Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Przeciąg – ciężko inaczej nazwać pierwszą kwartę w wykonaniu Anwilu. Trener Przemysław Frasunkiewicz mocno pozmieniał w pierwszej piątce, w której pojawili się Lee Moore, Marcin Woroniecki i Dawid Słupiński. Zmiany okazały się być strzałem w dziesiątkę – włocławianie grali z wielką energią, która przytłoczyła gości, a sam były gracz Czarnych, czyli Słupiński, zdobył w pierwszej części gry 12 punktów, więcej niż cały zespół ze Słupska (32:11 po pierwszej kwarcie).
Czarni sprawiali wrażenie zagubionych, popełniali wiele strat, które napędzały tylko gospodarzy. Słupszczanie po 13 minutach gry zrzucili jednak z siebie tremę i pierwszy szok postawą Anwilu – goście zaliczyli imponującą serię punktową, która zniwelowała straty w kilka chwil do 10 punktów. Czarni zaczęli trafiać za 3 (zwłaszcza Shevon Coleman), a włocławianie z kolei pudłowali z dystansu raz za razem.
Wygrana w tym meczu gości nie wydawała się już tak niemożliwa jak kilka chwil wcześniej, choć Anwil także w końcu dał radę zahamować trochę szalejący atak rywali. Włocławianie zbliżyli się do kosza i po skutecznej akcji Lee Moore’a na koniec drugiej kwarty prowadzili 44:33.
Trener Frasunkiewicz chcąc podtrzymać intensywność gry rotował tego dnia jak oszalały korzystając prawie z każdej martwej piłki by przeprowadzić zmianę. Szkoleniowiec Anwilu naciskiem na piłkę chciał na pewno wykorzystać fakt, że Czarni musieli sobie radzić w tym spotkaniu bez Zacka Bryanta, a więc drugiego rozgrywającego zespołu ze Słupska.
Po zmianie stron piłka już nie chciała tak często wpadać gościom zza łuku jak w drugiej kwarcie i atak Czarnych znów się zablokował. Anwil też stracił impet, ale mimo wszystko ofensywa włocławian wyglądała lepiej, zwłaszcza gdy akcje kończył Luke Petrasek. W pierwszych kwartach nie był zbytnio widoczny, ale w drugiej połowie nadrobił i był w całym spotkaniu najlepszym strzelcem włocławian – 14 punktów. Dobrze wypadł w niedziele także Josip Sobin (12 punktów) – podkoszowi Anwilu zdecydowanie wygrali rywalizację ze swoimi bezpośrednimi przeciwnikami.
Grą Czarnych starali się szarpnąć jeszcze weterani – Chyliński trafił trójkę z faulem, akcje dwa plus jeden zaliczył także Leończyk, a trafienie z dystansu Diante Watkinsa w czwartej kwarcie dało jeszcze nadzieję gościom na powodzenie w tym meczu. Anwil trochę przysnął, a w zespole ze Słupska kolejni gracze podłączali się do punktowania.
Tym następnym był Jakub Musiał, który dwukrotnie przymierzył zza linii 6,75 metra i zrobiło się tylko +7 dla gospodarzy (niespełna 3 minuty do końca). W tym miejscu jednak seria Czarnych się skończyła – kolejne próby z dystansu były już niecelne, a po drugiej stronie parkietu bardzo ważną trójkę trafił Moore.
Serca kibiców w Hali Mistrzów zadrżały jeszcze na chwilę po trójce Davida DiLeo, ale to trafienie nic już nie zmieniło w kontekście wyniku – było już po prostu za późno. Anwil pokonał ostatecznie Czarnych 79:70.
Statystyki z meczu Anwil Włocławek – Czarni Słupsk >>