Strona główna » DJ Funderburk: Dobra głowa to dobra gra, a dobra gra to dobry pieniądz!
PLK

DJ Funderburk: Dobra głowa to dobra gra, a dobra gra to dobry pieniądz!

6 komentarzy
– Zwycięstwo z Treflem w Sopocie też miało duży wpływ na charakter naszej drużyny, ale najbardziej zespoiły nas trzy grudniowe porażki z rzędu. Kryzys? To był bardziej taki alarm, że jeszcze dużo pracy musimy włożyć w to, by osiągnąć najwyższe cele – mówi w rozmowie z Aleksandrą Samborską DJ Funderburk, opowiadając też o tym jak z kibicami Anwilu w roli komentatora oglądał półfinałowe starcie z Zastalem Zielona Góra sprzed lat.

Aleksandra Samborska: Za chwilę półmetek sezonu zasadniczego, czy Anwil lekki kryzys ma już za sobą?

DJ Funderburk: Nie wiem czy tych kilka przegranych meczów nazywałbym kryzysem, porażki to przecież też element gry. Ciągle jesteśmy liderami w tabeli, wnioski zostały wyciągnięte. Jedziemy na kolejny mecz do Dąbrowy skoncentrowani i gotowi, by cały czas pokazywać coraz lepszą koszykówkę. 

Jeżeli jako kryzys rozumiemy kwestie zdrowotne – urazy też są częścią sportu, ale gdy jeden zawodnik dochodzi do formy, to drugi musi wrzucić wyższy bieg. I tak to u nas działa. 

Zatem nie kryzys, a lekka zadyszka, akurat w okresie bożonarodzeniowym była widoczna. Przywykłeś już do spędzania świąt poza Stanami? Różnice między codziennością w USA a Europą są kolosalne…  

W każdym długim sezonie są momenty, kiedy bardziej lub mniej doskwierają mi różne tęsknoty, ale to już mój czwarty rok w Europie. W trudniejszych chwilach skupiam się na rzeczach, które mogę kontrolować. 

W przeszłości miałem takie okresy, że żyłem tym, co się działo w Stanach i nie wpływało to dobrze na moją codzienną pracę. Mentalnie byłem gdzie indziej, przez co moja gra nie wyglądała tak, jak sobie zakładałem. Dobrze przygotowana głowa w koszykówce przekłada się na dobre mecze, a te na dobry pieniądz, więc każdy kolejny sezon przeżywam bardziej koncentrując się na tym, co jest tu i teraz. 

Sezonów wyjazdowych masz za sobą już naprawdę sporo, gdyż pierwszy zaliczyłeś już w… liceum! Skąd pomysł na przeprowadzkę do Virginii do wojskowej szkoły z internatem?

Z rodzicami i najbliższymi przyjaciółmi uznaliśmy, że to będzie krok we właściwym kierunku, jeśli w przyszłości faktycznie mam grać w basket. Hargrave Military Academy, abstrahując od tego, że to szkoła wojskowa, bazująca na twardych zasadach, miała właściwą koszykarską renomę, która mi umożliwiła ten lepszy start. Mogłem pokazać się szerszej publiczności na najwyższym licealnym poziomie, a potem zacząłem studia na Uniwersytecie Stanowym w Ohio. 

Skończyłeś je w Karolinie Północnej z przystankiem na junior college na Florydzie. Jaki był cel tego roku poza NCAA?

Ówczesne wymagania akademickie wykluczały zawodników z możliwości gry po zmianie uczelni, a ja pauzować po prostu nie chciałem. Znalazłem junior college, to oczywiście nie mógł być poziom NCAA, natomiast z perspektywy czasu uważam, że tamten angaż był strzałem w dziesiątkę. Bardzo spokorniałem, koszykarsko zgłodniałem, sportową zajawkę odnalazłem na now.Grałem z gośćmi, którzy dziś mają piękne kariery – Chris Durate jest aktualnie w Chicago Bulls, a Andrés Feliz w Realu Madryt. W rankingu tego typu szkół byliśmy topową placówką w kraju.

Ohio, Virginia, Floryda, Północna Karolina… Gdzie z tych wszystkich miejsc czułeś, albo wciąż czujesz się będąc w USA najlepiej?

