Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Mecz w Dąbrowie Górniczej był pierwszą szansą na zaprezentowanie się w czarno-czerwonej koszulce dla Mateusza Dziemby i Szymona Tomczaka. Obaj nowi gracze Czarnych Słupsk zameldowali się na parkiecie już w pierwszej kwarcie i obaj trafili swoje pierwsze rzuty. Finalnie to spotkanie Dziemba skończył z dorobkiem 3 oczek, a Tomczak z linijką 5 punktów i 1 zbiórki.
Ich wkład w grę nie był więc jakiś wielki, ale na pewno ich obecność odciążyła trochę liderów i zwiększyła intensywność w grze Czarnych. Goście po pierwszej połowie prowadzili +4, a Amerykanie, Mike Caffey i MaCio Teague mieli już na koncie w sumie 27 punktów (10/14 z gry). Słupszczanie mogli nawet prowadzić wyżej, ale z kolei Litwini (Griciunas i Sabeckis) mieli problemy z trafianiem do kosza – w sumie 1/11 z gry do przerwy.
MKS za to standardowo opierał się na Tylerze Personsie, który, także standardowo, dawał ponosić się emocjom. Mecz jednak było o wysoką stawkę, bo obie drużyny przecież są zaangażowane w walce o play offy, więc trochę nie ma co się dziwić impulsywnym reakcjom koszykarzy. Rozgrywający zespołu z Dąbrowy jednak trzeciej kwarcie nieco wyhamował, a rolę lidera w ataku przejął, bardzo aktywny, Xeyrius Williams.
Amerykanin przede wszystkim trafiał z dystansu, nawet w kontrze, co ewidentnie było zaskoczeniem dla rywali. Williams finalnie był trzecim najlepszym strzelcem MKS-u w tym meczu (13 punktów). Gospodarze w końcówce trzeciej kwarty zdawali się przejmować inicjatywę w tym meczu. Czarni jednak dość szybko kolejnymi trójkami wrócili na prowadzenie (w całym meczu 46% skuteczności zza łuku, 13/28).
Kapitalnie dalej grał Teague, który praktycznie z gry się nie mylił. Amerykanin wskoczył niejako w buty Michała Michalaka – w tym spotkaniu zdobył 29 punktów. Wynik meczu ciągle oscylował w okolicach remisu i żadna z drużyn nie była w stanie wypracować sobie większej przewagi niż 7 punktów. Przez kilka minut czwartej kwarty prowadzenie zmieniało się już praktycznie po każdej akcji.
Wojnę nerwów lepiej wytrzymali goście, którzy nie przestawali trafiać z dystansu. Najpierw przymierzył oczywiście Teague, a chwilę potem poprawił Verners Kohs (19 punktów). Szalony rzut Dominika Wilczka, króla trójek PLK (wygrał konkurs rzutów za 3 podczas turnieju o Puchar Polski), dał jeszcze nadzieje gospodarzom, ale kilka sekund później Bartosz Jankowski odwdzięczył się tym samym.
Czarni byli już nieuchwytni dla rywali i tym samym wygrali 84:77, to już ich czwarte zwycięstwo z rzędu. Co ważne, na koniec sezonu, w przypadku takiego samego bilansu, słupszczanie będą wyżej w tabeli – bezpośredni pojedynek z MKS-em wygrany 2-0.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>