LeBron, Curry, Giannis i Sochan w jednej wycieczce! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>
Od samego początku spotkania goście z Włocławka starali się wykorzystać przewagę siły i centymetrów. Kiedy tylko była opcja, Amir Bell był izolowany do gry przeciwko 13 centymetrów niższemu Goranowi Filipoviciowi.
Anwil wyszedł na tym bardzo dobrze, bo już po kilku minutach prowadził +10. Najlepiej w tym fragmencie wyglądał Jakub Garbacz, który w pierwszej kwarcie zdobył w sumie 12 punktów (3 trójki).
Torunianie, tak jak do tego przyzwyczaili w tym sezonie, podjęli rękawice i w kolejnych akcjach podreperowali swój dorobek punktowy. Trudne rzuty z półdystansu trafiali Arik Smith i Trey Diggs, a Tannera Grovesa pod koszem szkolił Aaron Cel.
Powrót do gry pierwszej piątki Anwilu sprawił, że włocławianie odzyskali inicjatywę, choć swojego rytmu długo nie mógł znaleźć Victor Sanders. Lider gości w pierwszej połowie trafił tylko 2 rzuty z gry z 8 prób i zanotował 2 straty. Niemniej Anwil nawet bez trafień Sandersa zaczął dominować, a podstawą była twarda obrona. Goście do przerwy stracili tylko 30 punktów, przy czym gospodarze rozdali tylko 5 asyst (większość punktów padło po indywidualnych akcjach).
W trzeciej kwarcie na pierwszy plan wysunęli się podkoszowi. W ekipie Twardych Pierników imponował Mate Vucić, który ostatnio przedłużył kontrakt z klubem z Torunia. Chorwat wygrał rywalizację na pozycji numer 5 z Kalifem Youngiem i mecz skończył z linijką 11 punktów, 15 zbiórek i 5 asyst.
W ekipie gości do głosu za to doszedł Luke Petrasek. Amerykanin z polskim paszportem z kolei nie dał szans w rywalizacji na pozycji numer 4 Aljazowi Kuncowi. 7 szybkich punktów zdobył także później Groves. Z czasem torunianom zaczęły jednak wpadać trójki, których Anwil tak świetnie pilnował w pierwszej połowie. Skutecznie przymierzyli z dystansu Aric Smith i Bartosz Diduszko, a w efekcie przewaga gości stopniała do 4 oczek.
Im mecz stawał się bardziej zacięty, tym więcej piłki było w rękach Sandersa, który po 5 niecelnych próbach z dystansu w końcu się przełamał. Ostatecznie Amerykanin skończył z 17 punktami (5/19 z gry). Dużą pomoc lider Anwilu miał w tym meczu ze strony Bella, który z kolei rozegrał swój najlepszy mecz w koszulce Anwilu – 17 punktów i 6 asyst. Osamotniony na rozegraniu Bell (kontuzja Kamila Łączyńskiego) poczuł się pewnie i na jego akcję z piłką gospodarze nie mieli odpowiedzi.
Podrażniony kolejną serią punktową Anwilu był wyraźnie Smith, który solo zdobył 7 punktów z rzędu, trafiając za każdym razem przez ręce rywali. W kolejnej akcji Amerykanin na dodatek zabrał piłkę Garbaczowi, a chwilę później Goran Filipović trafił trójkę z faulem. W sumie skończyło się na serii 13-0 gospodarzy w niespełna 180 sekund, co ostatecznie zatrzymał przerwą na żądanie Przemysław Frasunkiewicz po utracie prowadzenia przez Anwil.
Zrobiło się gorąco – prawdziwe derbowe emocje, na które licznie zgromadzona publiczność (oficjalnie 3962 widzów) zasługiwała. Z jednej strony większość akcji kończył Victor Sanders, z drugiej swoje rajdy uskuteczniał Filipović. Lepiej na tym wyszedł Anwil, który do cierpliwego ataku dołożył mocną obronę, która wymusiła straty w zespole z Torunia. Nic nie dały podwojenia gospodarzy – na minutę przed końcem kolejną trójkę trafił Sanders, która już ostatecznie zamknęła to spotkanie. Anwil wygrał derby kujawsko-pomorskiego 83:78.
Statystyki z meczu Twarde Pierniki Toruń – Anwil Włocławek >>
LeBron, Curry, Giannis i Sochan w jednej wycieczce! Leć na mecze NBA do Los Angeles i San Antonio >>