To trudne pytanie! Cleveland w Ohio to moje korzenie i mój dom, ale mam też swoje dwa ulubione kierunki, takie home away from home – to Raleigh w Północnej Karolinie i Los Angeles. To ostatnie miasto ma w moim serduchu specjalne miejsce. 

Skoro chłopak z Cleveland wspomina LA, nie sposób nie zapytać o najsłynniejszego gościa wywodzącego z twojego rodzinnego stanu. Czy LeBron sięgnie po kolejny pierścień?

To by było piękne uhonorowanie kariery zawodnika, którego podziwiamy już od ponad 20 lat. Lakersi mają w tym sezonie pakę, która powinna liczyć się w walce o tytuł. Myślę, że to się może zdarzyć! Dorastając wszyscy inspirowaliśmy się LeBronem i trochę tych zawodników z Ohio koszykówka ma. Ohio zawsze słynęło z tego, że potrafi szkolić koszykarzy. Luke Kennard prześcignął LeBrona w zestawieniu najlepszych rzucających uczniów szkół średnich wszech czasów, jest też Carlik Jones, który teraz występuje w euroligowym Partizanie Belgrad. David Lighty też jest od nas i też jest przecież od lat w Eurolidze.  

No i Funderburk w Anwilu, który za grudniowe poczynania na parkiecie został doceniony przez wymagających kibiców z Włocławka tytułem MVP miesiąca. Co powoduje, że wśród Rottweilerów w ataku gra ci się tak lekko?

Myślę, że na to się składają trzy kwestie – trener, który wierzy we mnie i moje boiskowe poczynania, koledzy, którzy na boisku wspierają to, co chcę dawać drużynie oraz fakt, że mam coraz więcej doświadczenia w kwestii europejskiego grania na wysokim poziomie. 

Na podstawie dotychczasowych sezonów w Europie wiem jedno: bez trenera, który pozwoli ci grać w twoją koszykówkę nie utrzymasz pewności siebie tak potrzebnej do punktowania. Musisz się dogadywać z trenerem. Musicie razem czuć twoje mocne strony. Jeśli grasz u trenera, którego system nie uwypukla twoich atutów, może być naprawdę ciężko. Nasz trener wychodzi z założenia, że jeśli przykładamy się w jego obronie, to w ataku dostajemy nasze granie. 

Muszę uznać zasługi chłopaków, z którymi naprawdę się czujemy i docieramy. Nawzajem uwypuklamy swoje przewagi.

DJ Funderburk / Fot. Andrzej Romański / plk.pl

Ty więcej przewag tworzysz jako silny skrzydłowy czy jako center? Kim się tak naprawdę czujesz?

2-3 lat temu powiedziałbym ci jeszcze, że czuje się trójką. A dzisiaj? Czuję się koszykarzem. Mogę być jedynką, dwójką, piątką. Dwunastką i piętnastką też, jeśli zajdzie taka potrzeba (śmiech). Jeśli chcesz być naprawdę świetnym koszykarzem, to odchodzisz od tego nazewnictwa i podziałów. Musisz rozwijać się w każdym aspekcie, który kiedyś przypisany był konkretnie danej pozycji. Czuję koszykówkę na każdej pozycji i na każdej chcę się rozwijać. 

A obrońcy? Swój luz w ataku łatwiej łapiesz, kiedy masz na sobie centra starej daty, czy też gościa tak mobilnego jak ty sam?

Wszystko zależy od tego, jaki plan sobie sam nakreślę w głowie. Możesz mnie przekazywać, może mnie bronić rozgrywający, ale ostatecznie to ja swoją grą w ataku narzucam warunki obrońcy. Jeśli to będzie wolniejszy środkowy, wykorzystam swoją szybkość. A jeśli to będzie to zawodnik podobny do mnie, odpalę moje boiskowe IQ i będę kombinował, jak go zaskoczyć. 

Zaskoczyłeś na pewno mistrzów Polski z Sopotu podczas listopadowego meczu w ERGO ARENIE. Tamto wielkie zwycięstwo było dotychczas najważniejszym elementem budowania tożsamości Anwilu Włocławek sezonu 2024/2025?

