulimpex Starogard Gdański oraz Miasto Szkła Krosno. Kolejność? Zupełnie przypadkowa.
2 komentarze
Następny się chwali, że nie potrafił zdobyć pieniędzy na drużynę
Gość co roku się przechwala że jedyny jeździe na camp do USA itd utd itd eh