Myślę, że dotychczas najbardziej zespoliły nas ze sobą te trzy grudniowe porażki z rzędu. Pytałaś o kryzys. To był bardziej taki alarm, że jeszcze dużo pracy musimy włożyć w to, żeby osiągnąć najwyższe cele. 

Zwycięstwo w Sopocie na pewno też miało jednak duży wpływ na charakter i mental drużyny. Pokazało kim możemy być i na co nas stać, nawet jeśli nie jesteśmy w pełni sił zdrowotnych. 

Tożsamość Anwilu to oczywiście również kibice. Ci z Włocławka są najbardziej wymagającą publiką, przed jaką przyszło ci grać w Europie? Presja jest duża?

Są zdecydowanie najgłośniejsi i najlepiej skoordynowani jako grupa. Wymagają od nas, żebyśmy byli tak dobrzy, jak to tylko możliwe, co idealnie komponuje się z naszymi wymaganiami względem siebie. 

Czy presja jest duża? Kiedy wchodzę na parkiet to wygłuszam wszystkie myśli, nie czuję nerwów, stresu. Czuję tylko boisko, myślę sytuacjami meczowymi. Jak przestrzelę jeden rzut, to trafię kolejny. Jak ktoś mnie zatrzyma w obronie to się odegram, a następnie zatrzymam jego. Tak traktuję grę w Anwilu. To mój sposób na radzenie sobie z ewentualną presją. 

A sposób na udany stream? Słyszałam, że debiut na Twitchu masz już za sobą…

Tak! Zacząłem streamować, ale przyznam szczerze, że chciałbym być w tym bardziej konsekwentny. Choć może niekoniecznie teraz, kiedy moją pracą jest koszykówka i po treningach czuję potrzebę regeneracji, a nie tworzenia. 

Docelowo chciałbym stworzyć harmonogram streamów i dołączyć do programu Twitch Affiliate (grupa autoryzowanych streamerów, którzy zarabiają na swoich streamach – przyp. red.), ale do tego potrzebne jest streamowanie przynajmniej 3 razy w tygodniu, łącznie przez ok. 8 godzin, co daje ok. 2-godzinne streamy. Myślę, że to jest w moim zasięgu. 

Ostatnio kibice chcieli, żebym w ramach streamu oglądał meczu Anwilu z Zieloną Górą – półfinał sprzed lat. Drużyna odrobiła wtedy olbrzymie straty, to było motywujące i inspirujące. Przy okazji dobrze się bawiliśmy. 

Mój nick na Twitchu to @FoolioPlays. W sobotę mamy do wygrania mecz z MKS, ale gdy będę miał dzień wolny – widzimy się na streamie!   

Rozmawiała Aleksandra Samborska, @aemgie  

6 komentarzy

Medżik Józek 11 stycznia 2025 - 10:29 - 10:29

Joł, man, zrobiłeś to!
W końcu, po latach, trafić do Włocławka!
(gdzieś pod kołem polarnym, jak to sobie tam ogarniacie)
Marzenie każdego ziomala z Cleveland!!
I zagrasz z samym emkaesem!
Jest sztywniutko, Foolio!

Odpowiedz
Paweł 11 stycznia 2025 - 11:53 - 11:53

mało idiotów na tym świecie że chciałeś podbić stawkę, gratulacje za dołączenie do tak szanownego grona debili!

Odpowiedz
Darek 11 stycznia 2025 - 18:35 - 18:35

A Breslau, gdzie to? Państwo Krzyżackie?

Odpowiedz
Lechu 11 stycznia 2025 - 11:22 - 11:22

Módl się, żeby twój wukaes miał kim z samym emkasem zagrać, bo kto nie zwieje to zaraz znów się rozwali

Odpowiedz
Rozbawiony 11 stycznia 2025 - 16:23 - 16:23

… no i moze zwieje, moze sie rozwali ale na koniec sezonu, jak co roku, będzie medal. I tak od 4 lat.
I z tym masz problem:))))

Odpowiedz
Ra 11 stycznia 2025 - 23:48 - 23:48

jeden z ulubionych graczy plk w tym sezonie ✌️

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet